niedziela, 24 listopada 2019

Biszkopt z polewą z batoników Daim



Już po corocznym, przedświątecznym jarmarku szkolnym.
Dzieci z kalkulatorami w rękach, znów sprzedawały efekty swej radosnej twórczości.
Cel szczytny, inicjatywa cenna, pomoc rodzicielska nieunikniona.
O tym, że ciasto jest obiecanym towarem na stragan mojej córki,
poinformowano mnie dzień wcześniej, wieczorem.
Więc improwizacja.
Założenie początkowe: szybko, pewnie i czekoladowo
( czekolada sprawdza się tam, gdzie krążą dzieci ).
Weryfikacja planów : nerwowo, pracochłonnie, niepewnie do samego finału.
Przepis skonstruowany naprędce, po otwarciu jednej z gazet z przepisami sprzed trzech lat.
Jedyne, czego nie zabrakło - czekolada. I to ile!

Składniki chaotycznie skompletowane:
Paczka biszkopcików w wersji mini
6 batoników Daim
( nie tłumaczę się, dlaczego pozostawałam w posiadaniu batonów sztuk 6 )
I jeszcze krem o smaku ciasteczek korzennych.
Zakamuflowany w szufladzie, by czasem zanurzać w nim łyżeczkę.
I podkradziona mężowi czekolada, dla fanatyków gorzkich tabliczek,
o zawartości kakao 80 %.
Szklanka zaparzonej herbaty na poncz.
Ciasto zostało sprzedane w 80 %.
Trzy trójkąty nie znalazły kupców. 
Znalazły się na moim talerzu.
Mogłam obiektywnie ocenić ten eksperyment.
I stwierdziłam, że warto o nim tu wspomnieć.

Wykonanie:
Pieczemy biszkopt - wykorzystałam przepis na babkę korzenną.
Można upiec dowolnie wybrany biszkopt - waniliowy lub kakaowy.

Składniki ciasta:
1 3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
3/4 szklanki drobnego cukru
1/2 szklanki oleju
1 pełna łyżka masła orzechowego lub kremu o smaku ciastek korzennych
2 łyżeczki przyprawy piernikowej
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jajka

Wykonanie:
Mieszamy obie mąki, przesiewamy z proszkiem do pieczenia i przyprawą piernikową.
Jajka ubijamy z cukrem na biały,  gęsty krem - około 5 minut, na wysokich obrotach.
Spowalniamy mikser, dodajemy masło orzechowe
i cienkim strumieniem wlewamy olej, cały czas ucierając.
Następnie przesiewamy mąki i miksujemy krótko, tylko do połączenia.
Ciasto wylewamy do tortownicy o średnicy 24 cm,
pieczemy w 170 stopniach około 40 minut, do suchego patyczka.
Upieczone wyciągamy, studzimy i ścinamy równo nożem wyrośniętą górkę.
Biszkopt ma być zupełnie płaski, wysoki na około 2 -3 cm.
Górkę można schrupać oczywiście.

Po całkowitym wystudzeniu, nasączamy ciasto obficie wystudzoną, słodką i mocną herbatą.

Po nasączeniu posmarowałam całość grubą warstwą kremu z ciasteczek korzennych ( koniec z podjadaniem ze słoika )
Proponuję zamiast tego smarowidła użyć masy
ze zmiksowanych:  serka mascarpone - 250 gram,  kajmaku z puszki - 120 gram
i masła orzechowego lub kremu z ciasteczek korzennych -70 gram.
Ja działałam w pośpiechu i nie posiadałam wspomnianych tych składników.
Proponowana masa będzie idealna do zastosowania w tym miejscu.

Na masę wykładamy jeden przy drugim, malutkie chrupiące biszkopciki,
które utworzą ciekawą strukturę bąbelków pod polewą czekoladową,
Inne ciasteczka nie sprawdzą się tu w zastępstwie.


No i na koniec polewa:

W rondelku umieszczamy:
150 ml mleka
6 batoników Daim
10 gram gorzkiej czekolady
szczyptę soli
Podgrzewamy i mieszamy, na niewielkim ogniu,
aż karmelowe wnętrze batoników zupełnie się rozpuści.
Masę studzimy, wylewamy na biszkopciki, równo rozprowadzamy.
Ciasto należy przechowywać w lodówce, by polewa pozostała ścięta.
Kroimy ostrym, zamoczonym we wrzątku nożem.

Wielbiciele czekolady będą wracali do tego przepisu,
bo największym atutem wypieku jest solidna porcja polewy czekoladowej.
Ja również wykonam je ponownie - spokojniej,
z wprowadzonymi modyfikacjami, które powyżej również zaproponowałam.











sobota, 23 listopada 2019

Piernik na Dzień Opiekacza 16



Kolejny piernik upieczony w dniu 21 listopada.
Podobnie jak rok temu, dwa lata temu. I trzy.
Ponownie my - pracownicy socjalni, wspólnie spędzamy Ten dzień.
Uświadamiamy sobie, jak czujemy się sobie bliscy.
Specyfika naszego zawodu ma to do siebie, że przetrwać potrafimy pomiędzy
kolejnymi, takimi jak ta rocznicami dlatego, że jesteśmy dla siebie ważni.
Jesteśmy dla siebie wsparciem i siłą napędową.
W tym roku to wyjątkowy dzień dla mnie.
To zawód, dla ludzi z głęboką wiarą w wartość
i sens wszystkich podejmowanych ryzykownych, trudnych decyzji, działań.
Jeżeli wiara ta zaczyna być wątpliwa, czas by odejść.
Dlatego to moje ostatnie święto,
w którym do grona tych silnych ludzi się zaliczam.
Moja wiara nie przetrwała.
Ale szacunek, przywiązanie i potrzeba bycia blisko tych, którzy zostają - przetrwa.
Życzę w tym dniu wszystkim pracownikom socjalnym,
by nie stracili potrzeby czynienia starań,
by wspierać tych, którym pomoc jest potrzebna i determinująca ich losy.
Tych, którzy wiedzą, co zrobić z wyciągniętą do nich dłonią.
Po wypełnionej życzliwościami uroczystej dniówce, popołudniu
jak co roku przyszedł czas na pieczenie piernika.
Każdorazowo innego.
To numer szesnaście.
Piernik Opiekacza Szesnasty. Ostatni.

Składniki:
Suche:
3 szklanki mąki krupczatki
3/4 szklanki cukru
2 łyżki gorzkiego kakao - użyłam czarnego
1 opakowanie przyprawy piernikowej Prymat
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
Mokre:
3 jajka rozmiar L
1 szklanka mleka
3/4 szklanki powideł z dzikiej róży lub śliwkowych
4 - 5 łyżek jasnego miodu
1/2 szklanki oleju
1 batonik marcepanowy w czekoladzie

Wykonanie:
W jednej misce mieszamy suche składniki
( mąkę z kakao, przyprawą, proszkiem i sodą przesiewamy przez sitko,
dopiero potem mieszamy z cukrem ).
W drugiej misce miksujemy składniki mokre.
Składniki mokre wlewamy stopniowo do suchych, cały czas miksując.
Gdy już połączą się w gęstą masę, miksujemy całość na średnich obrotach,
przez około 2 minuty.

Gotowe ciasto wlewamy do średniej blaszki ( 20 cm / 23 cm ),
wyłożonej papierem do pieczenia.
Pionowo, w kilku rzędach wciskamy w ciasto pokrojony batonik z marcepanem.
Blaszkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 - 190 stopni
i pieczemy około 45 min, do suchego patyczka.
Piernik wyrasta niewiarygodnie wysoki.
Ma zwartą strukturę, pomimo sporej ilości powideł nie jest gliniasty i ciężki.
Doskonały do przechowywania przez kilka dni.
Może zostać przecięty na dwa blaty i przełożony wybraną masą
( wówczas rezygnujcie z batonika marcepanowego ).
Oczywiście można całość wykończyć grubą warstwą polewy czekoladowej.
Ja z reguły pierniki ozdabiam i dopieszczam bardzo oszczędnie.
Najistotniejszy dla mnie jest smak i struktura ciasta.
Ta w tym wypieku w mym odczuciu rewelacyjna.
A głównym atutem tego piernika, jest prostota jego wykonania.
Można ponadto kroić go, gdy jest nadal delikatnie ciepły
( czekolada z chlebka marcepanowego wówczas jest pociągająco płynna :))










wtorek, 19 listopada 2019

Dwukolorowy wieniec drożdżowy



Wypiek dla osób zorganizowanych pomimo nadmiaru obowiązków.
Lub takich, które w sposób pożyteczny chcą zagospodarować nadmiar wolnego czasu.
Ewentualnie dla narzekających na jego brak, ale znajdujących  motywację,
by wstać wcześniej w weekend.
Mimo, że poranki już ciemne.
W ciemnościach, walcząc z sennością, 
trzeba odmierzyć proporcje składników, zagnieść ciasto, pozwolić mu wyrosnąć.
Trzeba pobawić się w zawijanie, rozcinanie, formowanie, w końcu pieczenie.
Ale efekt wynagradza podjęty trud - w międzyczasie za oknem się rozjaśnia,
więc podziwiamy nasze dzieło w świetle dnia.
Wieniec jest piękny, wyrośnięty, z chrupiącą rumianą skórką,
atrakcyjnie pasiasty w przekroju i delikatny w smaku.
Po tym zachęcającym wyjątkowo wstępie,
będącym zakamuflowaną relacją z mego niedzielnego poranka, proponuję przepis.

Składniki:
170 ml ciepłego mleka
330 gram mąki pszennej
1 łyżka kakao
80 gram cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego
1 jajko
40 gram masła
szczypta soli
20 gram świeżych drożdży

Wykonanie:
Masło rozpuszczamy i studzimy.
Drożdże wkruszamy do ciepłego mleka, mieszamy do rozpuszczenia, dodajemy łyżeczkę cukru.
Odstawiamy na 15 min, by zaczęły pracować.
W międzyczasie do miski przesiewamy mąkę, mieszamy ją z cukrami, solą.
Dodajemy rozbełtane jajko i wystudzone masło.
Na koniec wlewamy wyrośnięty zaczyn drożdżowy i wyrabiamy ciasto ręką na gładką,
odchodzącą od ręki i miski kulę.
Jeśli to konieczne, możemy dosypać troszkę mąki.
1/3 masy odrywamy i zagniatamy z 1 łyżką gorzkiego kakao.
Obie masy w miskach wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 40 stopni, na około pół godziny.

Po tym czasie jasne ciasto wyciągamy na blat obsypany mąką lub wyłożony podkładką silikonową. Na górę jasnego ciasta wykładamy równo, na całej powierzchni, rozciągając od brzegu do brzegu ciasto kakaowe. Rozwałkowujemy razem na równy prostokąt, o grubości około 3 mm.

Rolujemy wzdłuż dłuższego boku i  powstałą roladę zawijamy w pierścień,
zlepiając dokładnie ze sobą końce.
Wieniec kładziemy na blaszkę do pieczenia wyłożoną papierem
i nacinamy brzegi ostrym nożem, co 2, 3 cm.

Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 175 stopni na około 30 minut.
Na fakt, że wieniec jest gotowy, wskazuje kolor jego skórki, 
dwukrotnie powiększony rozmiar i zapach.

Wyciągamy z piekarnika i studzimy, choć przez chwilkę.
Doskonały z masłem, z serkiem śmietankowym, miodem, konfiturą.
Doskonały bez dodatków.
Doskonały na weekendowe śniadanie - pierwsze, drugie.
U mnie przetrwał kawałek do poniedziałkowego przedśniadania. Też doskonały.
Powodzenia w zagniataniu!













niedziela, 17 listopada 2019

Tort serowo - kawowy spiralkowy



Szukałam pretekstu do upieczenia tortu, los mi sprzyjał.
W kalendarzu, po raz dziesiąty ( i nie ostatni ) w tym roku
- imieniny osoby bliskiej
i do wepchania petardy w ciasto chętnej. Zawsze.
To raz. A dwa -  chciałam bardzo pomocnej osobie powiedzieć dziękuję.
Czekoladki Merci też spełniają swe zadanie,  ale tort.. to tort!
Tort można dzielić na dwie połowy, cztery ćwiartki, sześć, osiem, dziesięć ( coraz węższych ) cząstek,  więc osłodzić mogłam jeszcze wieczór psiapsiółce - zawsze doceniającej.
I robiącej postępy wypiekowe. Opanowała technikę pieczenia ciast z mieszanek gotowców.
Ale powtórzę - tort to tort.
Powodów miałam komplet.
Braki natomiast stwierdziłam w tortownicach - wszystkie zostały wyniesione z domu,
wraz z zawartością, gdzieś, kiedyś, do kogoś.
Cóż, tort to tort i wart jest pogoni po sklepach o 7 rano.
Znaleziona tortownica - 26 cm średnicy.
Za duża, ale jedyna.

A przepis.. tort prosty do wykonania ale pracochłonny.
Nie bardzo słodki, lekki, ale dość syty.
Puszysty biszkopt, puchata serowa masa, kawowy posmak
i kawałki chrupiącej czekolady przełamujące delikatność konsystencji.
Polecam na każdą znalezioną okazję, nawet taką oczywistą tylko dla Was.

Sprawdźcie, czy macie w piekarniku tortownicę.
Jeśli jest gdzie powinna, do dzieła.
W przypadku braku motywacji, zerknijcie w kalendarz.
Inspirowałam się przepisem zamieszczonym w "Domowych wypiekach", na tort tiramisu.
Podziwiam autorkę wspomnianego bloga. Profesjonalizm w każdym zakresie.

Składniki:

Biszkopt:
4 duże jajka
60 gram cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
140 gram mąki tortowej

Poncz:
1/2 szklanki mocnej, słodkiej kawy

Masa:
600 gram twarogu wiaderkowego
250 gram mascarpone
100 gram cukru pudru
1 - 2 łyżeczki cukru waniliowego
250 gram śmietany kremówki 30 %
1 śmietan - fix
1/2 tabliczki czekolady kawowej
( użyłam tabliczki espresso Wedla )
1/2 tabliczki czekolady białej
1/2 tabliczki czekolady deserowej

Do wykończenia:
250 gram śmietany kremówki 30 %
1 śmietan - fix
gorzkie kakao
1/2 tabliczki czekolady kawowej.

Wykonanie:

Biszkopt:
Po oddzieleniu od żółtek, białka ucieramy na sztywno ze szczyptą soli i trzema łyżkami letniej wody.
Cały czas miksując, na kilka rat dosypujemy cukier i cukier waniliowy - masa ma stać się sztywna
i gęsta. Następnie pojedynczo dodajemy żółtka, miksujemy po każdym pół minuty.
Przesiewamy mąkę wymieszaną z proszkiem i szybko miksujemy na małych obrotach, tylko do połączenia składników.
Ciasto równomiernie rozsmarowujemy na wyścielonej papierem
blaszce z piekarnika, na całej jej powierzchni.
Pieczemy w 180 stopniach około 15 min, aż lekko się zarumieni.
Wyciągamy i gorący biszkopt wykładamy na przygotowaną ściereczkę, ściągamy papier do pieczenia i przykrywamy z góry drugą ściereczką. Tak zostawiamy ciasto do wystygnięcia.

Przygotowujemy kawę na poncz, studzimy.
Czekolady kroimy na drobne kawałeczki.

Masa:
Oba sery ucieramy dokładnie z cukrami. Oddzielnie ubijamy na sztywno kremówkę
ze śmietan - fixem. Dodajemy ją do twarogu i delikatnie łączymy z nim łyżką.

Wystudzony biszkopt nasączamy kawą,
smarujemy całą powierzchnię masą i posypujemy posiekanymi czekoladami.
Tniemy na paski o szerokości około 4 - 5 cm.
Pierwszy pasek zwijamy jak roladę i ustawiamy na środku spodu tortownicy.
Kolejne paski zawijamy wokół tej roladki, łącząc początek każdego kolejnego, z końcem poprzedniego paska.

Zapinamy obręcz tortownicy, jeśli ślimak wypełnił całą formę. Jeśli nie, owijamy go paskiem folii aluminiowej, by tort był ściśnięty zastygając.
Wkładamy dzieło do lodówki na kilka godzin.
Po wyciągnięciu wykańczamy górę
i boki ubitą na sztywno z fixem śmietaną 30 %.
Posypujemy gorzkim kakao oraz wiórkami potartej czekolady kawowej.

W zależności od okazji, w tort możemy włożyć świeczki,
cyferki, kuleczki, wiórki, perełki,ozdoby jadalne i niejadalne (na własną odpowiedzialność).
Moja wersja była uproszczona i w całości jadalna. Wyłącznie posypka.








sobota, 16 listopada 2019

Drożdżowa strucla z jabłkami i marcepanem



Chciałam upiec wykwintny strudel jabłkowy.
Klasyczny, na wzorcowo wypieczonym chrupiącym cieniutkim cieście,
z obfitym jabłkowym wnętrzem.
Jako wspomnienie niedawnego, dwudniowego maratonu
po miastach nad Renem. Pozostając pod wrażeniem tamtejszych specjałów.
Strudel miał być polanym sosem waniliowym obiektem godnym polecenia.
A wypiek tu prezentowany jest pulchny, miękki i pięknie wyrośnięty.
Wnętrze obfite nie jest, ale delikatnie komponuje się z drożdżowym "opakowaniem".
Strucla drożdżowa. Pachnąca, rumiana, dla miłośników chałek, kołaczy i bułeczek maślanych.
Jeśli do nich się zaliczacie, zachęcam do podwinięcia rękawów i poświęcenia 5 min na zagniecenie ciasta.
Przepis jest mało wymagający, ciasto wyrabia się szybko,
po dwóch minutach powinno odchodzić od dłoni i brzegów miski.
Po wyrośnięciu bezproblemowo poddaje się wałkowaniu, wypełnianiu i rolowaniu.
Połączenie jabłek z marcepanem jest moim małym eksperymentem, ale godnym polecenia.
Jeśli oczywiście cenicie smak marcepanu.
Ja do jego wielbicieli nie należę, z jednym wyjątkiem -  chlebki marcepanowe w czekoladzie,
które w związku ze zbliżającymi się świętami moszczą się już na półkach ze słodyczami,
przy kalendarzach adwentowych.
Dlatego do wypieku wykorzystałam takowy batonik,
na który już zdążyłam się skusić.

Składniki ciasta:
20 gram drożdży
250 gram mąki tortowej
1 duże jajko
80 gram rozpuszczonego masła
1/3 szklanki ciepłego mleka
3 łyżki cukru

Nadzienie:
2 duże, słodkie jabłka
1/3 chlebka marcepanowego w czekoladzie
szczypta cynamonu

Wykonanie:
Drożdże wkruszamy do ciepłego mleka, dodajemy 2 łyżeczki cukru,
mieszamy do rozpuszczenia
i odstawiamy na około 15 min, by zaczyn "ruszył".

