KRUCHO

 ( pół i całkiem )

Wdzięczny temat.
Zacznę od oddania honorów plackowi mego dzieciństwa.
Niewielka kuchnia z upchaną pod oknem niewielką lodówką.
Na lodówce całkiem pokaźna blaszka z wypiekiem,
który po prostu zawsze tam był.
Jak chleb w chlebaku i butelka mleka pod drzwiami.
Dlaczego harataniec?
Nie wiem skąd to określenie.
Haratałam kawałek do porannej herbaty przed szkołą,
kawałek w papier zostawał zawijany,
by w plecaku, śladem masła na zeszytach się odbić.
Rolę plastikowych śniadaniówek foliowe woreczki pełniły
- tak samo istotną, jak plastikowy kubeczek z żółtą kaczuszką
( naprawdę, wszystkie dzieci miały kubeczki z żółtą kaczką ).
Wypełniany na przerwie ciepłym mlekiem,
w którym z trudem rozpuszczało się kakao, bynajmniej nie rozpuszczalne,
Smak kremu czekoladowego z wiewiórką.
Nutella - obiekt westchnień.
Teraz, choć do wielbicieli tegoż smarowidła należę,
oddałabym jej pięcioletni zapas, za słoiczek wiewiórki.
Miałam nad kruchością placków maślanych się rozwodzić,
a tymczasem.. tymczasem nadal uważam,
że zapach kruchego ciasta nie ma sobie równych. I to jest niezmienne.
By ciasto kruche kruchym było prawdziwie, 
istotna jest odpowiednia procedura zagniatania,
tak jak i właściwe proporcje stosowanych składników. I już.
A pomiędzy tym cała reszta, dzięki której każdy z przepisów jest wyjątkowy.
Wart pieczołowitego siekania, gniecenia, chłodzenia, wałkowania, wylepiania, nadziewania, smarowania, posypywania, składania, haratania, kruszenia.
Ciasta z potencjałem :) I historią.



Z Kroniki Piekarnika 
tarta krucho ucierana - sezon truskawkowy 2016 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz