niedziela, 26 grudnia 2021

Miodowe, wigilijne pierniczki

Wigilijny poranek rozpoczynam od pieczenia pierniczków. 
Uparcie, od kilku lat wstaję wcześnie na tyle, by zdążyć.
Dopiekam kolejne, do tych upieczonych wcześniej, 
z zupełnie innych przepisów.
Przez najbliższe tygodnie będą w słoikach,  
których odkręcanie, to wspomnienie smaków i zapachów grudnia.
Część pierniczków dołączana zostaje do prezentów, 
część zjadana jest w trybie natychmiastowym, na świeżo. 
24 grudnia sięgam do tego właśnie przepisu, 
na pierniczki niezmiennie ulubione, choć odmiennie pyszne. 
Proporcje rodzaju przypraw nie są takie same, 
smak użytego miodu również ma ogromne znaczenie.
Twardość zależy od grubości jaką im nadacie, 
rozwałkowane na grubość około 0,5 cm,
rumienią się po 10 - 12 minutach pieczenia, 
są chrupiące z zewnątrz, w środku dość miękkie, ale nie puchate.
Przepis zapisałam lata temu, oglądając jeden 
z przedświątecznych programów kulinarnych. 
Że też nie zaproponowałam Wam ich dotąd..
Drugi dzień Świąt, za oknem 11 stopni mrozu. 
Plany na dziś - " nic nie muszę ". 
Ten poranek, jeszcze ciemny i wczesny, wykorzystam jednak na ten wpis. 
Gwiazdkę z orzeszkiem podgryzam do drugiej już kawy
i pomimo planów nic-nie-muszenia wiem, 
że ten post muszę opublikować. Teraz :)
Moje wigilijne pierniczki.

Składniki:
220 gram miodu - jasnego
125 gram cukru - u mnie brązowy
50 gram masła
1 jajko rozmiar L
szczypta soli
około 500 gram mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy piernikowej
1 łyżeczka kawy zbożowej
1/2 łyżeczki mielonych goździków

Wykonanie:
W rondlu umiejscawiamy cukier, miód i masło. 
Podgrzewamy, rozpuszczamy na gładką masę i studzimy. 
Na mroźnym balkonie wystarczy 10 minut, by masa przestygła,
w tegoroczną Wigilię moja masa po 5 minutach zaczęła przymarzać do dna.
Przelewamy zawartość schłodzonego rondla do dużej miski, 
wlewamy jajko, wcześniej rozbełtane w szklance z solą. 
Ubijamy masę trzepaczką, do dokładnego połączenia z jajkiem.
Przesiewamy teraz stopniowo mąkę z przyprawami 
i proszkiem do pieczenia, tak na trzy, cztery raty. 
Cały czas mieszamy, potem zagniatamy, 
kontrolując, czy ciasto jest już wystarczająco zwarte i nie lepi się do rąk. 
Dlatego nie polecam wsypywać na raz całej mąki,
może okazać się, że 400 - 450 gram w zupełności wystarczy. 
Są dwie szkoły dodawania przypraw 
- w przepisie przeze mnie zapisanym, 
dodaje się je do mąki. Ja z reguły dodaję je na etapie 
rozpuszczania miodu z cukrem i masłem, 
by podgrzały się razem z tymi składnikami. 
Gotowe, zagniecione ciasto nie wymaga chłodzenia. 
Od razu rozwałkowujemy je na blacie podsypanym mąką, 
wycinamy kształty - mogą być i duże i małe, 
pierniczki troszkę puchną ale nie nabierają kształtu poduszek.
Pieczemy ułożone w odstępach na blaszce wyłożonej papierem,
około 10 - 12 minut - nie dłużej, by pozostały delikatne. 
Jeśli je przepieczecie, tez będą smaczne - będą miały szansę 
mięknąć w słoikach i puszkach do wiosny.
Tak więc, oto mój rytuał wigilijnego poranka. 
Świętujmy, dziś jeszcze pełnoprawnie. 
I świątecznie jeszcze życzę:
wiary w spełnianie najbardziej optymistycznych scenariuszy 
i najpiękniejszych, niespodziewanych zwrotów, 
w tych przewidzianych już scenariuszach.












sobota, 25 grudnia 2021

Makowe, szybkie ciasto z jabłkiem i orzechami

Pierwszy dzień Świąt.
W zasadzie całkiem zimowych, o poranku nawet absolutnie białych. 
Nie ważmy się marudzić. 
Inną kwestią jest załamywanie rąk nad tym, 
co od nas uzależnione i przez nas zaniedbane.
Byłam przekonana, że nie będzie mi dane spokojne uzupełnienie bloga,
jakimkolwiek ze świątecznych, tegorocznych, wyjątkowych przepisów. 
Te Święta nadeszły za szybko.
Nie zagwarantowałam sobie cennych, zawsze celebrowanych, 
grudniowych chwil - planowania, przygotowywania, realizowania. 
Moja grudniowa aktywność musiała obrać inny kierunek. 
No i przyszedł, zbyt brutalnie, przedwigilijny czwartek. 
Trzy ciasta w jedno popołudnie.
W efekcie - piernik staropolski nadal dojrzewa, 
kupiony na szybko ser sernikowy, dotąd nie przetestowany,
uświadomił mi, że eksperymenty 
w okresie świat są ryzykiem zakazanym.
Było też tiramisu.
Zawiezione w poczęstunku wigilijnym, 
rozdysponowane pomiędzy gości wielu 
- tak wielu, że deser zniknął po pierwszym krojeniu.
Pierniczki są, owszem, pyszne, śliczne.. poukładane w słoikach.
Na razie to kuchenny element dekoracyjny.
Braki na stole świątecznym wypełniłam dziś. Makowcem. 
Szybkim, pewnym, aromatycznym i prostym nieprzyzwoicie.
Musicie również wypełnić nieprzewidzianą, wolną przestrzeń 
na jeszcze świątecznym obrusie ?  
Oto wypełniacz:
 
Składniki:
proporcje na formę keksową o rozmiarach 12 cm /35 cm,
lub o podobnej powierzchni

1 1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 szklanka suchego mielonego maku
1 szklanka mleka
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczka sody oczyszczonej
2 jajka rozmiar L
1/2 szklanki oleju rzepakowego
szczypta soli
szczypta gałki muszkatołowej
1 łyżeczka cynamonu
1 duże słodkie jabłko
1/2 szklanki pokrojonych dość drobno orzechów ( u mnie włoskie )

Wykonanie:

Mak zalewamy w miseczce szklanką gorącego mleka, 
mieszamy i odstawiamy na około 15 minut, do przestudzenia.
Do większej miski przesiewamy mąkę z proszkiem, 
sodą, gałką, cukrem i cukrem waniliowym.
Do trzeciej miski wbijamy jaja 
i ubijamy je chwilkę trzepaczką, dosypując szczyptę soli.
Wlewamy olej, ubijamy krótko, 
wlewamy mak z mlekiem i mieszamy do połączenia.
Jabłko obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, 
posypujemy cynamonem i po chwili odciskamy z soku.
Do miski z mąką wlewamy mokrą masę z makiem 
i dosłownie kilka razy mieszamy łyżką
- powinny na tym etapie pozostać grudki z mąki.
Wrzucamy teraz odciśnięte jabłko, orzechy i mieszamy łyżką, 
również krótko, tylko do połączenia składników.
Ciasta mieszane tą metodą powinny być grudkowate i wymieszane niedbale 
- przy długim mieszaniu lub miksowaniu grożą zakalcem.
Przygotowane ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia, 
wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni 
i pieczemy około 35 minut.
Ciasto jest gotowe, gdy zarumieni się równomiernie, 
a w pęknięciu wzdłuż nie widać mokrego ciasta wewnątrz.
Można oczywiście zrobić test patyczka.
Gotowy makowiec przez 5 minut studzimy w piekarniku, 
wyciągamy i już po 15 - 20 minutach można 
pokusić się o odkrojenie pierwszego kawałka.
Miękki, pachnący makiem i wanilią, z chrupkimi kawałeczkami orzechów. 
Jabłko nadaje ciastu wilgotności, ale w zasadzie jest niewyczuwalne.
Wierzch makowca, po przestudzeniu można polać polewą czekoladową.
Dla mnie, tam gdzie mak, tam musi znaleźć się element cytrusowy,
więc moje ciasto wykończyłam lukrem na bazie soku cytrynowego.
Posty wypiek, bez konieczności wyciągania miksera, bez kruchego spodu, 
bez zawijania w drożdżowe ciasto wymagające wyrastania.. 
a smak i zapach świąt.
Tak więc bilans czyniąc - sernik z sera, którego producenta,
z uwagi na niechęć czynienia wyrzutów komukolwiek 
w świątecznym okresie nie przytoczę, 
tiramisu, zjedzone przez gości zbyt szybko, 
bym zdążyła zrobić choć jedno zdjęcie, 
cudownie klasyczny i nadal cudownie twardawy piernik staropolski. 
Dzięki temu, że logistyka ich przygotowań zawiodła - 
zamieszczam przepis na makowiec awaryjny, 
pyszny i bynajmniej, nie gorszy od tych planowanych wystarczająco wcześnie.











poniedziałek, 13 grudnia 2021

Biszkopt orzechowo - jabłkowy z kremem piernikowym




Rozpływające się w ustach ciasto tortowe.
Biszkopt z zatopionymi plastrami jabłek, 
delikatnie wyczuwalne orzechy laskowe.
Kremowa, lekka śmietanowa masa o wyraźnym posmaku piernika.
Ciasto tak puszyste i miękkie, że trudne do równego krojenia.
Chmurka. 
Szybkie w wykonaniu, a efekt końcowy dorównuje wykwintnym kostkom tortowym.
Pieczenie rozpoczęłam po późnym niedzielnym śniadaniu, 
gotowe ciasto podałam po wczesnym obiedzie.
" Ty to wszystko dziś zrobiłaś ? Kiedy ?? " 
- zapisałam komentarz, by go wykorzystać. 
Wiele wyjaśnia :)
Biszkopt piecze się 20 minut, masa ogółem wymaga 15 minut, 
oczywiście bez czasu chłodzenia. 
Najbardziej pracochłonne okazuje się obranie i krojenie jabłek. 
Wykorzystajcie więc kogoś w tym zakresie, 
w czasie gdy będziecie ubijać białka.

Składniki biszkopta:
4 jaja rozmiar L
75 gram cukru
70 gram mąki pszennej
70 gram mielonych orzechów laskowych
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 średniej wielkości jabłka

Składniki masy:
200 gram śmietanki 30 %
100 gram białej czekolady
60 gram gorzkiej czekolady
1 łyżka przyprawy do piernika
kilka sztuk cukierków marcepanowych w czekoladzie

Wykonanie biszkopta:
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na wysokich obrotach ze szczyptą soli. 
Gdy staną się lśniące i sztywne, nadal miksując powoli wsypujemy cukier.
Do ubitej piany po kolei dodajemy żółtka 
- ubijając już na zwolnionych obrotach.
Następnie przesiewamy do masy mąkę 
wymieszaną wcześniej z proszkiem do pieczenia, 
wsypujemy zmielone orzechy i miksujemy całość krótko, tylko do połączenia.
Jabłka obieramy i kroimy w cienkie plastry.
Blaszkę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia 
i na całej jej powierzchni układamy jedną warstwą jabłkowe plasterki. 
Zalewamy je masą masa biszkoptową, wyrównujemy powierzchnię 
i wkładamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. 
Pieczemy około 20 minut, obserwując stan zarumienienia.
Gdy biszkopt stanie się jasnozłoty i puszysty, 
wyłączamy piekarnik i wyciągamy blaszkę. 
Biszkopt ściągamy wraz z papierem i przekładamy 
na ściereczkę bawełnianą - stroną z jabłkami do góry. 
Odrywamy delikatnie papier.
Gdybyśmy robili roladkę - w tym momencie należałoby 
zawinąć rulon razem ze ściereczką 
( ciasto również nadaje się na roladę ). 
W moim wydaniu, upieczone ciasto zostawiamy 
w ten właśnie sposób do przestudzenia.
Gdy ostygnie, kroimy wzdłuż na trzy równe prostokąty, 
szerokości formy keksowej, w której będziemy je układać warstwowo.

Wykonanie masy:
Czekolady łamiemy na kostki i wkładamy do miseczki.
Śmietankę podgrzewamy w rondelku, lecz nie doprowadzamy do wrzenia. 
Gorącą zalewamy połamaną czekoladę, 
odczekujemy kilka minut i mieszamy na gładki, czekoladowy krem. 
Wsypujemy przyprawę piernikową, mieszamy 
i wkładamy do lodówki na kilka godzin. 
Dobrze oczywiście masę przygotować dzień wcześniej, 
by w lodówce przeczekała całą noc.
Zimną przekładamy do naczynia do ubijania i
miksujemy na wysokich obrotach, tylko do momentu mocnego zgęstnienia. 
Czekoladki marcepanowe ścieramy na drobne wiórki.

Składanie ciasta:
Na spód formy keksowej kładziemy  jabłkami do góry, 
jedną z trzech części przeciętego biszkopta. 
Wykładamy połowę masy piernikowej, 
posypujemy połową wiórków marcepanowych,
przykładamy drugą częścią biszkopta ( również jabłkami do góry ).
Wykładamy drugą połowę masy, ponownie posypujemy wiórkami 
i nakładamy trzeci prostokąt biszkoptowy, 
tym razem stroną bez jabłek do góry. 
Złożone, gotowe ciasto oprószamy cukrem pudrem 
i wkładamy do lodówki.
Jest tak delikatne, że nie prostym było ukrojenie wzorcowego kawałka, 
który byłby odpowiednio fotogeniczny. 
Biszkopt jest tak puszysty, że pod nożem zachowywał się jak wata cukrowa. 
Tak, to chyba dobre porównanie.
Co do masy - jest kremowa i intensywnie piernikowa, 
co w połączeniu z orzechami i jabłkami powoduje, 
że nieoczywistość tej kompozycji tak wciąga.. 
Polecam, wciągając Was również, w świąteczny już niezaprzeczalnie, 
piernikowo - orzechowy, nieoczywisty klimat.












niedziela, 12 grudnia 2021

Miodowe, korzenne, doskonałe pierniczki

Połowa grudnia. 
To ten moment, w którym już nie ma wykrętów.
Świąteczna play lista w tle, wyciągnięte foremki piernikowe z puszki, 
otwieranej w zasadzie tylko o tej porze roku. 
Zeszyt sprzed wielu sezonów grudniowych otwarty. 
Pierniczki.
Przepis, do którego wracam pomimo prób, 
czasem udanych, znalezienia równie dobrego.
Dziś polecam pierniczki uniwersalne. 
Doskonałe tuż po upieczeniu, zyskujące na wyrazistości z każdym dniem leżakowania.
Bez kakao, o pięknym miodowym kolorze, intensywnie korzenne 
( u mnie dominują goździki ).
Upiekłam znów i ponownie przypominam sobie 
dlaczego są strzałem w piernikową dziesiątkę.
Łudzę się, że wytrwają do świąt, 
choć słoik stoi w miejscu widocznym i wzrok ucieka..
I tak jakoś coraz więcej w nim pustej przestrzeni, pierników ubywa systematycznie.
Wypełnię go ponownie. W święta, albo i po.
Ciasto po zagnieceniu jest bardzo plastyczne, miękkie, 
w zasadzie nie wymaga podsypywania mąką przy wałkowaniu. 
Ale też - ten przepis nie należy do kategorii  "wymieszać, rozwałkować i upiec". 
Gotowe ciasto powinno spędzić noc, lub przynajmniej kilka godzin w chłodzie, 
a jego przygotowanie trzeba rozpocząć od karmelizowania cukru, 
co może wydawać się kłopotliwe. 
Ale, właśnie dlatego efekt końcowy jest - jaki jest. 
Przekonajcie się, polecam, zapraszam, zachęcam. 
Już teraz. I w Święta. I po. 
Za rok, w połowie grudnia znów przypomnę Wam, 
że już czas na ponowne rozpoczęcie tego maratonu :) 

Składniki:
250 gram mąki pszennej tortowej
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
1 opakowanie przypraw piernikowych
szczypta goździków, anyżu
50 gram masła
1/2 szklanki miodu - jasnego
1/4 szklanki syropu klonowego ( można zastąpić miodem )
2 łyżki cukru dark muscovado
3 łyżki cukru białego lub trzcinowego
1 jajo rozmiar L
szczypta soli

Wykonanie:
Do rondelka wsypujemy cukier muscovado i biały, 
na małym ogniu powoli podgrzewamy, aż zaczną się rozpuszczać. Nie mieszamy.
Gdy staną się płynne, wlewamy syrop klonowy, 
miód i wsypujemy przyprawy korzenne. 
Gotujemy masę mieszając, aż cukry rozpuszczą się zupełnie 
( po dodaniu miodu mogą się zbrylić ).
Zestawiamy rondelek z palnika, dodajemy masło i mieszamy, aż się roztopi.
Przelewamy masę do większej miski i studzimy.
Jajko rozkłócamy w szklance ze szczyptą soli, 
wlewamy do wystudzonej masy i mieszamy trzepaczką. 
Teraz do mokrych składników przesiewamy mąkę 
wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
Początkowo mieszamy łyżką, gdy ciasto zrobi się gęste - zagniatamy dłonią. 
Powinno stać się plastyczne, zwarte. 
Jeśli jest zbyt rzadkie, dosypcie odpowiednio więcej mąki. 
Gotową kulę ciasta wkładamy na kilka godzin do lodówki, najlepiej na 24 godziny.
Po tym czasie wałkujemy na grubość 0,5 cm ( cieńsze będą zbyt twarde ) 
i wykrawamy foremkami kształty.
Do tych pierniczków najlepiej sprawdzają się duże foremki, 
bez wąskich szczelinek i szczególików, 
ponieważ pierniczki puchną w trakcie pieczenia.
Ja niczym ich nie smaruję, jedynie ozdabiam niektóre orzeszkami włoskimi.
Pieką się dosłownie 9 - 10 minut w 180 stopniach. 
Trzeba je obserwować już po upływie 8 minut. 
Powinny się tylko delikatnie zarumienić, 
przepieczone na ciemny brąz będą twardawe po wystudzeniu.
I to wszystko. Studzimy na kratce kuchennej,
takie piękne, miodowo złote, pulchne, upychamy w słoik. 
Nie w puszkę. Zbyt ładne na puszkę.








