Wolny dzień. Poranek, w którym nie musimy kontrolować zegarka.
Ja tylko w takim nastroju ryzykuję pracę z drożdżami ;).
Ciepłe pieczywo z piekarnika, zasługuje na niespieszne smakowanie,
dolewanie kawy po raz trzeci do filiżanki. Wymaga czasu,
który możemy poświecić na rozważenie dylematu - tylko masło, czy też miód?
Przepis jest banalny. Chyba najprostszy jaki znam na pieczywo śniadaniowe.
Możemy upiec w formie bułeczek, lub paluchów - mniejszych, większych.
Ze słonecznikiem lub pestkami dyni. Albo łyse.
Macie jutro wolny dzień? Wstańcie pół godziny wcześniej.
Warto.
Składniki:
200 gram mąki pszennej
1,5 dag drożdży
100 ml ciepłej wody
1 łyżka miodu
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka oleju
ziarna słonecznika
Wykonanie:
Przesiewamy mąkę do miski, dodajemy sól.
Robimy dołeczek ( niech mąka ma formę kopczyka ), do którego wkruszamy drożdże.
Wyrabiamy tak długo, aż utworzy gładką, nieklejąca się, miękka kulę.
Trwa to naprawdę krótko.
Kulę dzielimy na pięć, sześć kawałków, z których formujemy paluchy
albo bułeczki.
Posypujemy je ziarnami, odstawiamy na około 15 minut
do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, pod przykryciem.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy 15 min.
Wyciągamy, wykładamy na talerz, talerz na stół.
Czas, by cieszyć się tym, że to poranek, zwiastujący dobry dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz