Jutro pierwszy dzień maja. Prognozy pogodowe - bez znaczenia. Ani dobre, ani złe.
Są szanse na przejaśnienia, ale w tym roku majówka nas nie zachwyci.
Chociaż, czy na tle ciemnego, pochmurnego, burze zwiastującego nieba,
fioletowe bzy, czysta, jasna zieleń nie wyglądają nawet piękniej?
Tak czy inaczej, nawet jeśli niebo zaciągnie się granatem,
wybieramy się na coroczny, biało czerwony działkowy zlot rodzinny.
Może z kilkoma jednostkowymi lukami, dzieci się pochorowały,
a ci bardziej zapobiegliwi wyjechali gdzieś poza zasięg.
Pozostali, cieszyć się swoją obecnością będą mieli okazję przy cieście z rabarbarem.
Nie ma odstępstw od tej reguły. Musi być rabarbar w tym dniu.
W ucieranym, drożdżowym, w ajerkoniakowym, z kruszonką lub bez.
Tym razem prostota podyktowana ciężkim dniem,
brakiem czasu i ilością zakupionego rabarbaru.
Chyba przesadziłam z ilością tegoż warzywa.
Na kompot również wystarczyło.
Z reguły puchate i miękkie ciasto poddało się hurtowej ilości pokrojonych krążków.
Pomimo tego placek jest przepyszny.
Wstydliwie niewysoki, ale bardzo aromatyczny, smaczny.
Prosty wypiek, idealny na działkę.
Mam nadzieje, że to nie tylko moja opinia. Przekonam się jutro.
Przepis natomiast już dziś.
Składniki:
3 jajka
1 szklanka cukru
2 pełne szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki oleju
3/4 szklanki kefiru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki mielonych orzechów włoskich
2 gałązki rabarbaru
cukier waniliowy
cukier migdałowy
szczypta soli
Wykonanie:
Jaja ubijamy z cukrami na gęsty biały krem - około 5 - 8 minut.
Następnie wlewamy powoli olej - cały czas miksujemy.
Przesiewamy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia,
na dwie, trzy raty, na zmianę z dolewaniem kefiru.
Odkładamy mikser, wsypujemy mielone orzechy, delikatnie mieszamy szpatułką
i przelewamy do formy. U mnie tortownica o średnicy 24 cm.
Na górę masy wykładamy pokrojony dość drobno rabarbar,
obtoczony wcześniej w cukrze i odciśnięty z nadmiaru soku.
Pieczemy w 180 - 190 stopniach przez 1 godzinę.
Sprawdzamy patyczkiem, czy wypiek jest gotowy.
Studzimy i oprószamy cukrem pudrem.
Chowam ciasto, by dotrwało do jutra.
Przynajmniej osiem porcji musi przetrwać. Niedosyt wprawdzie jest dobry,
ale rezerwowe produkty na grillowanie również przygotowałam.
Nie ja jedna o grillu myślałam, w związku z majówką.
Byliście w mięsnym na zakupach dziś :)?
Ja wyszłam z kolejki. Do parku.
Czuję, że komentarz winnam dopisać. Pierwszy dzień maja zaskoczył tym, że zmuszeni zostaliśmy do ściągnięcia zapobiegliwie zabranych w plener kurtek i swetrów. Szczególnie to cenne z perspektywy dzisiejszego poranka.
3 maja. Jaka była pogoda w 1791 roku w tym pamiętnym dniu? Może właśnie taka jak dziś.. Nie wygląda to dobrze.
Na Kasprowym jeżdżą na nartach.
Grill dziś realny, ale tylko pod zadaszeniem.
Zamiast rozpalania rusztów w warunkach niesprzyjających, proponuję rozgrzanie piekarnika. Z przepisu na powyższego rabarbarowca upieczcie muffiny. Ja tak uczyniłam, bo po cieście pierwszomajowym pozostały tylko zdjęcia.
I niedosyt. Zapraszam więc do zakładki z muffinami. Wpis z dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz