niedziela, 26 grudnia 2021

Miodowe, wigilijne pierniczki

Wigilijny poranek rozpoczynam od pieczenia pierniczków. 
Uparcie, od kilku lat wstaję wcześnie na tyle, by zdążyć.
Dopiekam kolejne, do tych upieczonych wcześniej, 
z zupełnie innych przepisów.
Przez najbliższe tygodnie będą w słoikach,  
których odkręcanie, to wspomnienie smaków i zapachów grudnia.
Część pierniczków dołączana zostaje do prezentów, 
część zjadana jest w trybie natychmiastowym, na świeżo. 
24 grudnia sięgam do tego właśnie przepisu, 
na pierniczki niezmiennie ulubione, choć odmiennie pyszne. 
Proporcje rodzaju przypraw nie są takie same, 
smak użytego miodu również ma ogromne znaczenie.
Twardość zależy od grubości jaką im nadacie, 
rozwałkowane na grubość około 0,5 cm,
rumienią się po 10 - 12 minutach pieczenia, 
są chrupiące z zewnątrz, w środku dość miękkie, ale nie puchate.
Przepis zapisałam lata temu, oglądając jeden 
z przedświątecznych programów kulinarnych. 
Że też nie zaproponowałam Wam ich dotąd..
Drugi dzień Świąt, za oknem 11 stopni mrozu. 
Plany na dziś - " nic nie muszę ". 
Ten poranek, jeszcze ciemny i wczesny, wykorzystam jednak na ten wpis. 
Gwiazdkę z orzeszkiem podgryzam do drugiej już kawy
i pomimo planów nic-nie-muszenia wiem, 
że ten post muszę opublikować. Teraz :)
Moje wigilijne pierniczki.

Składniki:
220 gram miodu - jasnego
125 gram cukru - u mnie brązowy
50 gram masła
1 jajko rozmiar L
szczypta soli
około 500 gram mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy piernikowej
1 łyżeczka kawy zbożowej
1/2 łyżeczki mielonych goździków

Wykonanie:
W rondlu umiejscawiamy cukier, miód i masło. 
Podgrzewamy, rozpuszczamy na gładką masę i studzimy. 
Na mroźnym balkonie wystarczy 10 minut, by masa przestygła,
w tegoroczną Wigilię moja masa po 5 minutach zaczęła przymarzać do dna.
Przelewamy zawartość schłodzonego rondla do dużej miski, 
wlewamy jajko, wcześniej rozbełtane w szklance z solą. 
Ubijamy masę trzepaczką, do dokładnego połączenia z jajkiem.
Przesiewamy teraz stopniowo mąkę z przyprawami 
i proszkiem do pieczenia, tak na trzy, cztery raty. 
Cały czas mieszamy, potem zagniatamy, 
kontrolując, czy ciasto jest już wystarczająco zwarte i nie lepi się do rąk. 
Dlatego nie polecam wsypywać na raz całej mąki,
może okazać się, że 400 - 450 gram w zupełności wystarczy. 
Są dwie szkoły dodawania przypraw 
- w przepisie przeze mnie zapisanym, 
dodaje się je do mąki. Ja z reguły dodaję je na etapie 
rozpuszczania miodu z cukrem i masłem, 
by podgrzały się razem z tymi składnikami. 
Gotowe, zagniecione ciasto nie wymaga chłodzenia. 
Od razu rozwałkowujemy je na blacie podsypanym mąką, 
wycinamy kształty - mogą być i duże i małe, 
pierniczki troszkę puchną ale nie nabierają kształtu poduszek.
Pieczemy ułożone w odstępach na blaszce wyłożonej papierem,
około 10 - 12 minut - nie dłużej, by pozostały delikatne. 
Jeśli je przepieczecie, tez będą smaczne - będą miały szansę 
mięknąć w słoikach i puszkach do wiosny.
Tak więc, oto mój rytuał wigilijnego poranka. 
Świętujmy, dziś jeszcze pełnoprawnie. 
I świątecznie jeszcze życzę:
wiary w spełnianie najbardziej optymistycznych scenariuszy 
i najpiękniejszych, niespodziewanych zwrotów, 
w tych przewidzianych już scenariuszach.












