poniedziałek, 31 października 2022

Bardzo czekoladowe, miękkie ciasteczka brownie


Jeśli poszukujecie przepisu na obłędnie czekoladowe ciasteczka, 
przetestujcie poniższą propozycję.
Prosty, dobry przepis - wzorowałam się na propozycji 
na ciasteczka brownie z solą morska znalezionej na blogu
Wyzwania Kuchenne.
Wszystko w nich jest w punkt trafione 
- miękkość wnętrza, chrupkość skorupki i intensywny, czekoladowy smak. 
Czekolada w najprostszym, niczym nie udziwnionym wydaniu. 
Wciągające. Naprawdę niekłopotliwe w przygotowaniu, 
przechowywane nawet dwa trzy dni, smakują doskonale.
Polecam rozpuścić do ciasteczek dobrą jakościowo czekoladę 
ja często wykorzystuję Wedla 64%, 
jest aksamitna, intensywna i delikatnie słodka.

Składniki:
proporcje na około 10 całkiem niemałych ciasteczek
40 gram masła
100 gram gorzkiej lub deserowej czekolady
1/3 szklanki mąki pszennej
1 łyżka gorzkiego kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
spora szczypta soli
1 jajko - rozmiar L
1/2 szklanki cukru trzcinowego
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią

Wykonanie:
Czekoladę połamaną na kostki wkładamy do miseczki 
i rozpuszczamy z masłem, w kąpieli wodnej. 
Mieszamy do powstania jednolitej masy i studzimy.
Do oddzielnej miski przesiewamy mąkę, proszek, kakao, sól, mieszamy.
Do kolejnej, największej miski wbijamy jajko i roztrzepujemy 
je trzepaczką z cukrem i cukrem waniliowym,
do powstania gęstej piany i rozpuszczenia cukru.
Do jajecznej piany dolewamy stopniowo 
rozpuszczoną, przestudzoną czekoladę, cały czas mieszając. 
Następnie wsypujemy połączone suche składniki 
i mieszamy całość łyżką do powstania gęstej, ale półpłynnej masy.
Blaszkę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia,
porcje masy nabieramy większą łyżką 
i wykładamy na blaszkę w odstępach.
Z podanych proporcji powinno wyjść około 10 ciasteczek.
Pomimo tego, że masa wydaje się półpłynna, 
w czasie pieczenia ciasteczka się nie rozpływają, 
tworzy się na nich szklista, apetyczna popękana skorupka.
Pieczemy około 12 -14 minut w temperaturze 175 stopni.
Po przestudzeniu przechowujemy w zamkniętym słoju.








niedziela, 16 października 2022

Piernik na piwie Guinness

Przepis od dawna odkładany na później. Nie dawałam mu szansy.
Bo.. piekłam pierniki z dodatkiem piwa wielokrotnie
i rozczarowywały mnie, mniej lub bardziej.
Zmobilizowałam się w końcu, kupiłam puszkę ciemnego Guinness-a 
i wyciągnęłam przepis, przed laty włożony w jeden z zeszytów. 
Receptura rzekomo tradycyjna, brytyjska,
co uwiarygadnia fakt, że zapisana w języku angielskim. 
Zalecana w niej spora dawka imbiru, pieprzu i melasy 
ewidentnie wskazuje, że to nie nasz klasyk staropolski.
Postępowałam zgodnie z oryginalnymi wytycznymi,
małe sprzeniewierzenie nastąpiło jedynie w kwestii wyboru przypraw. 
Jestem wierna mieszance Prymat, od lat. 
Imbiru nie akceptuje absolutnie, a pieprz w zalecanej szaleńczej 
ilości zdominowałby doznania smakowe, więc go pominęłam. 
Nie miałam melasy, czego bardzo żałuję - miód lipowy
nie nadał wypiekowi tak magicznego ciemnego ubarwienia, 
jak uczyniłaby to właśnie melasa. 
No i od siebie dodałam bonus - drobinki gorzkiej czekolady i orzechy włoskie.
Zapraszam dziś na tradycyjny Gingerbread.
Jestem jego smakiem uwiedziona.