sobota, 4 grudnia 2021

Tort czekoladowy z masą migdałową i ciasteczkami amaretti


Znów migdały - chodzi za mną ten marcepan uporczywie. 
Wychodził kilka wypieków, z których bezsprzecznie 
ten, dziś prezentowany, jest moim faworytem.
Tort intensywnie migdałowy, czekoladowo - kawowy. 
Wprosiły się również ciasteczka amaretti, chrupiące, bardzo wyraziste.
Ciasto pachnie absolutnie świątecznie.
Poniekąd to wynik tego, że wszystko czego dotkniemy,
na co spojrzymy, czego nie włączymy,
gdzie się nie obrócimy, nie pozwala zapomnieć.. pozostało kilkanaście dni.
Z zakupów w Lidlu, w którym również nie ma szans na zapomnienie,
wyszłam z dwoma słoiczkami kremu migdałowego. 
I niestety, nie jestem pewna, czym można go ewentualnie zastąpić.
Każdy inny po prostu wpłynie na smak masy. 
A ona musi być migdałowa. 
Zimny ten tegoroczny wstęp do grudnia.
Ja ogrzewam się uporczywie ciepłem energetyzującej magii wyczekiwania, 
przygotowań, sporządzania list spraw do zrobienia.
Oczywistym, że większość punktów na liście można pominąć.
Ja odhaczam z niej natomiast już trzy jarmarki świąteczne, 
trzy kupione tamże i skonsumowane chleby litewskie 
i premierę Przyjaciół Pewnej Ryby. 
Bez tego kroczenia po kroczku, po prostu czułabym się nieswojo.
Ale my, "trójkowi" karpiowicze tak po prostu mamy.
Co do przepisu - przygotujcie to wyjątkowe ciacho 
- nie istotne czy w tle rozbrzmiewać będą 
wówczas dźwięki Pewnej Ryby, 
czy play lista znanych i absolutnie świeżych 
( brzmiących jakoś i tak zaskakująco znajomo) 
świątecznych dźwięków. 

Składniki ciasta czekoladowego:
proporcje na tortownicę o średnicy 22 - 23 cm

10 dag masła
10 dag cukru
2 łyżki kawy rozpuszczalnej
2 jajka
5 dag deserowej lub gorzkiej czekolady
10 dag mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
dodatkowo: 
1/2 szklanki zaparzonej, czarnej, słodkiej kawy na poncz

Składniki kremu czekoladowego:
1 tubka - 75 gram mleka zagęszczonego słodzonego -  u mnie Mikuś Bakomy
2 łyżki gorzkiego kakao
1/5 szklanki mleka
50 gram gorzkiej czekolady

Składniki masy migdałowej z amaretti:
250 gram serka mascarpone
200 gram śmietany 36%
100 gram ciasteczek amaretti plus kilka sztuk do wykończenia wierzchu
1 słoiczek kremu migdałowego 190 gram - kupiłam w Lidlu, z serii Deluxe

Wykonanie:
Przygotowanie tortu proponuję zacząć od wykonania masy czekoladowej, 
która potrzebuje schłodzenia w lodówce przez około godzinkę.

Masa czekoladowa:
Mleko skondensowane wyciskamy do niewielkiego rondelka, 
dosypujemy kakao i podgrzewamy na niewielkim ogniu.
Dolewamy mleko, mieszamy do uzyskania gęstego kremu,
na koniec dodajemy połamaną czekoladę. 
Mieszamy do połączenia i zestawiamy rondelek z ognia.
Masę przelewamy do miseczki, przykrywamy folią spożywczą 
i wkładamy do lodówki na około godzinę.
W tym czasie przygotujcie ciasto czekoladowe.

Ciasto czekoladowe:
Masło wkładamy do rondelka i rozpuszczamy na niewielkim ogniu. 
Wsypujemy cukier, kawę, dokładnie mieszamy i ściągamy z palnika.
Dodajemy połamaną na kostki czekoladę i mieszamy, aż się zupełnie rozpuści.
Białka oddzielone od żółtek ubijamy na sztywno ze szczyptą soli.
Żółtka dodajemy do ostudzonej masy czekoladowej 
i dokładnie łączymy je trzepaczką lub szpatułką.
Teraz do masy czekoladowej stopniowo przesiewamy mąkę 
wymieszaną z proszkiem do pieczenia, cały czas mieszając szpatułką.
Na koniec dodajemy stopniowo pianę z białek 
- dokładnie, delikatnie łączymy całość.
Przygotowaną masę przekładamy do tortownicy 
wyłożonej papierem do pieczenia 
i pieczemy w 180 stopniach około 25 minut.
Po upieczeniu zostawiamy 5 minut w piekarniku, wyciągamy i studzimy zupełnie.
Przekrawamy na dwa równe blaty.

Masa migdałowa:
Do miski wkładamy mascarpone, 
wlewamy śmietankę i miksujemy na gęsty krem. 
Dodajemy cały słoiczek kremu migdałowego 
i miksujemy chwilkę, tylko do połączenia.
Ciasteczka amaretti kroimy lub kruszymy na drobniejsze kawałeczki 
i wrzucamy do masy migdałowej, mieszamy szpatułką.

