sobota, 26 grudnia 2020

Kruche, cynamonowe ciasteczka - idealne do świątecznych paczuszek



Zabrakło mi czasu, a narzekam na jego nadmiar.
Zaczęłam się spieszyć.
Zwlekałam z upieczeniem ciasteczek, które miały trafić w paczuszki.
Pośrednik dostarczyciel miał przyjść pod moje drzwi po ich odbiór, 
już w wigilijne przedpołudnie.
Pakiecki dla tych,  którym okazanie wdzięczności, jest trudne.
Każdy sposób na jej wyrażenie - niewystarczający.
Zaczynam ufać zasadzie, że nagłe deficyty w życiu,  
równie nagle zostają zapełniane. 
Dziękuję za urozmaicenie monotonii, tej domowej i tej zza czterech okien.
Kartkami z wprost wypowiedzianymi uczuciami, 
zdjęciami stołów przy których chciałabym usiąść i twarzy za którymi tęsknie. Telefonami.
Paczuszkami stawianymi pod drzwi i radosnym ręki wymachem spod okna.
Więc ja również paczuszki pakuję, tym razem nie pod drzwi wystawiane, 
ale doręczane przez pośrednika.

Szybko zagniecione kruchutkie ciasto, kilka minut w piekarniku, 
gęsty lukier, posypka maczkowa znaleziona szczęśliwie w szufladzie. 
Gotowe, zapakowane, nadane. 
Zgodnie z wszelkimi zasadami higieny i sanitarnymi wytycznymi.
Niezaprzeczalnie, słowo honoru, 
nauczyłam się kontrolować wszystko co robię,
 a co zgubnym dla innych okazać by się mogło :)

Składniki:
na około 25 ciasteczek
200 gram mąki pszennej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
100 gram masła - miękkiego
1 łyżka kremu do pieczywa o smaku ciasteczek korzennych ( opcjonalnie )
2 żółtka
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
3 pełne łyżki cukru pudru

Wykonanie:
Do miski wkładamy miekkie masło, 
jeśli posiadacie - łyżkę kremu do smarowania pieczywa o smaku ciasteczek korzennych, 
cukier puder, szczyptę soli i ucieramy wszystko na gładko. Zrobiłam to widelcem.
Gdy powstanie jednolita masa, 
wbijamy dwa żółtka i ponownie mieszamy widelcem. 
Przesiewamy teraz mąkę z cynamonem i proszkiem do pieczenia, 
mieszamy chwilkę, na koniec zagniatamy dłonią. 
Ciasto powinno byc gładkie, troszkę lepiące. 
Jeśli wyda Wam się zbyt wilgotne 
( może tak być, jeśli dodacie wspomniany krem ), 
dosypcie troszkę mąki.
Formujemy kulę, zawijamy w folię i wkładamy na pół godziny do lodówki.
Po tym czasie wystarczająco stwardnieje 
i dobrze podda się wałkowaniu i wycinaniu ciasteczek.
Ja wycinałam głównie domki -  bądź co bądź jestem udomiona jak nigdy wcześniej.
Ciasto wałkujemy na grubość 4 mm, na blacie podsypywanym mąką.
Wycinamy dowolne kształty i układamy na blaszce
wyłożonej papierem, w niewielkich odstępach.
Pieczemy około 10 minut w 180 stopniach.
Powinny się zezłocić ale nie zbrązowieć.

Są kruchutkie, delikatne, nie za słodkie, 
dlatego śmiało można je lukrować i ozdabiać słodkościami.
Żaden ze smaków nie dominuje, cynamon wyczuwalny jest subtelnie. 
Wyważone. A moje dodatkowo wywożone :).
Każdy gest skierowany ku innym, wypełnia deficyty. 
Nie tylko świąteczne.





środa, 23 grudnia 2020

Biszkopt z konfiturą morelową i orzechami


Ograniczam ilość wypieków świątecznych. 
I skalę trudności wybieram tą, z jedną gwiazdką na pięć możliwych. 
Oto właśnie jednogwiazdkowy biszkopt, 
ale też pierwszogwiazdkowy, bo z akcentem światecznym, orzechowym.
Wokół wszyscy prężnie, z zaangażowaniem i lubością,
z przyzwyczajenia i rozpędu - czynią wszystko, 
by święta mimo ograniczeń, 
tęsknoty za tymi, których zabraknie, pozostały Świętami.
Jak co roku, te same produkty wypełniaja lodówki, 
zapełniają się zamrażarki, tym co zrobione zapobiegawczo. 
Sznury lampek rozplątywane nie bez irytacji.
Omawianie przebiegu kolejnych dni - z kim, do kogo, o której, z czym.
Trwa pogoń za rybami i burakami. Któż by przypuszczał,
że można tęsknić za pogonią za burakami.
Ślędzę ten przedświąteczny maraton z dystansu, 
dzięki tym, co relacje przesyłają, wciąż ją uaktualniając.
Zapewne nie tylko moje świąteczne plany zweryfikował wynik testu.
Dwa krzesła przy wigilijnym stole, 
bez potrzeby pozostawiania pustego talerza.
Tradycją pachnące potrawy, 
doniesione przez tych, z którymi być powinnam i chiałabym.
Będzie inaczej.
Pomiedzy chwilami spędzanymi wzorcowo, 
wedle lekarskich zaleceń, są takie, 
w których powrót sił wykorzystuję na to, by coś ubić, utrzeć, wymieszać. 
Nie zastanawiam się już, czy zdążyłam wszystko zorganizować, 
przed ograniczeniem przestrzeni do kilku domowych pomieszczeń, 
z centralnie ustawioną za dużą sosną.
Tak więc sosnę wciąż mijam, okrążam i żałuję, 
że nie kupiłam zielonych światełek. 
Patrzyłabym na kojacą zieleń, a mam czerwień.
Zapełniam kolejne filiżanki kawą, dopóki zapach ulubiony czuję. 
Smak równeż pozostał, co gwarantuje szczerość mego wpisu
- ten prosty placek naprawdę jest pyszny.
Do kawy piatej lub szóstej z rzędu,  
gdy już wszystkie klasyki wypiekowe,
będa zbyt ciężkawe, by kolejny kawałek ukroić.
Polecam, życzę smacznego
i przede wszystkim, by Wam smaku przypadkiem nie zabrakło. 

Składniki:
na blaszkę, około 20 cm / 30 cm

2 szklanki mąki pszennej
1 i 1/2  łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru
1/4 szklanki mleka
1/2 szklanki oleju lub rozpuszczonego masła
cukier waniliowy
5 jajek
1 mały słoiczek konfitury - u mnie morelowa
1/3 szklanki mielonych orzechów włoskich
kilka połówek orzechów do wyłożenia na wierzch ciasta

Wykonanie:

Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia, 
Jaja wbijamy do dużej miski 
piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.
i ubijamy z cukrami na najwyższych obrotach miksera.
Masa musi zwiększyć objetośc dwukrotnie i zbieleć.
Gdy masa bedzie puszysta i biała, wlewamy olej, cały czas miksując.
Następnie cienkim strumieniem wlewamy mleko, 
miksujemy jeszcze przez moment i odkładamy mikser.
Makę przesiewamy wraz z proszkiem na trzy raty, 
za każdym dodaniem delikatnie, ale dokładnie mieszając szpatułką.
Wylewamy do przygotowanej blaszki połowę ciasta, 
wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, 
podpiekamy około 25 minut. 
Pozostałe ciasto mieszamy delikatnie ze zmielonymi orzechami.
Podpieczony spód ciasta wyciagamy z piekarnika 
i smarujemy równomiernie konfiturą. 
Na górze rozsmarowujemy równo pozostałą część ciasta - orzechowego. 
i wykładamy ozdobnie połówki orzechów włoskich.
Ponownie wkładamy do piekarnika 
i pieczemy około 30 minut, aż wierzch mocno się zezłoci.
Wyciagamy i studzimy.
To ciasto warto wystudzic zupełnie, jest wówczas smaczniejsze niż ciepłe, 
choć nie powstrzymałam sie przed parującym jeszcze brzegiem.
Spieszyłam się, gdyż smak, wartością niepewną 
i bardzo ulotną w mym mniemaniu się staje.









poniedziałek, 21 grudnia 2020

Złote pierniczki miodowe, nadziewane marcepanem

Czasu zostało niewiele. Za mało.
W kalendarzu zostałyby nieodkryte cztery okienka, czekoladkę skrywające.
W tym Adwencie inaczej odmierzam czas.
Wymiar jego deficytu jest inny tym razem niż ten, 
na który narzekamy 20 - go grudnia każdego roku. 
Z listy planów znów nie zdążyłam wykreslić wszystkich punktów.
Tym razem dosłownie, choć wielu punktów do wykreślania nie zapisałam.
Nie było nawet listy wypieków, tych obowiązkowych, 
które z całą stanowczością zwiastują, że to ten czas. 
Przewidywałam, że gdy kataklizm przeprowadzki 
z ulgą bedę wspominać, wrócę do pisania. 
Gdy tylko wszystkie kable piekarnik podpinające trafią tam, gdzie trzeba.
Teraz mogę przyznać, to chyba już.
Przez blisko dwa miesiące narzekałam na brak tego, 
czego na codzień nie dostrzegam.
Brak czasu na pielęgnowanie relacji bywa bolesny w skutkach, 
również tych budowanych w Kronice, wpis po wpisie :)
Trzy dni do Świat!
Zadomawiam się. 
Pierwszy kojący zapach przypraw korzennych 
uniósł się w kuchni, niedawno wypełnionej pyłem.
Intensywny, wyrazisty, ciepły, dobrze znany.
Wróciłam do ulubionego przepisu na pierniczki.
Pomimo okoliczności absolutnie nowych, smak ten sam.
Pierniczki zimowe, przedświąteczne, miękkie w środku. 
Nie wymagają wałkowania i foremek, 
bo pieczone w formie nadziewanych kuleczek. 
Gotowe do jedzenia zaraz po upieczeniu - ciasto nie wymaga leżakowania.
Idealna propozycja na finał przygotowań przedświątecznych.
Dobrze znów do Was wrócić, jak dobrze.
Częstujcie się i bliskich swych pierniczkami. Na powitanie :)

Składniki:
( proporcje na około 30 sztuk )
5 łyżek miodu - polecam jasny, akacjowy lub lipowy
6 łyżeczek cukru białego
1/4 szklanki cukru trzcinowego
1/4 szklanki rozpuszczonego, wystudzonego masła
2 pełne szklanki mąki pszennej
1/2 opakowania przyprawy do pierników
szczypta mielonych goździków
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 jajko, 1 żółtko
na nadzienie:
kilka czekoladek z nadzieniem marcepanowym lub chlebek marcepanowy,
pokrojone na małe kawałeczki
( oczywiście można pierniczki upiec w wersji nienadzianej ).

Wykonanie:
Mąkę przesiewamy z proszkiem, przyprawami piernikowymi i solą.
Do miski wlewamy miód, wsypujemy cukry i ubijamy trzepaczką, 
aż do rozpuszczenia cukru.
Wbijamy jajko i żółtko, ubijamy do powstania jednolitej masy. 
Wlewamy rozpuszczone masło, mieszamy.
Teraz przesiewamy na trzy raty mąkę z przyprawami, cały czas mieszając.
Powstałe ciasto będzie delikatnie lepiace, miękkie. 
Wkładamy je na około pół godziny do lodówki, by stwardniało, 
a tym samym łatwiej poddawało się formowaniu.
Blaszkę do pieczenia wykładamy papierem, piekarnik nagrzewamy do 170 stopni.
Po wyciągnięciu ciasta z lodówki,  odrywamy z niego niewielkie porcje, 
formujemy w dłoniach kulki wielkości orzecha włoskiego. 
Na środek każdej rozpłaszczonej kuleczki kładziemy 
kawałek czekoladki marcepanowej, zlepiamy jak knedla. 
Gotowe pierniczki układamy na blaszce  
zachowując odstępy - znacznie podrosną.
Każdego pierniczka smarujemy pozostałym białkiem, 
wymieszanym z odrobiną mleka.
Wkładamy do piekarnika do temperatury 170 stopni 
i pieczemy na złoto, 18 - 20 minut.
Powinny się zarumienić, nie zbrązowieć zbyt intensywnie, 
by nie stały się twardawe w środku - ich zaletą jest delikatne wnętrze.
Pierniczki po upieczeniu studzimy na kratce. 
Są urocze, nie wymagaja lukrowania i ozdabiania, 
choć jeśli już zaopatrzyliście się w kilka mazaków 
lub lukier i posypki, to czemu nie..






sobota, 21 listopada 2020

Kostka tortowa z Nutellą, na migdałowym biszkopcie


Eleganckie. Na wyjątkowe okazje.
Żadnych dróg na skróty, półśrodków i zamienników -
wówczas wrażenie przez wielkie W zapewnione. 
Miękki biszkopt migdałowy,
Nutella z roztopioną czekoladą z chrupiącym karmelem.
Herbatniki nasączone mocną herbatą 
i maślana masa z budyniem gotowanym na żółtku i mące.
Wykończenie aksamitnym musem z mascarpone, 
gorzkim kakao i pokruszonym Daimem.
Polecam, dla usprawnienia całej procedury,
rozłożyć w czasie wykonanie poszczególnych mas.
Najpierw biszkopt. 
Gdy się piecze, wymieszajcie Nutellę z czekoladą na pierwszą warstwę, 
zaparzcie herbatę na poncz oraz ugotujcie masę budyniową. 
Ostatnią masę z mascarpone, bez pośpiechu można przygotować, 
gdy ciasto już leżakuje w lodówce.

Biszkopt migdałowy:
składniki na blaszkę o rozmiarach 20 cm / 24 cm
1 szklanka mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
3 jajka
3 łyżki oleju
1 łyżka wody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki zmielonych migdałów
szczypta soli
dodatkowo:
2 paczki herbatników petitków
1 szklanka mocnej, posłodzonej herbaty - na poncz
Wykonanie:
Zaparzamy herbatę, by zdążyła się ostudzić przed ponczowaniem.
Formę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia.
Oddzielamy białka od żółtek, mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia.
Białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywno. 
Gdy staną się szkliste i gęste, stopniowo dosypujemy cukier, cały czas miksując.
Po wmieszaniu całego cukru, wlewamy pojedynczo żółtka, po każdym miksując chwilkę.
Teraz przesiewamy mąkę z proszkiem, wsypujemy zmielone migdały
i miksujemy na zwolnionych obrotach. 
Na koniec wlewamy olej, wodę i miksujemy krótko, do połączenia.
Masa powinna być puszysta, dość gęsta.
Wylewamy ją do przygotowanej formy
i pieczemy w 180 stopniach około 45 minut.
Biszkopt powinien wyrosnąć do połowy blaszki, bez górki. 
Studzimy przez 10 minut w piekarniku, po tym czasie wyciagamy.
Gdy zupełnie wystygnie, wyciągamy z blaszki 
i ściągamy papier do pieczenia. 
Układamy ponownie w formie, spodnią stroną do góry 
by warstwa łączenia z masami była równa i płaska. 
Nasączamy biszkopt połową zaparzonej herbaty.

Masa z Nutelli:
Składniki:
3/4 tabliczki czekolady z drobinami karmelowymi 
(u mnie Milka darkmilk salted caramel)  
3 łyżki słodkiej śmietanki, ewentualnie mleka
200 gram Nutelli
Wykonanie:
Połamaną czekoladę wkładamy do miseczki 
i zalewamy podgrzaną do wrzenia śmietanką. 
Odczekujemy pół minuty i mieszamy, do powstania kremu.
Dodajemy nutellę, delikatnie mieszamy, lub miksujemy na wolnych obrotach.
Gotową masą smarujemy naponczowany wcześniej biszkopt 
i wykładamy na nią, jeden obok drugiego, rządkami, herbatniki.
Nasączamy je pozostałą herbatą i wkładamy formę do lodówki.
Zabieramy się za masę z budyniem.

Masa budyniowa:
Składniki:
330 ml mleka
2 łyżki cukru
2 łyżki mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 cukier waniliowy
1 lub 2 żółtka ( jesli jajka są małe )
3/4 kostki miękkiego masła
Wykonanie:
Połowę mleka wlewamy do rondelka i zagotowujemy z cukrami.
Do drugiej połowy dodajemy obie mąki, 
żółtka i mieszamy, by nie było grudek.
Wlewamy zawiesinę do gorącego mleka, 
mieszając trzepaczką gotujemy budyń.
Po minucie gotowania ściągamy rondelek z ognia 
i studzimy masę, mieszając co jakiś czas. Można chłodzić również w lodówce.
Miękkie masło wkładamy do miski, miksujemy chwilkę, by je rozpulchnić. 
Nastepnie, łyżka po łyżce dodajemy zimny budyń, miksujemy na gładko. 
Wyciągamy blaszkę z ciastem z lodówki 
i masę budyniową rozsmarowujemy równą warstwą na herbatnikach. 
Blaszka ponownie trafia do lodówki, czas na kolejną masę.

Masa z Nutelli i mascarpone:
Składniki:
250 gram mascarpone - w temperaturze pokojowej
2 płaskie łyżki cukru pudru
150 gram Nutelli
3 łyżeczki gorzkiego kakao
1 batonik Daim + pozostałe 1/4 tabliczki czekolady darkmilk
Wykonanie:
Serek mascarpone przekładamy do miski i miksujemy z cukrem pudrem, 
dodajemy Nutellę, kakao i delikatnie mieszamy szpatułką lub trzepaczką.
Powstałą masę wykładamy na wcześniejszą warstwę, wygładzamy.
Wierzch posypujemy resztą startej czekolady 
i pociętym drobniutko batonikiem Daim
( nie uda się go raczej zetrzeć na tarce, broni się skutecznie ).
Jak to z tortami bywa - najlepiej wstrzymać się z krojeniem do kolejnego dnia. 
Smaki się przenikną, biszkot i herbatniki zwilgotnieją 
i stworzą spójną calość. 
Polecam serdecznie!






niedziela, 1 listopada 2020

Jabłko w rustykalnej oprawie

24 październik.
Staliśmy się strefą czerwoną.
Trudne tygodnie za nami, prawdopodobnie znacznie trudniejsze przed nami.
Koniec mej izolacji kwarantannowej przywrócił pozorne poczucie wolności. 
Wolność w czasie pandemii zmieniła swe znaczenie i wymiar.
Nawet w naszej kuchni.
Wolność wyborów  - ograniczona.
Córka szukająca zajęcia, snując się po kuchni, pomyślała o ciasteczkach.  
Wycinanie, wałkowanie, 
pieczenie na raty kilku blach. 
Pod wpływem mego protestu, zgodziła się na opcję zastępczą. Uproszczoną.
Jedno, duże ciastko.
Okragłe, chrupiace, maślane, z jabłkiem.
Bez wyciągania foremek.
Szybko, na podwieczorek, z kawałkiem loda. 
Kawałkiem - nie gałką, bo w zamrażarki tyłach
leżały tylko dwa rożki - karmelowe. 
Może do duetu z szarlotką karmel wpiszę już nierozerwalnie? 
Całkiem dobrze sie dopasowali :). 

Składniki:
250 gram mąki pszennej
50 gram mąki orkiszowej
100 gram zimnego masła
3 łyżki zimnej wody
1 jajko
2 pełne łyżki cukru
do posypania ciasta:
1 łyżka mąki orkiszowej
1 łyżka cukru trzcinowego
dodatkowo:
1 duże jabłko - u mnie okazały Ligol
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka mleka do posmarowania brzegów tarty

Wykonanie:
Jabłko obieramy, kroimy na ćwiartki, potem na cieniutkie plasterki, 
posypujemy łyżeczką cynamonu, ewentualnie łyżką cukru i odkładamy. 
Mąki przesiewamy do miski, dodajemy pokrojone zimne masło.
Siekamy składniki nożem, po chwili rozdrabniamy palcami,
aż masa przybierze formę piasku.
Dosypujemy cukier, szczyptę soli, dodajemy rozbełtane jajko 
i 2 - 3 łyżki zimnej wody. 
Szybko zagniatamy w gładką kulę, 
owijamy w folię i na pół godziny wkładamy do lodówki.
Po wyciągnięciu wałkujemy na blacie posypanym mąką,
na okrągły placek o grubości około 2 - 3 mm,
o średnicy 2 cm większej niż forma na tartę, w której będziecie piec.
Wykładamy ( najlepiej posługując się wałkiem ) ciasto do formy 
wyłożonej papierem do pieczenia, 
nakłuwamy widelcem, posypujemy mieszanką mąki i cukru. 
Jabłuszko pokrojone w plasterki układamy okrężnie, zaczynajac od środka tarty.
Brzegi ciasta zaginamy do środka, można z nich wymotlać zakładki, 
falbanki, szczypanki, lub po prostu niedbale zagiąć, bez konkretnej koncepcji.
Uformowane brzegi smarujemy łyżką mleka, posypujemy cukrem 
i wkładamy tartę do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, na około 40 minut.
Wyciagamy gdy stanie się rumiana i złocista, 
po 5 minutach, jeszcze cieplutką kroimy. 
Będzie chrupiąca -  jak kruche, duże, maślane ciasteczko.
Na drugi dzień, podgrzana w mikrofalówce,
smakuje jak świeżo upieczona. 
I tak samo rozpływa się na niej ten karmelowy kawałek..