Jajko ucieramy ręczną trzepaczką z pozostałym cukrem.
Do dużej miski przesiewamy mąkę, wlewamy do niej wyrośnięty zaczyn,
roztrzepane jajko, wlewamy roztopione i wystudzone masło.
Cierpliwie wyrabiamy ciasto na gładką, odchodzącą od ścianek miski kulę.
Zajmuje to niecałe 5 minut.

Gotowe ciasto w misce wkładamy do piekarnika nagrzanego do 40 stopni,
na około pół godziny.
Powinno wyrosnąć, natomiast nie musi podwajać swej objętości.

Wyciągamy pulchną kulę na blat - ja wykładam na silikonowa podkładkę,
wałkujemy na prostokąt, dość cienko, na grubość około 3 mm.

Posypujemy całą powierzchnię niewielką ilością bułki tartej, wykładamy potarte i dokładnie odciśnięte z soku jabłka. Posypujemy cynamonem.
Na jabłka kładziemy pocięty w cienkie plasterki chlebek marcepanowy.

Delikatnie zwijamy roladę, przenosimy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia
i wstawiamy do 170 stopni na około 50 minut.
Ja po 25 min przykryłam struclę folią aluminiową, by nie spiekła się za bardzo od góry.

Po upieczeniu obsypujemy roladę cukrem pudrem.
Po 15 minutach niepewności jak wygląda jej przekrój,
można kroić i doceniać swe dzieło.

Jak to drożdżówka, najsmaczniejsza świeża,
ale piętka która przetrwała dwa dni, nadal jest smaczna i miękka.

Z ciasta można upiec drożdżówki nadziewane konfiturą lub serem.
Ja korzystam z przepisu na to ciasto drożdżowe,
przy rolowaniu świątecznej strucli makowej.




Poza strudlem jabłkowym
sosem polewanym, w każdej szanującej się
cukierni w miastach nadreńskich
szczerzą się takie oto drożdżowiaki.
Jedzenie mojej rolady jest
mniej drastyczne -
nie posiada oczu.




środa, 13 listopada 2019

Serowiec na orzechowym cieście



Ani to sernik, ani zwykły ucierany placek orzechowy.
Tak czy inaczej zgrany, spójny duet.
Delikatna serowa kratownica na dość wysokim, pulchnym,
wilgotnym, orzechowym, maślanym cieście ucieranym.
Ciasto piekłam by mieć swój wkład w imprezę 11 - to listopadową,
w której nie dane mi było uczestniczyć.
Pozostawiłam pełną blachę w dobrych rękach, by na trzy dni wyjechać.
Pomimo postawy niepatriotycznej, wyrzutów nie posiadam :)
Pomimo zmęczenia, przemarznięcia i niedospania,
jednego błysku fotoradaru przy przekroczonej o 20 km prędkości, bilans wyjazdu -  na plusie.
Nowe miejsca, nowe doświadczenia, rozczarowania i zachwyty.
I nowe smaki oczywiście.
Ale - nie polecam zwiedzania pięciu miast w dwa dni.

Nad Renem - karnawał. Tysiące przebranych, celebrujących ten dzień mieszkańców Kolonii, przemaszerowało ulicami miasta z puszkami i butelkami
napojów niebezalkoholowych w zmarzniętych dłoniach.
Radość, muzyka, integracja.
Gdyby nie deszcz i wiatr, wspomnienie tych chwil byłoby barwniejsze.
I niezaprzeczalnie coraz intensywniej odczuwana bliskość Świąt.
Rozkładane stragany jarmarków, ustawiane na rynkach choinki, jeszcze nieoświetlone, ale już są.

Zabrakło mi tylko jednego. Apfelstrudla.
Postawiłam na precle i serniki.
Za mało czasu na wszystko, niestety za mało.
W związku z tym strudel dziś zawinęłam i z piekarnika za pół godziny go wydobędę.
A tymczasem, wracam do serowca orzechowego, naszego rodzimego.

Składniki:
200 gram miękkiego masła
250 gram cukru
1 cukier waniliowy
6 jajek ( 5 do ciasta, 1 do masy serowej )
350 gram mąki
50 gram mielonych orzechów laskowych
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
200 ml mleka
500 gram sera z wiaderka
1 budyń śmietankowy
50 gram cukru pudru

Wykonanie:
Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia, solą.
Wsypujemy do niej orzechy, mieszamy łyżką.
Miękkie masło ucieramy z cukrami na pulchną masę.
Ubijając dodajemy po jednym z 5 jajek, po każdym miksując około pół minuty.
Do utartego masła z jajkami dodajemy sypkie składniki, małymi porcjami,
naprzemiennie z wlewaniem mleka ( w temperaturze pokojowej ).
Szybko miksujemy na gładko i równo rozsmarowujemy
w wyłożonej papierem do pieczenia blaszce o rozmiarze około 23 cm / 25 cm.

Składniki masy serowej tzn. twaróg, cukier puder, budyń, jedno jajko,
miksujemy ze sobą na jednolity krem.
Przekładamy do rękawa cukierniczego lub woreczka z wyciętym w rogu otworem
i wyciskamy na przygotowane ciasto paski poprzecznie i podłużnie, tworząc kratownicę.
Paski masy serowej powinny mieć ok 1 cm szerokości, wyciskamy je w odległościach około 2 cm.
W trakcie pieczenia wtopią się w ciasto, tworząc na nim pagórki mniej lub bardziej wystające.
Pieczemy około 45 - 50 minut w 180 stopniach.

Studzimy przynajmniej 30 minut przed wykrojeniem pierwszego narożnika.
Pyszne, delikatne świeże, jeszcze cieplutkie. Ale na drugi dzień o świcie może jeszcze lepsze.
Kawałek zjedliśmy, głód zaspokajając o 5 rano na lotnisku,
nadzieję na wylot o czasie mając.
Zdarzyło Wam się zasnąć 5 min przed lądowaniem?
Nie polecam. Szurniecie o płytę lotniska w mym odczuciu było katastrofą w przestworzach.
Nieprzyjemne. Ku przestrodze.



Kolonijny tort śmietanowy.
Nazwy w oryginale niemieckim nie
odtworzę. Pani zza lady zapytana, czy możemy prosić
o kawałek, uświadomiła nas,
że "on nie jest na ozdobę"
W oryginale po niemiecku, również tego nie odtworzę.






czwartek, 7 listopada 2019

Markizy piernikowo - pistacjowe

Markizy piernikowo - pistacjowe




Skusiłam się kilka dni temu na lody pistacjowo - śmietankowe z granatami.
Warstwa kremu pistacjowego gęsta, kremowa, wyrazista, a jaka zielona!
Stwierdziłam, że ciekawym byłoby połączenie tych smaków w cieście,
chociażby torcie,  śmietanowo - pistacjowym.
Znalazłam więc recepturę na krem pistacjowy.
Kupiłam pistacje, białą czekoladę i zgodnie z przepisem powstał słoiczek kremu.
Na pieczenie tortu, zabawę w ubijanie masy śmietankowej, nie miałam czasu.
Ale mój krem musiał znaleźć zastosowanie.
Ciasteczka. Miękkie, szybkie w wykonaniu korzenne ciasteczka.
Z golden syropem, który kupiłam celem przetestowania
( że też wcześniej nie wpadł mi w ręce.. jest pyszny ).
Wprawdzie korzenna nuta delikatnie zdominowała posmak pistacji,
ale efekt uznaję za bardzo udany.
Miękkie markizy z zielonkawym wnętrzem.

Na początek krem:
100 gram pistacji niesolonych
100 gram białej czekolady
1/4 szklanki słodkiej śmietanki, lub mleka skondensowanego do kawy
szczypta soli

Pistacje obieramy z łupinek,  miksujemy pulsacyjnie w misie blendera,
dość długo, aż powstanie z nich tłusta, kremowa masa.
Dodajemy następnie wcześniej rozpuszczoną w kąpieli wodnej białą czekoladę,
sól i miksujemy ponownie.
Masa będzie bardzo gęsta, więc rozrzedzamy ją mleczkiem skondensowanym
i miksujemy ponownie na gładko.
Przekładamy krem do słoiczka, przechowujemy go w lodówce.
Radzę nie ulegać pokusie i nie wyjadać go łyżeczką, palcem, nożem, bo jak już się zacznie..
Łyżeczka zapewne zawiera pakiet kalorii, równy dwóm panierowanym kotletom.

Więc krem bezpiecznie czeka na zastosowanie, czas na ciasteczka.

Składniki:
180 gram mąki
60 gram masła
1 jajko - rozbełtane
2 łyżeczki kakao
2 łyżeczki przyprawy piernikowej
szczypta soli
1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki cukru
3 pełne łyżki golden syropu

Wykonanie:
W rondelku roztapiamy masło z cukrem i syropem. Studzimy.
Do dużej miski przesiewamy mąkę z kakao, przyprawą, solą, proszkiem do pieczenia.
Dodajemy rozbełtane wcześniej jajko i cały czas mieszając masę łyżką,
wlewamy rozpuszczone masło z dodatkami.
Mieszamy całość energicznie. Masa jest gęsta, ale nie nadaje się do zagniatania
i wałkowania na tym etapie. Wkładamy ją do lodówki.
Po godzinnym schłodzeniu znacząco twardnieje.
Po wyjęciu z lodówki  wykładamy masę na blat posypany mąką lub na silikonowa podkładkę. Wałkujemy podsypując mąką na grubość około 2 mm i wycinamy kółeczka
- około 3 cm średnicy.
W połowie kółeczek wycinamy dziurki.
Ciasteczka pieczemy w 170 stopniach przez około 9 - 10 min.
Nie powinny się zbyt zrumienić.
Po wyjęciu pozostają miękkie w środku.
Studzimy na kratce.

Wyjmujemy krem z lodówki, spód markizów ( te bez dziurek :))
smarujemy na całej powierzchni i zlepiamy z ciasteczkiem dziurkowanym.
Do dziurki możemy dodać jeszcze troszkę kremu i ozdobić orzeszkiem.

Zapewne ciacha można smarować również konfiturą, powidłem lub po prostu rozpuszczoną czekoladą.
Albo upiec wersję bez dziurkowania i składania. Solo też są bardzo smaczne.
W sumie, to po prostu pierniczki.
Smacznego!








niedziela, 3 listopada 2019

Drożdżowy placek z jabłkami i kruszonką


Niedawno mój zachwyt wzbudził jabłkowy kołacz.
Zajadałam ze smakiem, siedząc pod zwisającymi z sufitu pająkami,
w świetle świecących dyni i lampionów.
Celebracja Tego kontrowersyjnego w opinii wielu dnia,
w moim przekonaniu nie jest godna potępienia.
Nie przypisuję jej jakiejkolwiek ideologii.
Dla mojej córki to możliwość spotkania się z przyjaciółmi
i bezkarnego wypaćkania twarzy cieniami do powiek,
tuszami i kredkami.
Dla mnie, to pretekst do spotkania z bliskimi
przy drinku z pływającym okiem.
Lub do spotkań rodziną, której jeden z członków
wrócił z Kanady, po wielu, wielu latach.
Uświadomiona zostałam, że Halloween w kalendarzu mieszkańców USA i Kanady,
to trzecie co do ważności święto.
Więc wspominaliśmy, otwieraliśmy drzwi wrzeszczącym dzieciakom
domagającym się słodyczy.
Ale dyniowego ciasta nie było na naszym stole.
Na talerzu w kształcie szczerbatej dyni położono drożdżową szarlotkę i była obłędna.

Dziś starałam się upiec podobną.
Efekt zbliżony. Co ciekawe, w ocenach innych - lepszy od pierwowzoru. W mojej ocenie niekoniecznie.
Ale - placek jest pyszny. Zagniata się bez konieczności długiego wyrabiania.
Polecam do szybkiego zjedzenia - jeszcze ciepłego,  chrupiącego z wierzchu maślaną kruszonką.

Składniki:
250 gram mąki
1/2 szklanki ciepłego mleka
1 jajko
2 łyżki roztopionego masła lub oleju
2 łyżki cukru
cukier waniliowy
20 gram drożdży

3 słodkie jabłka
1 łyżka cukru
sok z cytryny
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

Kruszonka:
3 łyżki roztopionego masła
5 łyżek mąki
2 łyżki cukru
szczypta soli

Wykonanie:
Do dużej miski wlewamy ciepłe mleko, wsypujemy dwie łyżki cukru i rozkruszone drożdże. Mieszamy dokładnie i odstawiamy pod przykryciem na około 15 min, by drożdże zaczęły pracować.

Jabłka kroimy w cienkie plasterki, wkładamy do garnka,
polewamy sokiem cytrynowym, dodajemy cukier
i podgrzewamy aż zmiękną, ale nie rozpadną się.
Na koniec dodajemy łyżeczkę mąki ziemniaczanej i mieszamy. Odstawiamy do ostudzenia.

Do wyrośniętego zaczynu drożdżowego dodajemy resztę składników - jajko, olej lub masło, przesiewamy mąkę, dodajemy cukier waniliowy. Mieszamy i zagniatamy ciasto.
Tak naprawdę wystarczy porządnie wyrobić je łyżką, by zaczęło odchodzić od jej brzegów.
Przykrywamy i znów odstawiamy do wyrośnięcia, na około 1/2 godziny.

Po tym czasie wykładamy ciasto na blaszkę 22 cm / 22 cm,
lub tortownicę o podobnej powierzchni, posmarowaną masłem i posypaną mąką.
Rozkładamy równo dość cienką warstwę.
Posypujemy dwoma łyżkami bułki tartej i wykładamy jabłka.
Jabłka posypujemy kruszonką z wymienionych składników
- ja wkładam je wszystkie do małej miseczki i po prostu mieszam widelcem.
Ewentualnie dodaje troszkę więcej mąki, jeśli nie ma właściwej sypkiej konsystencji.
Po upieczeniu jest maślana, chrupiąca i delikatna.