Składamy tort:
Spodni blat ciasta czekoladowego ponczujemy połową przygotowanej kawy,
smarujemy wyciągniętą z lodówki masą czekoladową, 
przykładamy drugim blatem, który również nasączamy kawą.
Na ciasto czekoladowe wykładamy całą masę śmietankową z ciasteczkami, 
wyrównujemy powierzchnię i posypujemy kilkoma pokruszonymi 
na proszek ciasteczkami amaretti.
Gotowe ciasto powinno spędzić przed podaniem 
kilka godzin w lodówce, najlepiej całą noc.

Gdyby nie fakt, że na mojej wspomnianej liście
zaplanowałam już świąteczne wypiekanie od a do z,
ten tort zrobiłabym ponownie.
Ale cóż - piernik staropolski od tygodnia w kamionce, 
czeka w chłodzie.
Makowiec być musi, ponieważ być musi. 
Podobnie jak sernik być - muszący - obowiązkowo.
Jesteśmy zaprogramowani nie tylko przyzwyczajeniami 
ale też tradycyjnymi, rytualnymi krokami podejmowanymi w tym okresie.
Tak więc, znów pojawi się kwestia sporna, co do mas w leżakującym pierniku 
oraz tego, czy mak w drożdżowej otoczce, czy kołoczowej śląskiej odsłonie.
Wszystko w zasadzie jak co roku. 
Jeden z talerzy przy stole pozostanie pusty.
Zabraknie na nim ulubionych pierogów z kapustą,  
przy nim osoby która je lepiła.
Wystarczy jeden pusty talerz, 
by sens wszelkich świątecznych rytuałów ostrzej dostrzec.








piątek, 19 listopada 2021

Babka cynamonowa z marcepanem

Długo głównej roli nie powierzałam marcepanowi.
Upomniał się o to poniekąd sam 
- przypisany do bożonarodzeniowego wyposażenia regałów ze słodkościami. 
Zawsze gdzieś niedaleko ciasteczek korzennych i kalendarzy adwentowych.
I to już ten czas. 
Wybrałam kartofelki marcepanowe - delikatne, miękkie i bez polewy czekoladowej. 
Wybrałam również chlebek marcepanowy - twardy, wilgotny, pod grubą warstwą czekolady. 
Ale to jednak kartofelki prosiły się, o znalezienie dla nich oprawy wypiekowej.
Chlebek więc podarowałam osobie, która plaster po plasterku będzie się nim delektować.
Proponuję dziś, byście rozsmakowali się w lekkiej, zwykłej ucieranej babce. 
Nie raz przekonywałam się, że z pozoru kontrastowe zestawienia okazują się rewelacyjne.
Ta baba, to kolejny tego dowód - w  dość suchej strukturze ciasta,
cząstki marcepanu utrzymują się równomiernie i nie spływają na dno. 
Babka dzięki nim miejscami staje się przyjemnie wilgotna 
i delikatnie marcepanowa w smaku, z cynamonowym akcentem. 
Osobiście - najbardziej smakowała mi ciepła, 
z chrupiącą, rumianą skórką.
Na drugi dzień była doskonała 
z kremowym śmietankowym serkiem. I miodem.
Myślę, że to trafiona propozycja na niedzielne popołudnie, 
już delikatnie wpisujące się w klimat przedświąteczny.
Mało kłopotliwa, wystarczy ją przygotować 
dwie godziny przed przyjściem gości.
Wyeksponowana na stole, pięknie wygląda oprószona po prostu cukrem pudrem.

Składniki:
proporcje na babkę z kominem o pojemności około 1,5 litra
4 jaja rozmiar L
2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki oleju
2/3 szklanki cukru
1 pełna łyżeczka cynamonu
2 łyżki cukru z prawdziwą wanilią
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
4 łyżki jasnego dżemu - jabłkowego, morelowego, agrestowego
2 paczuszki kartofelków marcepanowych ( moje - z Lidla )
cukier puder do posypania wypieku

Wykonanie:
Przygotowujemy formę na babkę, smarując masłem i oprószając mąką.
Piekarnik rozgrzewamy do 175 stopni.
Jaja wbijamy do dużej miski i ubijamy z cukrem na gęstą, białą pianę, 
przez 5 - 10 minut, na najwyższych obrotach. 
Po ubiciu jaj zmniejszamy obroty na najniższe 
i nie przerywając miksowania, powoli wlewamy olej.
Następnie do masy przesiewamy mąkę,
wcześniej wymieszaną z proszkiem do pieczenia, 
cynamonem, szczyptą soli i cukrem z prawdziwą wanilią.  
Mieszamy krótko, dodajemy dżem i miksujemy już tylko do połączenia składników. 
Masa powinna być dość gęsta.
Odkładamy mikser, wsypujemy pokrojone na drobniejsze kawałeczki 
kartofelki marcepanowe ( każda kulka na cztery części ) 
i mieszamy wszystko delikatnie łyżką. 
Przekładamy ciasto do formy i pieczemy około 50 minut.
Po tym czasie sprawdzamy stan wypieczenia patyczkiem - gdy jest suchy,
zostawiamy babkę jeszcze przez 5 minut w wyłączonym piekarniku, 
po czym wyciągamy na blat. 
Po kolejnych 10 minutach wyciągamy z formy.
Jak wspomniałam - lekko ciepła jest najsmaczniejsza, 
więc pozostaje tylko kwesta wyboru kawa czy kawa, 
oraz ustawienie wokół baby talerzyków 
- kruszy się troszkę, więc wybierzcie takie o większej średnicy :)
Smacznego!!










sobota, 6 listopada 2021

Biszkopt kakaowy z masą śmietanowo - czekoladową i wiśniami


Czekolada i wiśnie to duet wyjątkowy.
Puszysty biszkopt pokryty kremową masą - związek wzorcowy.
Ubita śmietanka i zatopione w niej cząstki czekolady są stworzone dla siebie.
Trzy takie oto duety występują właśnie tu, tworząc trio idealne.
Jako czwarty wmieszał się tu jeszcze alkoholizowany poncz.
Dziś proponuję ciasto do czarnej kawki, 
taką kawiarnianą, obowiązkową pozycję 
w gablotce z tortami i kostkami tortowymi.
Często pod wyszukaną nazwą " czarny las ". 
U mnie wersja troszkę zmieniona. Masy przy sobie, biszkopty w separacji. 
Zapraszam do tego wielokrotnie już zapewne odwiedzanego lasu, 
tym razem spacer troszkę innym szlakiem :)