czwartek, 22 października 2020

Cynamonka drożdżowa - wersja XXL



Odmieniona wersja ulubieńców mojej córki.
Cynamonowych rolek.
W siódmy dzień jej izolacji, staram się usilnie 
dopatrzeć pozytywów tego stanu rzeczy.
Brak bliskich uświadamia jej, czym jest przyjaźń,
bo żadna z nowoczesnych technologii 
nie zastąpi faktycznego bycia razem.
Tęskni za tym, czego jestem świadoma
i za tym, o czym pojęcia mieć nie powinnam ( i tak mam :))
Jaki scenariusz przewidziała na dzień zakończenia aresztu domowego?
Zaskakujący.
Cynamonowa zawijana drożdżówka, w kawiarnianej sieciówce. 
Tej serwującej kawę noszącą imiona klientów.
Moje cynamonowe bułeczki są doceniane, 
lecz obecnie na wartości podupadły - są na wyciągnięcie ręki.
Gdybym nawet na filiżance
jej imię wykaligrafowała markerem - to nie to.
Pomimo tego  - upiekłam formę zastępczą cynamonu w drożdże uwikłanego.
Wypiek autorski, na trudnych chwil osłodzenie i cynamonem posypanie.
Jest intensywnie cynamonowy, warstwowy, przekładany i przesypany kakao. 
I ma coś, czego cynamonkom brak - chrupiącą kruszonkę.
Do krojenia, nie odrywania spiralek.
Polecam fanom ciepłych bułek sieciówkowych, popijanych własnym imieniem.
Idealny na śniadanie przed dniem pełnym wyzwań, 
lub dniem spędzanym na snuciu się z pokoju do łazienki, 
z łazienki do kuchni, z kuchni do.. byle nie za próg. 
Za próg nie wolno.

Składniki:
20 gram świeżych drożdży
1/2 szklanki ciepłego mleka
3 łyżki masła
300 gram mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1 jajko
2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
2 łyżki gorzkiego kakao do posypania 
Na kruszonkę:
2 łyżki mąki pełnoziarnistej ( może być oczywiście zwykła pszenna ). 
2 łyżki cukru
1 cukier waniliowy
1 łyżka miękkiego masła

Wykonanie:
Drożdże wkruszamy do miski, zasypujemy cukrem
i zalewamy ciepłym mlekiem, mieszamy i odstawiamy na 5 minut.
Jajko roztrzepujemy w szklance, masło roztapiamy i studzimy.
Do miski z zaczynem przesiewamy mąkę, sól i wlewamy jajko,  
mieszamy łyżką.
Następnie dodajemy wystudzone, rozpuszczone masło i dłonią zagniatamy ciasto. 
Powinno po kilku minutach zrobić się elastyczne i nie lepić do dłoni. 
Jeśli jednak jest zbyt wilgotne, dosypcie troszkę mąki. 
Po zagnieceniu dzielimy ciasto na dwie części, w proporcji 1/3 i 2/3. 
Mniejszą część zagniatamy z dwoma łyżeczkami cynamonu.
Obie części ciasta wkładamy do miski 
( tej samej, zagniecione kulki ciasta połóżcie obok siebie ) 
i wstawiamy do piekarnika, nagrzanego do 50 stopni, na około 45 minut. 
Gdy objętość się podwoi, wyciągamy. 
Większą, jasną część dzielimy na pół.
Ciasto z cynamonem rozwałkowujemy na wielkość tortownicy.
Dwie jasne części również rozwałkowujemy, w ten sam sposób.
I składamy drożdżowiaka:
Na dno formy kładziemy placek jasny, 
posypujemy go równowmiernie łyżką kakao. 
Wykładamy placek z cynamonem, wyrównujemy boki, 
również posypujemy kakao i wykładamy kolejny jasny placek. 
Wyrównujemy do boków, naciagamy ciasto, by przylegało do brzegów.
Posypujemy powierzchnię kruszonką zagniecioną z podanych składników.
Ponownie wstawiamy ciasto do piekarnika, do 50 - ciu stopni,
na około 30 minut, aż wypełni formę po brzegi.
Wówczs zwiękaszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy 25 - 30 minut. 
Buła pięknie się zarumieni, wyrośnie wysoka i pulchna.
Córka nie pogardziła ciepłym trójkątem,
po uprzednim posmarowaniu ćwiartką maślanej kostki. 
Ale, w milczeniu taktownym, marzy o tym kubku ze swoim imieniem.



















wtorek, 20 października 2020

Rolada drożdżowa z kakao, przepis babci







Czas na weryfikowanie sensu swych przyzwyczajeń.
Takich jak to, że niedziela - dniem wypieków drożdżowych.
Od dni pięciu, poranki są niedzielne.
Zapewniają warunki cieplarniane i niestety izolacyjne.
Wszystko z dotychczasowych ram się wymknęło.
Znaczenie mają statystyki zachorowań, przytłaczające. 
Nie daty w kalendarzu.
Myślami jestem z tymi, których ostatnio nie widuję. 
A i zerkam do sprawdzonych przepisów, niektóre przywołują wspomnienia.
Tak jak ten.
Jest świetny. 
Mojej babci.

Składniki:
1/2 szklanki mleka
1 jajko - rozmiar L
50 gram cukru
20 gram drożdży świeżych
3 łyżki masła - roztopione i przestudzone
280 gram mąki pszennej tortowej
szczypta soli

Mieszanka kakaowa do posypania:
4 łyżki gorzkiego kakao, 2 łyżki cukru - wymieszane ze sobą

Wykonanie:
Do większej miski wlewamy letnie mleko, 
wkruszamy do niego drożdże i wsypujemy cukier. 
Opcjonalnie można również dosypać cukier waniliowy.
Mieszamy i odstawiamy na 5 minut.
Oddzielnie roztrzepujemy jajko i wlewamy je 
do miski z drożdzowym zaczynem, mieszamy.
Nastepnie wlewamy roztopione i przestudzone masło.
Przesiewamy do wymieszanych składników mąkę i szczyptę soli.
Wyrabiamy dłonią ciasto - powinno być mięciutkie i pulchne.
Po krótkim zagniataniu nie lepi się do dłoni, 
gdyby było jednak zbyt wilgotne, można dosypać troszeczkę mąki.
Miskę z wyrobionym ciastem wkładamy do piekarnika 
rozgrzanego do około 50 stopni 
i tam zostawiamy na 45 minut, by podwoiło objętość.
Wyjmujemy, ponownie szybko zagniatamy. 
Na podsypanym mąką blacie wałkujemy na cienki prostokąt,
o wymiarach około 20 cm / 30 cm.
Posypujemy dokładnie całą powierzchnię kakao wymieszanym z cukrem.
Rolujemy ściśle wzdłuż krótszego boku.
Ja smaruję górę mleczkiem skondensowanym, ale to nie jest konieczne.
Położyłam na wierzch kilka pasków z ciasta kruchego, 
zagniecionego z reszty mieszanki kakaowej i masła, 
ale to tylko taki mój wymysł :).
Wkładamy roladę do przygotowanej keksówki 
i ponownie wstawiamy do piekarnika na dolną półkę, 
do temperatury 50 stopni. 
Ciasto wyrośnie w pół godziny wysoko ponad formę.
Zwiększamy po tym czasie temperaturę do 180 stopni 
i pieczemy 30 minut.
Jeśli zbyt szybko się zarumieni, na ostatnie 10 minut pieczenia 
można przykryć je folią aluminiową.

10 minut po wyjęciu z piekarnika, wyciagnijcie wypiek z foremki.
A po 20 minutach, bułeczka jest gotowa do rozkrojenia.
W przekroju wyraźne, kakaowe spiralki,
jednak kakao zupełnie nie dominuje w smaku, jest delikatnie wyczuwalne.
Ciasto jest puszyste, w zasadzie nic nie waży, 
rozpływa się już w dłoniach, przy smarowaniu. 
Rozkoszne z masłem, kremem czekoladowym lub powidłem. I bez niczego.
Babcia piekła tą roladę często, jednak z uwagi na większą zawartość masła, 
jej wypiek był cięższy, mocno maślany.
Do kakao dodawała również cynamon. Nie zawsze. 
Ja wolę właśnie wersję z "nie zawsze".


poniedziałek, 19 października 2020

Piernik ekspresowy, miodowo - bakaliowy, bez miksera



Wiem, jak to z planowaniem bywa. 
Należę do uzależnionych od podręcznego kalendarza 
wypełnionego tym, co ważne, nieważne - ale warte uwzględnienia.
Życie pisząc własny scenariusz, 
skreśla kolejne strony i punkty zapisane pod wybraną z dat.
Wykreśliły się i moje punkty odniesienia.
Te pilne, na już, ważne. 
Okazują się ani pilne, ani na już. 
Ważne pozostają, ale w uśpieniu.
Jeden telefon wystarczy, by swą aktywność przenieść w cztery sciany, 
co gorsza - otaczające przestrzeń remontowaną. 
Cóż, kwarantanna - dni dziesięć. 
Niedawno przewidywałam dłuższą przerwę w pieczeniu, 
o czym pisałam na blogu.
Na ogarnianie chaosu remontowo - przeprowadzkowego.
No i przerwę w przerwie czynić mogę.
Dlaczego piernik jest numerem jeden 
w kwarantannowych spotkaniach z piekarnikiem?
Jak zawsze, dla najcieplejszych skojarzeń.
Pyszny, szybki, nie wymaga miksera.  
Nie mogę dzielić się z tymi, których częstować mam zwyczaj.
Dziele się z Wami.
Pieczcie, będąc pewnymi super efektu. 
Jest banalnie prosty w wykonaniu.
Życzę, byście mieli okazje się nim dzielić. 
Na wynos, co oznacza, że nie doczekaliście sie tego znamiennego telefonu. 
Tylko, tak czy inczej, bądźmy mądrzy, by być bezpieczni.

Składniki:
na tortownicę o średnicy 21 cm, lub keksówkę o długości około 35 cm

2 szklanki mąki pszennej ( można pół na pół z pełnoziarnistą )
2 jajka rozmiar L
3 łyżki miodu lub golden syropu
120 gram masła
1/2 szklanki cukru
220 ml mleka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 opakowanie przyprawy piernikowej lub ulubiony zestaw przypraw
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej lub zbożowej
1 pełna łyżka powideł śliwkowych 
( użyłam zamiennie krem daktylowy - z przepisu zamieszczonego na końcu )

Wykonanie:
Makę mieszamy z sodą i proszkiem do pieczenia.
W rondelku rozpuszczamy masło z cukrem, miodem i przyprawami.
Lekko studzimy, dodajemy powidła lub krem daktylowy, wlewamy mleko 
i mieszamy do połączenia wszystkich składników.
Do schłodzonej masy wlewamy dwa roztrzepane jajka 
( ubijałam je trzepaczką około minuty w miseczce ),
mieszamy na gładko.
Teraz przesiewamy stopniowo suche składniki, cały czas mieszając. 
Na koniec wsypujemy posiekane dowolne orzechy 
lub ulubione bakalie, łącznie pół szklanki. 
Mieszamy szybko trzepaczką lub szpatułką 
i przelewamy do formy wysmarowanej tłuszczem i oprószonej mąką. 
Ja piekłam w keksówce, ale można 
wykorzystać tortownicę o średnicy około 21 cm.
Pieczemy w 180 stopniach około 35 - 40 minut.
Po tym czasie zróbcie test patyczka, jeśli jest suchy - gotowe.
Wyłączamy piekarnik i studzimy 5 minut przy otwartych drzwiczkach.
Wyciagamy do całkowitego przestudzenia.
Pierniczek jest doskonały świeżo po upieczeniu, miękki jak babeczka, puszysty. 
Można go oczywiście polać polewą czekoladową, przełożyć powidłem, 
lub zajadać, smarujac jak ja kremem daktylowym, 
na który przepis znalazłam na blogu  EVERYDAY FLAVOURS. 
Ziszczony sen wielbicieli daktyli. 
W połączeniu z masłem orzechowym i odrobiną soli są wyśmienite.
Część kremu wykorzystana zostanie przeze mnie lada dzień do masy tortowej.
Połączona z ...nie, narazie milczę w tej sprawie :)


Przepis na krem daktylowy:

1 szklanka daktyli bez pestek
1/2 szklanki wrzątku
szczypta soli
1/4 szklanki gładkiego masła orzechowego

Daktyle zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na 30 minut.
Po tym czasie, odcedzamy je, wodę z moczenia zostawiamy.
Daktyle wkładamy do malaksera, dodajemy masło orzechowe i szczyptę soli.
Miksujemy na mus, dolewając stopniowo pozostałą wodę
- tylko tyle, by powstała gęsta, aksamitna pasta. Gotowe. 
Krem w słoiczku można przechowywać w lodówce do tygodnia. Coś pysznego.








sobota, 17 października 2020

Tort pomarańczowy z makiem i kajmakiem

 
Chciałabym napisać, że oto tort dla wszystkich i na każdą okazję, 
ale to wypiek dla lubujących się w nieoczywistych połączeniach. 
Miękki biszkopt z domieszką maku i dwie masy.
Jedna subtelnie pomarańczowa i lekka.
Druga kremowa, kajmakowa z intensywnym makowym akcentem.
Delikatność przełamana wyraźnym konkretem.
Tort wyszukany w smaku, 
jednak oprawa którą mu nadałam, najprostsza z możliwych.
Widoczne z zewnątrz warstwy zachęcają, by wkrajać się głębiej
i całą uwagę skupić na smaku.
Miękki biszkopt nasączony sokiem
podkreśla delikatny smak masy z pomarańczami 
i kontrastuje ze znacząco cięższą kajmakową.
Polecam zrobić tort dzień przed planowanym poczęstunkiem 
i wstawić na noc do lodówki - smaki staną się intensywniejsze.

Składniki biszkopta:
na tortownicę o średnicy 20 cm
1 szklanka mąki pszennej
1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
1/2 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki mielonego maku
5 jaj rozmiar L - oddzielnie białka i żółtka

Wykonanie:
Mąkę pszenną mieszamy z ziemniaczaną i proszkiem do pieczenia.
Białka ubijamy na sztywno, pod koniec stopniowo wsypujemy cukier. 
Do powstałej gęstej piany, cały czas miksując dodajemy po jednym żółtku.
Odkładamy mikser, przesiewamy mąki z proszkiem i mak. 
Mieszamy krótko szpatułką, do połączenia składników w puszystą masę.
Przelewamy ciasto do tortownicy wysmarowanej olejem 
i pieczemy w 180 stopniach, około 30 minut.
Po upieczeniu tortownicę wyciągamy 
i opuszczamy z wysokości około pół metra na podłogę. 
Zapobiegnie to opadnięciu biszkopta.
Ciasto ponownie wstawiamy do piekarnika 
i tam studzimy przy otwartych drzwiczkach.
Po wystudzeniu kroimy na trzy równe blaty.