Składniki:
składniki na formę 15 cm / 25 cm lub o zbliżonej powierzchni

3/4 szklanki ciemnego piwa Guinness
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia 
lub jeśli nie przeszkadza Wam posmak sody oczyszczonej:
1/2 łyżeczki proszku, 1/2 łyżeczki sody
2/3 szklanki miodu albo melasy
3 łyżki cukru trzcinowego
1 cała paczuszka przyprawy piernikowej Prymat
1 1/2 szklanki mąki pszennej
2 jaja rozmiar L - w temperaturze pokojowej
1/3 szklanki roztopionego oleju kokosowego
1/2 łyżeczki soli
50 gram pokrojonej drobno czekolady gorzkiej
50 gram drobno pokrojonych orzechów włoskich

Wykonanie:
Do większego rondelka wlewamy piwo i podgrzewamy do wrzenia,
gotujemy 2 - 3 minuty, mieszając. Zacznie się pienić,
ale nie obawiajcie się - mieszane nie wykipi. 
Gorące ściągamy z ognia, gdy piana opadnie 
dodajemy cukier, miód lub zgodnie z oryginalnym przepisem melasę  
i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Studzimy.
W dużej misce mieszamy wszystkie suche składniki:
przesiewamy mąkę z solą, proszkiem do pieczenia, 
przyprawami piernikowymi ( jeśli lubicie imbir, dodajcie pół łyżeczki ).
Miksturę piwną przelewamy z rondelka do oddzielnej, też sporej miski 
i wlewamy do niej rozbełtane w szklance jajka, cały czas mieszając trzepaczką. 
Następnie wlewamy rozpuszczony i przestudzony olej kokosowy, 
kontynuujemy mieszanie, aż do dokładnego połączenia.
Teraz, w trzech turach do płynnej masy dodajemy przesiane 
i wymieszane wcześniej sypkie składniki, 
po każdym dodaniu mieszając dokładnie.
Na koniec wsypujemy orzechy i pokrojoną drobno gorzką czekoladę, 
mieszamy całość łyżką i przelewamy do foremki wyłożonej papierem do pieczenia.
Stukamy foremką kilka razy o blat, by masę odpowietrzyć
i wkładamy ciasto do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, 
pieczemy około 35 - 40 minut.
Po upieczeniu wyciągamy, studzimy.
I tak to właśnie przekonanie, że testowałam niemal wszystkie
wypieki z kategorii korzenno - piernikowej, okazało się fikcyjne.
Ten naprawdę jest wyjątkowy. 
Puszysta struktura, delikatność, aromat. Piwo niewyczuwalne zupełnie.
Gdybym zgodnie z przepisem użyła melasy zamiast miodu, 
kolor pierniczka były znacząco ciemniejszy.
Co do walorów smakowych - wszystko zależy od rodzaju przypraw. 
Ja od lat używam Prymat-u, ta mieszanka odpowiada mi najbardziej.
Nie przepadam za imbirem, wiec go nie dodałam, 
choć oczywiście powinnam to zrobić - przecież to Gingerbread.
Przed tegorocznym Bożym Narodzeniem zaopatrzę się w melasę, 
i butelkę ciemnego Guinnessa.
Ten piernik będzie mym świątecznym. 
Zasługuje na to, by zdetronizować mego staropolskiego ulubieńca.












sobota, 15 października 2022

Pyszne, poczwórnie czekoladowe babeczki


Znów postanowiłam zmierzyć się z babeczkami.
Tym razem nie marudzę, że za muffinami nie przepadam.
Te maleństwa powstały w pośpiechu i nieplanowane.
Jestem coraz bliższa zmiany spojrzenia na kwestię muffinową.
Przełom ten związany jest z faktem, 
że pół godziny przed powrotem do domu, 
córka oznajmiła, że jej kilkudniowe zmagania z jednym z przedmiotów 
wynagrodzone zostały oceną wywalczoną i najlepszą w skali.
Moja kartka z gratulacjami ubranymi w kilka niemądrych rymów 
wymagała kilku minut przygotowań.
Muffinom, przy których chciałam swe uznanie wyrazić,
poświęciłam naprawdę niewiele więcej czasu.
Miękkie, idealnie wypieczone, choć na pograniczu wilgotnego brownie. 
Dziele się z Wami rewelacyjnym przepisem na docenienie tych, 
którzy małe, ale znaczące sukcesy odnoszą 
i oczywiście na pocieszenie tych niedocenionych. 
Pyszne czekoladowe babeczki

Składniki:
proporcje na 7 - 8 babeczek

140 gram czekolady deserowej lub gorzkiej
3 łyżki oleju kokosowego
1 łyżka gorzkiego kakao
szczypta soli
2 jajka, rozmiar L
150 gram cukru pudru
100 gram mąki pszennej
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
50 gram drobno pokrojonej gorzkiej czekolady lub groszki czekoladowe
1 batonik Snickers, pokrojony na kawałeczki

Wykonanie:
Olej kokosowy wkładamy do rondelka i rozpuszczamy na niewielkim ogniu.
Do płynnego, gorącego oleju dodajemy połamaną na kosteczki czekoladę, 
mieszamy do powstania jednolitej masy. Studzimy chwilkę.
Do większej miski przesiewamy mąkę pszenną z proszkiem do pieczenia, 
cukrem pudrem, łyżką gorzkiego kakao i mieszamy trzepaczką.
Do wymieszanych, suchych składników wlewamy 
roztrzepane w szklance 2 jajka ( w temperaturze pokojowej ),
masę olejowo - czekoladową i wsypujemy 
kawałeczki pokrojonej czekolady lub groszki.
Mieszamy krótko, tylko do uzyskania jednolitej, dość gęstej masy.
Przekładamy ją do papilotek muffinowych, do 3/4 wysokości. 
W każdą z muffinek wciskamy kawałeczek pokrojonego Snickersa.
Babeczki wkładamy do piekarnika rozgrzanego 
do temperatury 180 stopni i pieczemy 30 minut.
Pięknie rosną, ale ich wnętrze pozostaje delikatnie wilgotne, 
aromatyczne i intensywnie czekoladowe. Skorupka chrupie.. 
Doskonałe na ciepło, po przestudzeniu pozostają delikatne.
Obłędnie czekoladowe.
Tak więc dziś przepis dla radosnych zwycięzców i zawiedzionych.
Uzależnionych od tabliczek deserowych, gorzkich, mlecznych 
i wielbicieli orzechowych batoników. 
Poczwórna zawartość czekolady i wielozadaniowość -
wszystko w małej, czekoladowej babeczce. 











sobota, 8 października 2022

Jesienny torcik z jabłkami i masą jogurtową


Jabłko o pięknej, katalogowej aparycji czekało już kilka dni, 
by stać się jednym ze składników rolady biszkoptowej.
Roladowy plan był bliski realizacji, gdy zmieniłam koncepcję.
Po wyciągnięciu biszkoptowego placka z piekarnika nie zrolowałam go. 
Wykorzystałam nową keksówkę. 
Przecięłam biszkopt na trzy prostokątne kawałki o szerokości keksowej blaszki.
I skomponowałam trójwarstwowy torcik jabłkowy.
Pomiędzy waniliowe biszkopty trafiło delikatnie uprażone jabłuszko 
i masa na bazie ubitej śmietanki i jogurtu.
Przyjemnie puszysty, lekki torcik skomponowany z warstw,
z których każda jest subtelna i nie przytłacza pozostałych.
Wystarczy pół godziny, by gotowy znalazł się w lodówce.  

Składniki:
Biszkopt:
2 duże jajka lub 3 mniejsze
3 łyżki cukru
1 łyżka chłodnej wody
1 opakowanie cukru waniliowego
100 gram mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Masa:
200 gram śmietanki kremówki 30 %
1 pełna łyżka cukru pudru
1 opakowanie śmietan - fix
100 gram jogurtu greckiego lub naturalnego - gęstego
1 duże, słodkie jabłko
Poncz:
1/2 szklanki wody z sokiem z połowy cytryny 
1 łyżeczka cukru