Składniki biszkopta:
Proporcje na blaszkę o rozmiarach 22 cm / 22 cm

4 jajka rozmiar L
100 gram mąki tortowej
100 gram cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki gorzkiego kakao

Składniki masy śmietankowej:
300 ml śmietanki 36 %
2 łyżki cukru pudru
100 gram pokrojonej drobno deserowej lub gorzkiej czekolady

Składniki masy czekoladowej:
250 gram serka mascarpone - czekoladowego
100 ml śmietanki 30 % lub 36 %
1 łyżka cukru pudru

dodatkowo:
1 szklanka wiśni z kompotu lub mrożonych 
( wcześniej rozmrożonych i odsączonych z soku )
1/2 słoiczka powidła śliwkowo - czekoladowego

na poncz: 
1/2 szklanki soku wiśniowego uzyskanego po odsączeniu wiśni, 
wymieszanego z dwoma łyżkami spirytusu i łyżką cukru

na polewę czekoladową:
50 gram czekolady deserowej lub gorzkiej
50 ml śmietanki 30 %
1 łyżka gorzkiego kakao

Wykonanie:
Proponuję zacząć od przygotowania wiśni - jeśli są zamrożone, 
należy je odmrozić i odsączyć z soku, 
który posłuży do przygotowania ponczu.
Polecam również sprawdzić wiśnia po wiśni, 
czy przypadkiem nie pozostała jakaś niewydrylowana pestka,
u mnie jedna się dobrze zakamuflowała. 
Tak więc odsączone, bezpestkowe wiśnie odkładamy, 
do odlanego soku dodajemy spirytus i cukier.

Biszkopt kakaowy:
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia.
Mąkę przesiewamy z kakao i proszkiem do pieczenia.
Oddzielamy białka od żółtek. 
Ubijamy je na sztywno ze szczyptą soli, 
pod koniec miksowania dosypując powoli, partiami cukier.
Do lśniącej piany z białek dodajemy po jednym żółtku, 
po każdym miksując około pół minuty. 
Odkładamy mikser i przesiewamy do masy 
na raz przygotowaną mąkę z kakao.
Łączymy całość szpatułką, delikatnie, 
by masa pozostała napowietrzona i pulchna.
Przelewamy ją do przygotowanej blaszki 
i pieczemy w 180 stopniach, około 20 minut.
Po upieczeniu, zostawiamy biszkopt w zamkniętym piekarniku przez 5 minut, 
otwieramy drzwiczki i odczekujemy kolejne 10 minut.
Po wyciagnięciu i zupełnym wystudzeniu, 
kroimy nasze ciasto na dwa równe blaty.

Przygotowujemy masy:
Śmietankę 36 % ubijamy z cukrem pudrem na sztywno, 
dosypujemy kawałeczki czekolady, mieszamy i odstawiamy do lodówki.

W drugiej misce umieszczamy serek mascarpone, wlewamy śmietankę, 
wsypujemy łyżkę cukru pudru i miksujemy 
chwilkę do uzyskania czekoladowego kremu.

Składanie ciasta:
Dolny blat biszkoptowy wkładamy do formy, 
nasączamy połową ponczu z soku wiśniowego.
Smarujemy cienką warstwą powidła i wykładamy całość masy czekoladowej. 
Teraz równomiernie wykładamy wiśnie 
i przykrywamy je całą masą śmietankową.
Drugi, wierzchni biszkopt również ponczujemy sokiem wiśniowym 
i przykrywamy wierzch ciasta.
Lekko dociskamy i schładzamy w lodówce. 
Przygotowujemy polewę czekoladową - połamaną na kosteczki czekoladę 
wkładamy do małej miseczki, zalewamy 
podgrzaną prawie do wrzenia śmietanką, 
dodajemy kakao i mieszamy na gładko.
Polewamy powierzchnię ciasta, posypujemy wiórkami startej czekolady, 
ponownie wstawiamy ciasto do lodówki 
i pozostaje już tylko czekać, niestety najlepiej całą noc.
Ciasto powinno przechowywać się w lodówce, 
by masy pozostały w dobrej, zwartej formie.
Polecam przepis wyznawcom teorii, że najbardziej lubimy to, co znamy. 
I polecam tym, którzy nie wybierali dotąd 
czarno - białej kostki z kawiarnianej gablotki. 
To dobry moment, dobry przepis, by się do niej przekonać. Smacznego :).


 




niedziela, 31 października 2021

Bułka z keksówki, z jabłkiem i otrębami

 
Zmiana czasu na zimowy mnie ominęła.
Nie wykorzystałam dodatkowej godziny, przez zaprogramowanie  
zegarka na dodatkowy sen. 
Zapomniałam.
Zorientowałam się, gdy bułka już rosła w piekarniku. 
Przykrótki, wolny poranek, 
dane mi było zatem wypełnić ciepłym, drożdżowym śniadaniem.
Prostą, nie wymagającą intensywnego zagniatania 
i wielu składników otrębowo - jabłkową bułką.
Miękka, z kostkami jabłek, które nie czynią z niej słodkiego wypieku. 
Doskonała do smarowania masłem, serkami, obkładania wędlinami. 
Konfiturami i miodem. 
Pyszna, pod warunkiem, że nie przeszkadza Wam dodatek otrębów w cieście.
Polecam na śniadanie w wolnym dniu, 
w poranki dospane, odespane i przespane.