Składniki masy pomarańczowej:
250 ml mleka
3 łyżki cukru
3 żółtka
2 łyżki mąki pszennej
50 ml soku z pomarańczy
skórka starta z 1/2 pomarańczy
cząstki z pomarańczy obrane z białej błonki, pokrojone w kosteczkę
1 pełna łyżeczka żelatyny
250 gram serka mascarpone

Wykonanie:
Żelatynę zalewamy niewielką ilością zimnej wody, mieszamy i odstawiamy. 
Gdy napęcznieje, rozpuszczamy ( nie zagotowujemy ) 
w mikrofalówce lub kąpieli wodnej. 
Żółtka mieszamy w szklance z mąką. 
Mleko podgrzewamy w rondelku z sokiem, 
skórką pomarańczową i cukrem, prawie do zagotowania.
Dodajemy żółtka z mąką i mieszając gotujemy gęsty budyń. 
Jesli powstaną drobne grudki - użyjcie blendera i zmiksujcie masę na gładko.
Teraz dodajemy rozpuszczoną żelatynę i łączymy ją dokładnie z budyniem.
Odstawiamy całość do zupełnego przestudzenia.
Do wystudzonej masy dodajemy serek mascarpone 
i miksujemy do uzyskania kremowej konsystencji.
Na koniec dodajemy pokrojone cząstki pomarańczy.

Składniki masy kajmakowej:
1/2 puszki masy krówkowej kajmakowej
4 łyżki przygotowanej przed chwilą masy z pomarańczami
1 pełna łyżka maku mielonego
Wykonanie:
Wszystkie składniki miksujemy ze sobą

Na poncz:
1/3 szklanki soku pomarańczowego, 1 łyżka cukru, 1/4 szklanki wody
Składniki mieszamy ze sobą do rozpuszczenia cukru.

Składanie tortu:
Dolny blat biszkoptowy zapinamy obręczą,
ponczujemy i na środek wykładamy połowę masy pomarańczowej, 
zostawiając wokół rant o szerokości około 2 cm.
Wypełniamy go połową masy kajmakowej. 
Przykładamy drugim blatem biszkoptowym, ponczujemy 
i wykładamy ponownie obie masy, tym razem odwrotnie 
- na środek nakładamy masę kajmakową, 
pozostawiony rant wokół wypełniamy masą pomarańczową.
 ( zostawiamy dwie łyżki do posmarowania wierzchu ).
Przykładamy ostatnim blatem, nasączamy go resztą ponczu 
i smarujemy pozostałą masą pomarańczową. 
Jeśli uważacie za stosowne udekorować tort - 
sprawdzi się bita śmietana, cząstki pomarańczy,
lub tak jak u mnie - białe wiórki czekoladowe z bezikami.









niedziela, 4 października 2020

Ciasto orzechowe z zatopionym jabłkiem




 
Ciasto ze sporą ilością mielonych orzechów.
Bardzo delikatne i miękkie. 
Nie kruszy się przy krojeniu,
długo pozostaje wilgotne, mięsiste - to zasługa dodatku masła i śmietany.
Słodkie, soczyste jabłko, zatopione w każdym kawałku 
- bez dodatku cynamonu, cukru waniliowego i innych przypraw.
Jak widzicie - żadnych lukrów, żadnych dodatków.  
Proste ale nie banalne. 
Jesienne. 
Idealne na moment zatrzymania się w pędzie, 
by subtelność tej pory roku nas otuliła.
Ceńmy takie chwile, nawet, jeśli są krótkie.
Dodajcie im smaku. 
Poniżej prosta podpowiedź, w jaki sposób.
 
Składniki:
na długą keksówkę  13 cm /40 cm lub okrągłą tortownicę o średnicy 23 cm,
w temperaturze pokojowej

1/2 kostki miękkiego masła
3 jajka rozmiar L
100 gram - 1/2 kubeczka śmietany 18 %
1 opakowanie cukru waniliowego
3/4 szklanki cukru
1 1/3 szklanki mąki pszennej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 duże lub 2 mniejsze, soczyste jabłka
3/4 szklanki zmielonych orzechów - polecam włoskie
2 łyżki likieru: słony karmel, kawowego lub adwokata

Wykonanie:
Miękkie masło wkładamy do miski i ucieramy z cukrami
do momentu, aż masa się spulchni, stanie się jasna 
a cukier się rozpuści - około 5 minut.
Dodajemy pojedynczo jajka, po każdym miksując około pół minuty.
Następnie do masy wsypujemy zmielone orzechy, 
przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, 
dodajemy śmietanę, wlewamy likier. 
Na najniższych obrotach miksujemy wszystkie składniki
- starajmy się jak najkrócej, wystarczy, by masa stała się jednolita.
Przelewamy ciasto do formy, wcześniej posmarowanej 
masłem lub olejem i oprószonej mąką.
Rozprowadzamy równo, wygładzamy powierzchnię.
Cząstki jabłka, nacięte z wierzchu - jak na załączonych zdjęciach, 
wkładamy w odstępach około 2 - cm w ciasto, dociskając je głęboko.
W każdej przewidzianej porcji znajdzie się jedna cząstka jabłuszka.
Wkładamy foremkę do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni 
i pieczemy na rumiano około 30 - 35 minut. Do suchego patyczka.
Obserwujecie na końcowym etapie pieczenia 
- jest gotowe, gdy fragmenty ciasta wokół jabłek nie są wilgotne,
 a skórka ma złoto - miodowy kolor.
Studzimy 5 minut w otwartym piekarniku i wyciagamy.
Po 15 minutach można pokusić się o pierwszy kawałek.