sobota, 25 grudnia 2021

Makowe, szybkie ciasto z jabłkiem i orzechami

Pierwszy dzień Świąt.
W zasadzie całkiem zimowych, o poranku nawet absolutnie białych. 
Nie ważmy się marudzić. 
Inną kwestią jest załamywanie rąk nad tym, 
co od nas uzależnione i przez nas zaniedbane.
Byłam przekonana, że nie będzie mi dane spokojne uzupełnienie bloga,
jakimkolwiek ze świątecznych, tegorocznych, wyjątkowych przepisów. 
Te Święta nadeszły za szybko.
Nie zagwarantowałam sobie cennych, zawsze celebrowanych, 
grudniowych chwil - planowania, przygotowywania, realizowania. 
Moja grudniowa aktywność musiała obrać inny kierunek. 
No i przyszedł, zbyt brutalnie, przedwigilijny czwartek. 
Trzy ciasta w jedno popołudnie.
W efekcie - piernik staropolski nadal dojrzewa, 
kupiony na szybko ser sernikowy, dotąd nie przetestowany,
uświadomił mi, że eksperymenty 
w okresie świat są ryzykiem zakazanym.
Było też tiramisu.
Zawiezione w poczęstunku wigilijnym, 
rozdysponowane pomiędzy gości wielu 
- tak wielu, że deser zniknął po pierwszym krojeniu.
Pierniczki są, owszem, pyszne, śliczne.. poukładane w słoikach.
Na razie to kuchenny element dekoracyjny.
Braki na stole świątecznym wypełniłam dziś. Makowcem. 
Szybkim, pewnym, aromatycznym i prostym nieprzyzwoicie.
Musicie również wypełnić nieprzewidzianą, wolną przestrzeń 
na jeszcze świątecznym obrusie ?  
Oto wypełniacz:
 
Składniki:
proporcje na formę keksową o rozmiarach 12 cm /35 cm,
lub o podobnej powierzchni

1 1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 szklanka suchego mielonego maku
1 szklanka mleka
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczka sody oczyszczonej
2 jajka rozmiar L
1/2 szklanki oleju rzepakowego
szczypta soli
szczypta gałki muszkatołowej
1 łyżeczka cynamonu
1 duże słodkie jabłko
1/2 szklanki pokrojonych dość drobno orzechów ( u mnie włoskie )

Wykonanie:

Mak zalewamy w miseczce szklanką gorącego mleka, 
mieszamy i odstawiamy na około 15 minut, do przestudzenia.
Do większej miski przesiewamy mąkę z proszkiem, 
sodą, gałką, cukrem i cukrem waniliowym.
Do trzeciej miski wbijamy jaja 
i ubijamy je chwilkę trzepaczką, dosypując szczyptę soli.
Wlewamy olej, ubijamy krótko, 
wlewamy mak z mlekiem i mieszamy do połączenia.
Jabłko obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, 
posypujemy cynamonem i po chwili odciskamy z soku.
Do miski z mąką wlewamy mokrą masę z makiem 
i dosłownie kilka razy mieszamy łyżką
- powinny na tym etapie pozostać grudki z mąki.
Wrzucamy teraz odciśnięte jabłko, orzechy i mieszamy łyżką, 
również krótko, tylko do połączenia składników.
Ciasta mieszane tą metodą powinny być grudkowate i wymieszane niedbale 
- przy długim mieszaniu lub miksowaniu grożą zakalcem.
Przygotowane ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia, 
wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni 
i pieczemy około 35 minut.
Ciasto jest gotowe, gdy zarumieni się równomiernie, 
a w pęknięciu wzdłuż nie widać mokrego ciasta wewnątrz.
Można oczywiście zrobić test patyczka.
Gotowy makowiec przez 5 minut studzimy w piekarniku, 
wyciągamy i już po 15 - 20 minutach można 
pokusić się o odkrojenie pierwszego kawałka.
Miękki, pachnący makiem i wanilią, z chrupkimi kawałeczkami orzechów. 
Jabłko nadaje ciastu wilgotności, ale w zasadzie jest niewyczuwalne.
Wierzch makowca, po przestudzeniu można polać polewą czekoladową.
Dla mnie, tam gdzie mak, tam musi znaleźć się element cytrusowy,
więc moje ciasto wykończyłam lukrem na bazie soku cytrynowego.
Posty wypiek, bez konieczności wyciągania miksera, bez kruchego spodu, 
bez zawijania w drożdżowe ciasto wymagające wyrastania.. 
a smak i zapach świąt.
Tak więc bilans czyniąc - sernik z sera, którego producenta,
z uwagi na niechęć czynienia wyrzutów komukolwiek 
w świątecznym okresie nie przytoczę, 
tiramisu, zjedzone przez gości zbyt szybko, 
bym zdążyła zrobić choć jedno zdjęcie, 
cudownie klasyczny i nadal cudownie twardawy piernik staropolski. 
Dzięki temu, że logistyka ich przygotowań zawiodła - 
zamieszczam przepis na makowiec awaryjny, 
pyszny i bynajmniej, nie gorszy od tych planowanych wystarczająco wcześnie.