Składniki:
proporcje na krótką keksówkę - długości około 22 cm

1 niewielkie jabłko pokrojone w drobną kostkę
200 gram mąki pszennej chlebowej
1/3 szklanki otrąb pszennych
20 gram świeżych drożdży
2 płaskie łyżki cukru
2 płaskie łyżki oleju
2 łyżeczki soli
2/3 szklanki ciepłej wody ( może być pół na pół z mlekiem )

Wykonanie:
Do miseczki wkruszamy drożdże, zasypujemy je łyżką cukru, 
wlewamy około 1/3 szklanki letniej wody, wsypujemy łyżkę mąki i mieszamy.
Przykrywamy zaczyn ściereczką i odstawiamy na około 10 minut, do wyrośnięcia.

Do większej miski przesiewamy mąkę, wsypujemy otręby, 
pozostały cukier, sól, wlewamy olej.
Dodajemy wyrośnięty zaczyn i początkowo mieszamy łyżką, 
dolewając wodę lub wodę z mlekiem,  kontrolując gęstość ciasta. 
Gdy będzie wystarczająco wilgotne i zwarte
wsypujemy kostki jabłuszka i zagniatamy przez kilka minut ręką.
Wystarczy dwie, trzy minuty zagniatania, 
by powstała niewielka, dość lepka kula.
Wstawiamy ją w misce do piekarnika, 
do 50 stopni, na około 30 minut, do podwojenia objętości.
Po tym czasie wyciągamy, raz jeszcze zagniatamy lub odpowietrzamy łyżką, 
mieszamy chwilkę i przekładamy do przygotowanej formy keksowej. 
Ponownie wkładamy do piekarnika, do 50 stopni i obserwujemy.
Gdy podrośnie do brzegów formy, 
zwiększamy temperaturę do 180 stopni. 
Moja bułka piekła się od tego momentu 25 minut.
Po 5 minutach od wyłączenia piekarnika,
wyciągamy wypiek do przestudzenia.
Świeża, lekko ciepła jest przepyszna. 
Nie skojarzy Wam się z mleczną chałką - nie ma w niej jajek i masła. 
To bardziej kategoria chlebków, dobrych do wszystkiego. 
Dziś kolejny, spokojny poranek, już z kontrolowanym upływem czasu.
1 - wszy listopad.
Pamiętajmy tych, którzy odeszli, uśmiechając się do tego, 
co dobrego w nich dostrzegaliśmy.
I doceniajmy to w ludziach, którzy przy nas trwają.
Czas nam przeznaczony, by o tym pamiętać, niestety poza nasza kontrolą.










czwartek, 28 października 2021

Biszkopt migdałowy z masą jogurtową i granatami




Wciąż szukam kategorii dla tego wpisu.
Tej, która ułatwia podjęcie decyzji o tym, że to właśnie to ciasto. 
Nakłaniam Was zatem do przetestowania tego przepisu,
z pełnym przekonaniem, ale na razie bez kategoryzowania.
Kompozycja przyjemna, lekka i wyważona.
Masa delikatnie kwaskowata dzięki jogurtowi greckiemu.
W tym lekkim kremie chrupiące beziki..
Biszkopt wyraźnie migdałowy, po nasączeniu przyjemnie wilgotny. 
Konfitura żurawinowa, lekko winna, przełamuje słodycz całości. 
I pestki granatu, chrupiące i soczyste jednocześnie. I cieszą oko.
Moje ciasto nie było planowane, czy też zamawiane na szczególną okazję.
Po prostu wykorzystałam chwilę wolnego czasu.
Macie chwilkę do wykorzystania? Zapraszam.

Biszkopt:
2/3 szklanki mąki pszennej
1/3 szklanki mielonych migdałów
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jajka L
1 cukier waniliowy
2/3 szklanki cukru
4 łyżki oleju rzepakowego
szczypta soli

Na poncz:
1/2 szklanki wody z sokiem z 1/2 cytryny i łyżką cukru

Masa jogurtowo - śmietanowa:
300 ml śmietanki 36 % ( ewentualnie 30 % )
300 gram kremowego jogurtu greckiego
1 opakowanie śmietan - fixu ( przy ubijaniu śmietanki 30 %)
1/2 szklanki cukru pudru
sok i skórka starta z jednej cytryny 
3 łyżki cukru do zagotowania z sokiem cytrynowym
konfitura żurawinowa
50 gram małych bezików
1 średni, dojrzały, soczysty granat

Wykonanie:
Biszkopt:
proporcje na blaszkę 24 cm / 24 cm lub tortownicę o podobnej powierzchni

Jajka, bez rozdzielania na żółtka i białka, w temperaturze pokojowej,
ubijamy razem z cukrami na biało, około 10 minut.
Gdy masa zgęstnieje, stanie się lśniąca i jasna, wlewamy powoli olej, 
cały czas miksując na wolnych obrotach.
Następnie przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, 
wsypujemy migdały i mieszamy całość szpatułką, 
uważając by ciasto nie opadło.
Gotową masę przelewamy do przygotowanej formy 
( posmarowana tłuszczem i oprószona mąką )
i pieczemy w 175 stopniach około 25 - 30 minut, na rumiano. 
Po wyłączeniu piekarnika zostawiamy w nim biszkopt przez około 10 minut, 
otwieramy drzwiczki i studzimy kolejne 10 - 15 minut.
Po tym czasie wyciągamy i czekamy, aż wystygnie zupełnie, 
przed przekrojeniem na dwa równe blaty.

Masa:
W małym rondelku zagotowujemy sok z cytryny z 3 łyżkami cukru. 
Ściągamy z palnika, dodajemy 3 - 4 łyżki śmietanki i studzimy.
Pozostałą, mocno schłodzoną śmietankę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem, 
pod koniec ubijania dodajemy śmietan fix.
Kolejno, cały czas miksując na wolnych obrotach dodajemy 
przestudzony sok cytrynowy ze śmietanką,
schłodzony jogurt grecki, skórkę cytrynową
i miksujemy tylko do połączenia, nie ubijamy masy zbyt długo.
Powinna stać się kremowa, gęsta i gładka.
Na koniec wrzucamy beziki i delikatnie, łyżką łączymy je z całością.