Wykonanie:
Biszkopt:
Całe jaja wbijamy do miski i miksujemy na najwyższych obrotach 
z cukrem i łyżką wody, do powstania białej, gęstej piany 
( poświęćcie temu procesowi przynajmniej 5 minut ).
Dodajemy cukier waniliowy i przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. 
Całość mieszamy delikatnie szpatułką, tak by masa pozostała napowietrzona.
Blaszkę do pieczenia z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia, 
wylewamy na całą powierzchnię masę biszkoptową 
i rozsmarowujemy na placek grubości 1 cm.
Wyrównujemy boki, wygładzamy i pieczemy w 180 stopniach około 10 minut. 
Gdy biszkopt delikatnie się zarumieni i zrobi się puszysty,
wyciągamy blaszkę z piekarnika, biszkopt obracamy 
i kładziemy papierem do góry na bawełnianej ściereczce.
Ściągamy papier do pieczenia, tak nie uszkodzić dość cienkiego placka. 
Studzimy chwilkę i kroimy na trzy prostokąty o szerokości keksówki, 
w której będziemy składać torcik.
Masa:
Mocno schłodzoną śmietankę ubijamy na najwyższych obrotach, 
dosypujemy cukier i śmietan fix. Do ubitej na sztywno dolewamy jogurt 
i miksujemy krótko, tylko do połączenia w gęsty krem.
Jabłuszko obieramy, kroimy w plasterki lub małą kosteczkę 
i wkładamy do rondelka, podlewamy niewielką ilością wody, 
dodajemy łyżeczkę cynamonu i gotujemy około 10 minut, 
by zmiękło, ale nie rozgotowało się. Studzimy, odsączamy z nadmiaru wody.
Składanie ciasta:
Pierwszy z trzech kawałków biszkopta wkładamy na dno keksówki, 
wyłożonej papierem do pieczenia lub folią spożywczą. 
Ponczujemy go obficie wodą z sokiem cytrynowym. 
Wykładamy równą warstwą połowę masy śmietanowo - jogurtowej. 
Przykładamy drugim kawałkiem biszkopta, ponczujemy 
i wykładamy drugą połowę masy. 
Odsączone kawałeczki jabłuszka kładziemy na masie,
delikatnie wciskamy, by się w niej częściowo zatopiły. 
Przykładamy ostatnim, trzecim kawałkiem biszkopta, ponownie ponczujemy. 
Ciasto wkładamy do lodówki, schładzamy kilka godzin przed pierwszym krojeniem.
By nadać mu ładną oprawę, wierzch proponuje oprószyć cukrem pudrem.
Jest zbyt lekki, by wykańczać go ciężkimi polewami lub lukrem. 
Ja nie wykończyłam mojego torcika niczym, nie musiał być reprezentacyjny.
Przygotowany z myślą o zastosowaniu wewnątrz - domowym, 
bez przeznaczenia na poczęstunek proszący o elegancką oprawę.
W zastępstwie jabłka można oczywiście wykorzystać gruszki, 
jeśli takowe w waszym koszyku leżą i czekają na wykorzystanie.
Zmieniajcie koncepcje co do ich przeznaczenia, 
z roladowych, kompotowych na moją, tortową. Polecam!








czwartek, 6 października 2022

Piernik na miodzie z polewą pistacjową

 