poniedziałek, 13 grudnia 2021

Biszkopt orzechowo - jabłkowy z kremem piernikowym




Rozpływające się w ustach ciasto tortowe.
Biszkopt z zatopionymi plastrami jabłek, 
delikatnie wyczuwalne orzechy laskowe.
Kremowa, lekka śmietanowa masa o wyraźnym posmaku piernika.
Ciasto tak puszyste i miękkie, że trudne do równego krojenia.
Chmurka. 
Szybkie w wykonaniu, a efekt końcowy dorównuje wykwintnym kostkom tortowym.
Pieczenie rozpoczęłam po późnym niedzielnym śniadaniu, 
gotowe ciasto podałam po wczesnym obiedzie.
" Ty to wszystko dziś zrobiłaś ? Kiedy ?? " 
- zapisałam komentarz, by go wykorzystać. 
Wiele wyjaśnia :)
Biszkopt piecze się 20 minut, masa ogółem wymaga 15 minut, 
oczywiście bez czasu chłodzenia. 
Najbardziej pracochłonne okazuje się obranie i krojenie jabłek. 
Wykorzystajcie więc kogoś w tym zakresie, 
w czasie gdy będziecie ubijać białka.

Składniki biszkopta:
4 jaja rozmiar L
75 gram cukru
70 gram mąki pszennej
70 gram mielonych orzechów laskowych
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 średniej wielkości jabłka

Składniki masy:
200 gram śmietanki 30 %
100 gram białej czekolady
60 gram gorzkiej czekolady
1 łyżka przyprawy do piernika
kilka sztuk cukierków marcepanowych w czekoladzie

Wykonanie biszkopta:
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na wysokich obrotach ze szczyptą soli. 
Gdy staną się lśniące i sztywne, nadal miksując powoli wsypujemy cukier.
Do ubitej piany po kolei dodajemy żółtka 
- ubijając już na zwolnionych obrotach.
Następnie przesiewamy do masy mąkę 
wymieszaną wcześniej z proszkiem do pieczenia, 
wsypujemy zmielone orzechy i miksujemy całość krótko, tylko do połączenia.
Jabłka obieramy i kroimy w cienkie plastry.
Blaszkę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia 
i na całej jej powierzchni układamy jedną warstwą jabłkowe plasterki. 
Zalewamy je masą masa biszkoptową, wyrównujemy powierzchnię 
i wkładamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. 
Pieczemy około 20 minut, obserwując stan zarumienienia.
Gdy biszkopt stanie się jasnozłoty i puszysty, 
wyłączamy piekarnik i wyciągamy blaszkę. 
Biszkopt ściągamy wraz z papierem i przekładamy 
na ściereczkę bawełnianą - stroną z jabłkami do góry. 
Odrywamy delikatnie papier.
Gdybyśmy robili roladkę - w tym momencie należałoby 
zawinąć rulon razem ze ściereczką 
( ciasto również nadaje się na roladę ). 
W moim wydaniu, upieczone ciasto zostawiamy 
w ten właśnie sposób do przestudzenia.
Gdy ostygnie, kroimy wzdłuż na trzy równe prostokąty, 
szerokości formy keksowej, w której będziemy je układać warstwowo.

Wykonanie masy:
Czekolady łamiemy na kostki i wkładamy do miseczki.
Śmietankę podgrzewamy w rondelku, lecz nie doprowadzamy do wrzenia. 
Gorącą zalewamy połamaną czekoladę, 
odczekujemy kilka minut i mieszamy na gładki, czekoladowy krem. 
Wsypujemy przyprawę piernikową, mieszamy 
i wkładamy do lodówki na kilka godzin. 
Dobrze oczywiście masę przygotować dzień wcześniej, 
by w lodówce przeczekała całą noc.
Zimną przekładamy do naczynia do ubijania i
miksujemy na wysokich obrotach, tylko do momentu mocnego zgęstnienia. 
Czekoladki marcepanowe ścieramy na drobne wiórki.

Składanie ciasta:
Na spód formy keksowej kładziemy  jabłkami do góry, 
jedną z trzech części przeciętego biszkopta. 
Wykładamy połowę masy piernikowej, 
posypujemy połową wiórków marcepanowych,
przykładamy drugą częścią biszkopta ( również jabłkami do góry ).
Wykładamy drugą połowę masy, ponownie posypujemy wiórkami 
i nakładamy trzeci prostokąt biszkoptowy, 
tym razem stroną bez jabłek do góry. 
Złożone, gotowe ciasto oprószamy cukrem pudrem 
i wkładamy do lodówki.
Jest tak delikatne, że nie prostym było ukrojenie wzorcowego kawałka, 
który byłby odpowiednio fotogeniczny. 
Biszkopt jest tak puszysty, że pod nożem zachowywał się jak wata cukrowa. 
Tak, to chyba dobre porównanie.
Co do masy - jest kremowa i intensywnie piernikowa, 
co w połączeniu z orzechami i jabłkami powoduje, 
że nieoczywistość tej kompozycji tak wciąga.. 
Polecam, wciągając Was również, w świąteczny już niezaprzeczalnie, 
piernikowo - orzechowy, nieoczywisty klimat.












niedziela, 12 grudnia 2021

Miodowe, korzenne, doskonałe pierniczki

Połowa grudnia. 
To ten moment, w którym już nie ma wykrętów.
Świąteczna play lista w tle, wyciągnięte foremki piernikowe z puszki, 
otwieranej w zasadzie tylko o tej porze roku. 
Zeszyt sprzed wielu sezonów grudniowych otwarty. 
Pierniczki.
Przepis, do którego wracam pomimo prób, 
czasem udanych, znalezienia równie dobrego.
Dziś polecam pierniczki uniwersalne. 
Doskonałe tuż po upieczeniu, zyskujące na wyrazistości z każdym dniem leżakowania.
Bez kakao, o pięknym miodowym kolorze, intensywnie korzenne 
( u mnie dominują goździki ).
Upiekłam znów i ponownie przypominam sobie 
dlaczego są strzałem w piernikową dziesiątkę.
Łudzę się, że wytrwają do świąt, 
choć słoik stoi w miejscu widocznym i wzrok ucieka..
I tak jakoś coraz więcej w nim pustej przestrzeni, pierników ubywa systematycznie.
Wypełnię go ponownie. W święta, albo i po.
Ciasto po zagnieceniu jest bardzo plastyczne, miękkie, 
w zasadzie nie wymaga podsypywania mąką przy wałkowaniu. 
Ale też - ten przepis nie należy do kategorii  "wymieszać, rozwałkować i upiec". 
Gotowe ciasto powinno spędzić noc, lub przynajmniej kilka godzin w chłodzie, 
a jego przygotowanie trzeba rozpocząć od karmelizowania cukru, 
co może wydawać się kłopotliwe. 
Ale, właśnie dlatego efekt końcowy jest - jaki jest. 
Przekonajcie się, polecam, zapraszam, zachęcam. 
Już teraz. I w Święta. I po. 
Za rok, w połowie grudnia znów przypomnę Wam, 
że już czas na ponowne rozpoczęcie tego maratonu :) 

Składniki:
250 gram mąki pszennej tortowej
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
1 opakowanie przypraw piernikowych
szczypta goździków, anyżu
50 gram masła
1/2 szklanki miodu - jasnego
1/4 szklanki syropu klonowego ( można zastąpić miodem )
2 łyżki cukru dark muscovado
3 łyżki cukru białego lub trzcinowego
1 jajo rozmiar L
szczypta soli

Wykonanie:
Do rondelka wsypujemy cukier muscovado i biały, 
na małym ogniu powoli podgrzewamy, aż zaczną się rozpuszczać. Nie mieszamy.
Gdy staną się płynne, wlewamy syrop klonowy, 
miód i wsypujemy przyprawy korzenne. 
Gotujemy masę mieszając, aż cukry rozpuszczą się zupełnie 
( po dodaniu miodu mogą się zbrylić ).
Zestawiamy rondelek z palnika, dodajemy masło i mieszamy, aż się roztopi.
Przelewamy masę do większej miski i studzimy.
Jajko rozkłócamy w szklance ze szczyptą soli, 
wlewamy do wystudzonej masy i mieszamy trzepaczką. 
Teraz do mokrych składników przesiewamy mąkę 
wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
Początkowo mieszamy łyżką, gdy ciasto zrobi się gęste - zagniatamy dłonią. 
Powinno stać się plastyczne, zwarte. 
Jeśli jest zbyt rzadkie, dosypcie odpowiednio więcej mąki. 
Gotową kulę ciasta wkładamy na kilka godzin do lodówki, najlepiej na 24 godziny.
Po tym czasie wałkujemy na grubość 0,5 cm ( cieńsze będą zbyt twarde ) 
i wykrawamy foremkami kształty.
Do tych pierniczków najlepiej sprawdzają się duże foremki, 
bez wąskich szczelinek i szczególików, 
ponieważ pierniczki puchną w trakcie pieczenia.
Ja niczym ich nie smaruję, jedynie ozdabiam niektóre orzeszkami włoskimi.
Pieką się dosłownie 9 - 10 minut w 180 stopniach. 
Trzeba je obserwować już po upływie 8 minut. 
Powinny się tylko delikatnie zarumienić, 
przepieczone na ciemny brąz będą twardawe po wystudzeniu.
I to wszystko. Studzimy na kratce kuchennej,
takie piękne, miodowo złote, pulchne, upychamy w słoik. 
Nie w puszkę. Zbyt ładne na puszkę.








sobota, 4 grudnia 2021

Tort czekoladowy z masą migdałową i ciasteczkami amaretti


Znów migdały - chodzi za mną ten marcepan uporczywie. 
Wychodził kilka wypieków, z których bezsprzecznie 
ten, dziś prezentowany, jest moim faworytem.
Tort intensywnie migdałowy, czekoladowo - kawowy. 
Wprosiły się również ciasteczka amaretti, chrupiące, bardzo wyraziste.
Ciasto pachnie absolutnie świątecznie.
Poniekąd to wynik tego, że wszystko czego dotkniemy,
na co spojrzymy, czego nie włączymy,
gdzie się nie obrócimy, nie pozwala zapomnieć.. pozostało kilkanaście dni.
Z zakupów w Lidlu, w którym również nie ma szans na zapomnienie,
wyszłam z dwoma słoiczkami kremu migdałowego. 
I niestety, nie jestem pewna, czym można go ewentualnie zastąpić.
Każdy inny po prostu wpłynie na smak masy. 
A ona musi być migdałowa. 
Zimny ten tegoroczny wstęp do grudnia.
Ja ogrzewam się uporczywie ciepłem energetyzującej magii wyczekiwania, 
przygotowań, sporządzania list spraw do zrobienia.
Oczywistym, że większość punktów na liście można pominąć.
Ja odhaczam z niej natomiast już trzy jarmarki świąteczne, 
trzy kupione tamże i skonsumowane chleby litewskie 
i premierę Przyjaciół Pewnej Ryby. 
Bez tego kroczenia po kroczku, po prostu czułabym się nieswojo.
Ale my, "trójkowi" karpiowicze tak po prostu mamy.
Co do przepisu - przygotujcie to wyjątkowe ciacho 
- nie istotne czy w tle rozbrzmiewać będą 
wówczas dźwięki Pewnej Ryby, 
czy play lista znanych i absolutnie świeżych 
( brzmiących jakoś i tak zaskakująco znajomo) 
świątecznych dźwięków. 

Składniki ciasta czekoladowego:
proporcje na tortownicę o średnicy 22 - 23 cm

10 dag masła
10 dag cukru
2 łyżki kawy rozpuszczalnej
2 jajka
5 dag deserowej lub gorzkiej czekolady
10 dag mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
dodatkowo: 
1/2 szklanki zaparzonej, czarnej, słodkiej kawy na poncz

Składniki kremu czekoladowego:
1 tubka - 75 gram mleka zagęszczonego słodzonego -  u mnie Mikuś Bakomy
2 łyżki gorzkiego kakao
1/5 szklanki mleka
50 gram gorzkiej czekolady

Składniki masy migdałowej z amaretti:
250 gram serka mascarpone
200 gram śmietany 36%
100 gram ciasteczek amaretti plus kilka sztuk do wykończenia wierzchu
1 słoiczek kremu migdałowego 190 gram - kupiłam w Lidlu, z serii Deluxe

Wykonanie:
Przygotowanie tortu proponuję zacząć od wykonania masy czekoladowej, 
która potrzebuje schłodzenia w lodówce przez około godzinkę.

Masa czekoladowa:
Mleko skondensowane wyciskamy do niewielkiego rondelka, 
dosypujemy kakao i podgrzewamy na niewielkim ogniu.
Dolewamy mleko, mieszamy do uzyskania gęstego kremu,
na koniec dodajemy połamaną czekoladę. 
Mieszamy do połączenia i zestawiamy rondelek z ognia.
Masę przelewamy do miseczki, przykrywamy folią spożywczą 
i wkładamy do lodówki na około godzinę.
W tym czasie przygotujcie ciasto czekoladowe.

Ciasto czekoladowe:
Masło wkładamy do rondelka i rozpuszczamy na niewielkim ogniu. 
Wsypujemy cukier, kawę, dokładnie mieszamy i ściągamy z palnika.
Dodajemy połamaną na kostki czekoladę i mieszamy, aż się zupełnie rozpuści.
Białka oddzielone od żółtek ubijamy na sztywno ze szczyptą soli.
Żółtka dodajemy do ostudzonej masy czekoladowej 
i dokładnie łączymy je trzepaczką lub szpatułką.
Teraz do masy czekoladowej stopniowo przesiewamy mąkę 
wymieszaną z proszkiem do pieczenia, cały czas mieszając szpatułką.
Na koniec dodajemy stopniowo pianę z białek 
- dokładnie, delikatnie łączymy całość.
Przygotowaną masę przekładamy do tortownicy 
wyłożonej papierem do pieczenia 
i pieczemy w 180 stopniach około 25 minut.
Po upieczeniu zostawiamy 5 minut w piekarniku, wyciągamy i studzimy zupełnie.
Przekrawamy na dwa równe blaty.

Masa migdałowa:
Do miski wkładamy mascarpone, 
wlewamy śmietankę i miksujemy na gęsty krem. 
Dodajemy cały słoiczek kremu migdałowego 
i miksujemy chwilkę, tylko do połączenia.
Ciasteczka amaretti kroimy lub kruszymy na drobniejsze kawałeczki 
i wrzucamy do masy migdałowej, mieszamy szpatułką.

Składamy tort:
Spodni blat ciasta czekoladowego ponczujemy połową przygotowanej kawy,
smarujemy wyciągniętą z lodówki masą czekoladową, 
przykładamy drugim blatem, który również nasączamy kawą.
Na ciasto czekoladowe wykładamy całą masę śmietankową z ciasteczkami, 
wyrównujemy powierzchnię i posypujemy kilkoma pokruszonymi 
na proszek ciasteczkami amaretti.
Gotowe ciasto powinno spędzić przed podaniem 
kilka godzin w lodówce, najlepiej całą noc.

Gdyby nie fakt, że na mojej wspomnianej liście
zaplanowałam już świąteczne wypiekanie od a do z,
ten tort zrobiłabym ponownie.
Ale cóż - piernik staropolski od tygodnia w kamionce, 
czeka w chłodzie.
Makowiec być musi, ponieważ być musi. 
Podobnie jak sernik być - muszący - obowiązkowo.
Jesteśmy zaprogramowani nie tylko przyzwyczajeniami 
ale też tradycyjnymi, rytualnymi krokami podejmowanymi w tym okresie.
Tak więc, znów pojawi się kwestia sporna, co do mas w leżakującym pierniku 
oraz tego, czy mak w drożdżowej otoczce, czy kołoczowej śląskiej odsłonie.
Wszystko w zasadzie jak co roku. 
Jeden z talerzy przy stole pozostanie pusty.
Zabraknie na nim ulubionych pierogów z kapustą,  
przy nim osoby która je lepiła.
Wystarczy jeden pusty talerz, 
by sens wszelkich świątecznych rytuałów ostrzej dostrzec.