Składanie tortu:
Biszkopt przekrajamy na dwa równe blaty. 
Dolny wkładamy do formy, obficie nasączamy ponczem z wody i soku cytrynowego. 
Wykładamy 2/3 masy jogurtowo - bezowej 
i przykładamy drugim blatem biszkoptowym, 
ponownie ponczujemy, smarujemy cienką warstwą konfitury żurawinowej. 
Na konfiturę wykładamy równo pozostałą masę.
Powierzchnię ciasta posypujemy dość gęsto pestkami soczystego granatu. 
Ciasto powinno przeczekać noc w lodówce, 
smaki przenikną się, a masa nabierze właściwej konsystencji.

Biszkopt można przetrzymać w lodówce nawet trzy dni - wiem, 
bo po tym czasie znalazłam jeden zapomniany kawałek
zapakowany w folię, na zasłoniętej sałatą półce lodówkowej.
Był nadal pyszny.
Myślę wciąż o tym kategoryzowaniu. 
Najbliżej mu do tortu
- bo przecież jest i masa i biszkopt i prezencja odpowiednia.
Tort, z kategorii proszących o powtórkę, 
bez jakichkolwiek zmian i eksperymentalnych ulepszeń.







wtorek, 26 października 2021

Tort kawowy z masą z czekoladek Malaga




Tort powstał, by dogodzić podniebieniu wielbicielki kawy 
i kultowych czekoladek malaga.
Z okazji imienin.
Prezentem imieninowym, kilka dni wcześniej była wypełniona 
właśnie tymi czekoladkami torebeczka. 
Tort powstał z opóźnieniem - szukając przez kilka dni pomysłu na niego,
postawiłam na połączenie dwóch ulubionych smaków.
Masa malagowa jest prosta do wykonania, jej charakterystyczny smak 
nie kojarzy się z absolutnie z niczym innym, 
jak tylko tymi półkolistymi czekoladkami. 
Biszkopt kawowy stanowi wspaniałe dopełnienie. 
Nie powinien sprawiać problemów, wyrasta na idealną wysokość, 
jest delikatny i dobrze poddaje się krojeniu.
Zapraszam na malagowy tort - jeśli macie sentyment 
i słabość do tych pralinek, 
będzie dobrym wyborem na każdą okazję.

Składniki:
proporcje na tortownicę o średnicy 22 cm - 23 cm

Biszkopt kawowy:
5 jajek L
3/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
3/4 szklanki cukru
4 łyżki oleju rzepakowego
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej w proszku
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli

Wykonanie:
Tortownicę smarujemy olejem i oprószamy mąką.
Białka oddzielone od żółtek ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę, 
pod koniec ubijania stopniowo dodając cukier. 
Do zupełnie już sztywnej piany wlewamy żółtka, jedno po drugim, 
po każdym miksując około pół minuty. 
Do puszystej masy jajecznej powoli wlewamy olej, 
miksując jeszcze tylko chwilkę na wolnych obrotach.
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i kawą, 
przesiewamy stopniowo do masy jajecznej 
i delikatnie łączymy za pomocą łyżki lub szpatułki, 
masa powinna pozostać puszysta.
Przelewamy całość do przygotowanej tortownicy,
wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni i pieczemy około 35 minut.
Po  upieczeniu zostawiamy ciasto 
w zamkniętym piekarniku przez 5 - 10 minut, 
otwieramy drzwiczki i zostawiamy wewnątrz kolejne 10 minut.
Po wyciągnięciu na blat studzimy zupełnie 
i przekrajamy na trzy równe blaty.

Poncz:
1 szklanka słodkiej, zimnej czarnej herbaty 

Masa malaga:
250 gram czekoladowego serka mascarpone
10 czekoladek Malaga
100 gram deserowej czekolady - u mnie czarne Toblerone
1/2 słoiczka konfitury agrestowej

Wykonanie:
Czekoladki tniemy na kawałki i wkładamy do naczynia, 
w którym rozpuścimy je w kąpieli wodnej.
Ustawiamy na garnku z gotującą się wodą tak, 
by dno naczynia w którym znajdują się czekoladki 
nie dotykało powierzchni gotującej się wody. 
Rozpuszczamy malagi na gładką masę mieszając szpatułką, 
ściągamy z ognia i studzimy.
Serek mascarpone w temperaturze pokojowej,
wkładamy do miski, przez chwilę miksujemy.
Łyżka po łyżce, miksując na wolnych obrotach, dodajemy rozpuszczone malagi. 
Odkładamy mikser, wsypujemy poszatkowaną drobno czekoladę i mieszamy.

Składanie tortu:
Pierwszy z trzech blatów przekrojonego biszkopta wkładamy do tortownicy, 
zapinamy obręczą i ponczujemy herbatą.
Smarujemy cienką warstwą konfitury agrestowej, 
wykładamy połowę kremu malaga, 
przykładamy drugim biszkoptem, 
ponczujemy, ponownie smarujemy warstwą konfitury 
i wykładamy większą część pozostałej masy. 
Zostawiamy jej tylko tyle, by wystarczyło na cienkie pokrycie wierzchu.
Wykładamy wierzchni blat, ponczujemy 
Górę posypałam po prostu wiórkami startej białej i deserowej czekolady.
Przed krojeniem torcik powinien spędzić noc w lodówce, 
by smaki się przeniknęły, a masa zespoliła z biszkoptowymi blatami.
Konfitura agrestowa jest rewelacyjnym 
elementem kontrastowym, kwaskowato - słodkim.
Chrupiące kawałeczki deserowej czekolady 
są przyjemnym akcentem w aksamitnej masie.
Jak wspomniałam to tort imieninowy. 
Zabrany na rodzinną kolację
do ulubionej przez Solenizantkę restauracji. Nie tylko przez Solenizantkę.
Nie pierwszy raz umożliwiono nam 
wyeksponowanie własnego wypieku w centralnym miejscu stołu.
Tym razem właśnie tort malagowy trafił na udostępnioną paterę.
Wracamy tu często. Nie tylko, by doceniać ich dobrą kuchnię. 
Przy tym samym stole przypominają się 
minione rocznice, imieniny. 
I zarysowują się plany kolejnych terminów rezerwacji.