Znów piernik. 
Moje "znów" odnoszę zarówno do poniżej zamieszczonego przepisu
jak i do piernika, który już w mych planach - z etykietą pierwszy i priorytetowy.
Głównie dlatego, bo zamówiony za przysługę, niewielką ale znaczącą. 
Z rozpędu miano przysługi bezinteresownej przypisać jej planowałam,
ale w związku z oficjalnie złożonym piernikowym zamówieniem, 
szlachetne to miano traci :) 
Zamówienie wykonam z radością i wdzięcznością.
A i ślad zlecenia zapewne w Kronice pozostawię.
Tak czy inaczej, ciepło aromatu goździków i cynamonu wypełni kuchnię.
Me myśli wypełni natomiast kojącym poczuciem 
regularności w dopieszczaniu się tym, 
co nieodmienne o tej porze roku, od wielu lat.
Komfortowym poczuciem powtarzalności rytuałów, 
odpowiedzialności za ich obecność w naszym życiu.
Malujemy z tych rytuałów nasze własne kompozycje.
Kojące, bo wyczekane z tęsknotą.
Piernikowe poczęstunki jesienne 
są dla mnie stałym elementem zapewniania sobie komfortu. 
Dziś częstuję Was pierniczkiem, 
którego prostota wykonania, 
jest odwrotnie proporcjonalna do finalnego efektu.
Wystarczy jedna miska, dwie szklanki, rondelek i łyżka.
Pierniczek ma delikatną strukturę, jest mięciutki i ładnie wyrośnięty.
Cząstki dodanej gorzkiej czekolady nie rozpuszczają się 
w trakcie pieczenia i przyjemnie się na nie trafia zębem..
Jedna z opinii wybrzmiała entuzjastycznie,
że to najlepszy z pierników, jakie proponowałam. 
Nie zgadzam się absolutnie, wielu innych faworytów mając na uwadze, 
ale przyznaję - jest doskonały. 
Zapewnijcie sobie nim poczucie tej komfortowej słodyczy, 
bo to już właściwy czas na ten komfort.

Składniki: 
proporcje na blaszkę o rozmiarach 20 cm / 20 cm 
lub tortownicę o zbliżonej powierzchni

90 gram masła
150 gram jasnego miodu
1 łyżka cukru trzcinowego
szczypta soli
2 łyżki przyprawy do pierników
200 ml mleka ( dałam troszkę mniej, około 170 ml )
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej lub zbożowej
1 jajo + 1 żółtko
1 szklanka + 4 łyżki mąki - u mnie pszenna typ 1050
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
50 gram gorzkiej, posiekanej w kosteczkę czekolady
Polewa:
50 gram białej czekolady, 
1/2 szklanki zmielonych pistacji

Wykonanie:
W rondelku podgrzewamy masło z miodem, 
cukrem i przyprawami korzennymi,
mieszając składniki do momentu połączenia się 
i rozpuszczenia cukru. Studzimy. 
Do miski przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. 
W letnim mleku rozpuszczamy łyżeczkę wybranej kawy.
W szklance rozkłócamy widelcem jajka ze szczyptą soli.
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.
Do miski z mąką wlewamy rozbełtane jajka, przestudzony miód z masłem, 
kawowe mleko i wszystkie składniki 
dokładnie mieszamy łyżką lub trzepaczką. 
Ciasto powinno mieć konsystencję półpłynną, jednak nie za rzadką. 
W razie potrzeby, w tym momencie można dosypać 
dodatkowe dwie, trzy łyżki mąki.
Na koniec wsypujemy posiekaną czekoladę i mieszamy 
do równomiernego rozprowadzenia jej cząstek w masie.
Przygotowane ciasto przelewamy do blaszki wyłożonej 
papierem do pieczenia, wyrównujemy powierzchnię 
i pieczemy w temperaturze 180 stopni około 40 - 45 minut. 
Po wyłączeniu ogrzewania, piernik zostawiamy w piekarniku, 
przy uchylonych drzwiczkach, około 5 minut,
po tym czasie wyciągamy do zupełnego przestudzenia.
Na koniec pistacjowa polewa - w mikrofalówce rozpuszczamy 
białą czekoladę na gładki krem, dodajemy zmielone orzechy pistacjowe, 
mieszamy i smarujemy powierzchnię ciasta.
Polewa lśni delikatną zielenią, słonawość orzechów 
doskonale komponuje się ze słodyczą białej czekolady.
Polecam!





niedziela, 2 października 2022

Urodzinowy tort orzechowo - kawowy

 
Taka okazja zdarza się raz na 70 lat. 
Obchody 70 - tych urodzin, o których wspominam, 
planowo miały zostać przeoczone.
Tak właśnie wybrzmiało życzenie naszego 70 - cio latka. 
Stworzyliśmy przekornie szansę, na wypowiedzenie również innych życzeń.
Podsunęliśmy Jubilatowi pod podmuch świeczkę, 
która lśniąc na urodzinowym torcie, posiada moc uszczęśliwiania.
Gdy pojawia się tort, wykreślenie z kalendarza 
uroczystego "Sto lat" okazuje się niedopuszczalne.
Dziś właśnie o takim torcie się rozpiszę.
Na marginesie, z całym przekonaniem, 
polecam od czasu do czasu czynić coś komuś wbrew. 
Przekonywać nieprzekonanych.