Ciasto wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na około 50 - 55 minut.
Kruszonka ma się zarumienić a ciasto odstawać od boków formy.
I zapach ma wskazywać na fakt, że to ta chwila :)
Studzimy przynajmniej 15 minut, przed pierwszym wkrojeniem.




3 listopad, w parku niewiele wspomnień
po utraconym już lecie.
Najwytrwalsi starają się przetrwać
w zielonej odsłonie :)







piątek, 1 listopada 2019

Sernik kremowy z mascarpone



Sernik w Dniu Wszystkich Świętych jest wypiekiem oczywistym w moim rodzinnym domu.
Upraszcza to mą rolę, gdyż dylemat dotyczy tylko tego, który z przepisów, tym razem.
Wybór rodzaju ciasta - odpada.
Zdarza się, że obok sernika w tym dniu pojawia się jeszcze słodki sąsiad,
najczęściej w formie piszingera lub kruchych ciastek.
W tym roku zabrakło czasu.
Na stole jednak nieśmiało zostały ulokowane w małej miseczce makrony.
Kupione z przyzwyczajenia, nie można stoiska z nimi ominąć,
wychodząc z któregokolwiek z cmentarzy, no przecież.

Zimny, słoneczny dzień, w którym wspominamy, przywołujemy w pamięci obrazy,
których głównymi bohaterami są Ci, za którymi tęsknimy.
Których brakuje nam w tym dniu jeszcze dotkliwiej.
Zastanawiamy się nad nieprzewidywalnością losu,
drżymy, by chwile z najbliższymi udało się zatrzymać, doceniać.

Sernik upiekłam wczoraj, dziś wyciągnęłam go z lodówki.
Jest obłędnie delikatny, kremowy i.. no tak, w sumie puszysty.
Czy może być struktura jednocześnie puszysta i kremowa? Może.
Idealnie wypieczony w kąpieli wodnej, równiutki, jasny.
Nie dominuje w nim żadna nuta, poza smakiem dobrego sera.
Upieczony na spodzie z herbatników, co skraca znacząco procedurę przygotowania.
Ogółem po pół godzinie używania miksera i blendera ciasto jest w piekarniku.
Wykonanie jest banalnie proste, w skali trudności 1- 5,
nadaję mu z całą odpowiedzialnością 1 .

Ale - jest ale. To przepis wyłącznie dla miłośników serników kremowych.
Nie dla wielbicieli tych sypkich, z mielonego twarogu,
pięknych klasycznych rodzynkowych, z polewami czekoladowymi na grzbiecie.

Składniki:
spód ciasteczkowy:
300 gram herbatników - petitków
80 gram rozpuszczonego masła
szczypta soli
masa serowa:
1 kg sera wiaderkowego do serników
250 gram mascarpone
1 szklanka cukru pudru
5 jajek L
2 łyżki budyniu śmietankowego
1 mały kubeczek śmietany kremówki 30 %
skórka starta z jednej cytryny

Wykonanie:
Ciasteczka blendujemy na piasek, dodajemy rozpuszczone masło, szczyptę soli i mieszamy.
Wilgotną masę wykładamy do blaszki o rozmiarze 22 cm / 23 cm
lub do tortownicy o zbliżonej powierzchni.
Wygładzamy całość, dociskamy do dna - ja używam do tego dna szklanki.
Wkładamy do lodówki na czas wykonywania masy, a piekarnik rozgrzewamy do 170 st.

Do sporej miski wkładamy oba sery, cukier puder i szczyptę soli.
Ścieramy skórkę cytrynową i miksujemy wszystko do dokładnego połączenia.
Teraz po kolei, cały czas miksując dodajemy jajka.
Gdy zostaną wmiksowane w ser,
wlewamy kubeczek śmietanki, wsypujemy budyń
i miksujemy ponownie na gładki, aksamitny krem.
Wyciągamy z lodówki blaszkę, na ciasteczkowy spód wylewamy masę serową,
wyrównujemy powierzchnię.
Na najniższą półkę w piekarniku kładziemy blaszkę,
wypełnioną do 1/3 wysokości wrzątkiem.
Nad blaszkę wkładamy półkę, na której kładziemy sernik
i przez 15 - 20 min pieczemy go w temp. 170 st.
Zmniejszamy temp. do 120 stopni i pieczemy przez kolejne 70 min.
Sernik jest upieczony, gdy jego powierzchnia jest całkowicie ścięta i ugina się pod dotykiem.
Palec nie może się do niej przykleić.

Ciasto zostawiamy zamknięte w piekarniku przez pół godziny, otwieramy drzwiczki i studzimy,
tak z godzinkę. Po tym czasie sernik wyciągamy i gdy zupełnie wystygnie, chowamy do lodówki.