Składniki:
proporcje na tortownicę o średnicy 23 cm

Biszkopt kawowy:
3 jajka rozmiar L
3/4 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cappuccino w proszku o smaku śmietankowym
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/3 szklanki cukru
3 łyżki przegotowanej, chłodnej wody
Masa orzechowa z mascarpone:
250 gram mascarpone
150 gram białej czekolady
5 łyżek śmietanki kremówki 30 %
1 szklanka mielonych (grubo) orzechów włoskich
Masa kawowa:
4 łyżki przygotowanej ( powyższej ) masy orzechowej
1 pełna łyżeczka kawy rozpuszczalnej w proszku
50 gram białej czekolady
Masa śmietanowa:
300 ml śmietanki kremówki 30 %
1 pełna łyżka cukru pudru
1 opakowanie cukru waniliowego
1 śmietan - fix
Poncz:
1/2 szklanki mocnej, posłodzonej kawy, wystudzonej
Dodatkowo:
Kilka kostek gorzkiej, startej czekolady do oprószenia powierzchni

Wykonanie:
Biszkopt:
Białka ubijamy na sztywno, pod koniec miksowania wsypujemy stopniowo cukier.
Gdy piana stanie się sztywna, wlewamy powoli żółtka, 
wymieszane z trzema łyżkami wody,
miksujemy całość zmniejszając obroty, na jednolity krem. 
Odkładamy mikser i przesiewamy mąkę wymieszaną 
z proszkiem do pieczenia i proszkiem cappuccino.
Delikatnie, szpatułką mieszamy do dokładnego połączenia.
Gotową masę wylewamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy około 25 - 30 minut w 180 stopniach. 
Po przestudzeniu odcinamy wierzch biszkopta, 
zostawiając spód o grubości około 2 cm.
Wkładamy go do tortownicy, zapinamy obręcz i ponczujemy obficie kawą.
Masa z mascarpone:
Białą czekoladę łamiemy na kosteczki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej 
lub w mikrofalówce, z pięcioma łyżkami śmietanki.
Mieszamy na gładki mus i studzimy.
Serek wkładamy do miski i miksujemy chwilkę, by zrobił się gładki.
Wlewamy rozpuszczoną czekoladę, miksujemy na wolnych obrotach do połączenia.
Wsypujemy szklankę mielonych orzechów i mieszamy szpatułką. 
Cztery pełne łyżki masy odkładamy do mniejszej miseczki, 
resztę wykładamy na przygotowany w tortownicy, naponczowany spód biszkoptowy.
Masa kawowa:
Do odłożonej masy orzechowej dodajemy łyżeczkę kawy 
rozpuszczalnej i mieszamy. Białą czekoladę rozpuszczamy 
w mikrofalówce, studzimy i łączymy z kremem,
który następnie równą warstwą wykładamy na masę serową.
Wygładzamy powierzchnię i wstawiamy ciasto do lodówki.
Masa śmietanowa:
Schłodzoną śmietankę kremówkę ubijamy na sztywno,
początkowo na niskich obrotach, potem na zwiększonych, 
dosypujemy cukier waniliowy, cukier puder i opakowanie śmietan - fixu. 
Ubitą śmietankową masę wykładamy równą warstwą na wierzch tortu.
Powierzchnię oprószamy startymi wiórkami gorzkiej czekolady.
Ja wykorzystałam ciasteczka amaretti, ulubione przez Jubilata.
Torcik przed podaniem chłodzimy w lodówce, oczywiście najlepiej całą noc.
Konsystencja mas jest idealna, ciasto pięknie prezentuje się w przekroju, 
dobrze się kroi, nie jest zbyt słodkie, zbyt ciężkie i zbyt skomplikowane.
Kawałek wystarczy, by cieszyć się tym, co zaplanowane 
i tym, co miało zostać zapomniane.