środa, 29 kwietnia 2020

Ciasto piaskowe z kosteczkami jabłek





Tym razem ciasto ucierane, długo utrzymujące świeżość, bardzo aromatyczne.
Lekkie, letnie ciasto - do kawki na balkonie, działce, na każdą okoliczność.
Można zastosować ten przepis do wszelakich ciast owocowych
- truskawkowych, jagodowych, rabarbarowych.
Wypiek, który smakuje do ostatniego kawałka.
Od razu chciałoby się go piec ponownie,
by po prostu gdzieś tam sobie czekał pod ręką.
Wyjątkowo cenię ciasta o strukturze zwartej,
nie rozsypujące się, nie gliniaste i gąbczaste.
To ciacho wpisuję w moją kategorię wypieków doskonałych.
Proste w wykonaniu - nie sposób zepsuć cokolwiek w procedurze przygotowywania,
jeśli przestrzega się proporcji i kolejności dodawania składników.
Jabłka nadają wypiekowi zarówno wilgotności jak i subtelnego aromatu.
Kosteczki owoców nie opadają na dno,
dzięki gęstości ciasta rozkładają się równomiernie na całej powierzchni.
Można upiec tą szarlotkę w tortownicy, by kroić w eleganckie trójkąty,
można w kwadratowej blaszce.
Nie wymaga posypywania cukrem, polewania lukrem - jest idealnie słodka,
najlepsza w wersji nieudoskonalanej.

Składniki:
10 dag masła
3 łyżki oleju
2 jabłka średniej wielkości
skórka z cytryny
20 dag cukru pudru
2 łyżeczki cukru waniliowego
20 dag mąki pszennej
8 dag maki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cukier cynamonowy i łyżeczka mąki ziemniaczanej
do posypania jabłek

Wykonanie:
Masło z olejem podgrzewamy w rondelku, studzimy.
Jaja ubijamy z cukrami na puch.
To ważny etap, od którego zależy puszystość ciasta.
Poświęćmy na ubijanie około 10 minut,
masa powinna być bardzo gęsta i prawie biała.
Do tak ubitych jaj przesiewamy obie mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia,
dodajemy skórkę z cytryny.
Miksując na wolnych obrotach,  wlewamy powoli tłuszcz.
Odkładamy mikser, wrzucamy do masy jabłka pokrojone
w około 1 cm kosteczkę, oprószone cukrem cynamonowym
i łyżeczką mąki ziemniaczanej.
Mieszamy dokładnie.
Przekładamy gęste ciasto do tortownicy o średnicy 23 cm
lub kwadratowej formy 20 cm /20 cm.
Foremki wcześniej natłuszczamy i posypujemy  bułką tartą.
Pieczemy 30 - 35 minut w 180 stopniach.
Ciacho jest gotowe, gdy wierzch zrobi się złocisty,
wepchnięty w środek patyczek wyciągniemy suchy.

Studzimy przynajmniej pół godziny przed pierwszym
wkrojeniem się w to przepyszne, pachnące wnętrze.








czwartek, 23 kwietnia 2020

Chałka deficytowa nadziewana dżemem


Dziś propozycja na delikatną, lekką i prostą w wykonaniu bułeczkę.
Receptura na drożdżowiaka, który w sobie ma niewiele, a smakiem ujmuje.
Drożdże instant, kefir, mąką, miód, niewiele cukru.
I resztki dżemu zajmującego miejsce w lodówce,
przy okazji znajdują tu zastosowanie.
Chwilka mieszania, zagniatania, wyrastania
i najprzyjemniejszy z zapachów wypełnia kuchnię o poranku.

Składniki: 

270 gram mąki pszennej
100 ml kefiru
50 ml wody
2 łyżeczki miodu
2 łyżki cukru
1 łyżka oleju
1/2 łyżeczka soli
2 łyżeczki cukru waniliowego
5 gram drożdży instant
ulubiony dżem lub powidło

Wykonanie:

Mieszamy w szklance ciepłą wodę z kefirem, miodem i olejem.
Do dużej miski przesiewamy mąkę, drożdże, cukier, cukier waniliowy i sól.
Wlewamy do suchych składników płyn ze szklanki,
mieszamy i zagniatamy ciasto dłonią, aż zacznie odchodzić od ręki.
Dość szybko uformuje się w zwartą, gładką kulę,
nie wymaga długiego gniecenia.
Jeśli to konieczne, można dosypać łyżkę, lub dwie mąki.
Miskę przykrywamy ściereczką lub folią spożywczą
i odstawiamy na około 50 - 60 minut, by podwoiło swą objętość.
Gdy urośnie, zagniatamy raz jeszcze
i odrywamy kawałeczki wielkości pingpongów,
rozpłaszczamy, nakładamy po łyżeczce dżemu i zlepiamy jak knedle.
Układamy obok siebie w dwóch rzędach w keksówce o długości około 23 cm.
Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 50 stopni - na 30 minut
i czekamy aż wyrośnie do brzegów formy.
Wówczas zwieszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy jeszcze 25 minut.
Wyciągamy po 5 minutach i studzimy.
Bułeczkę można jeść na dwa sposoby:
odrywać segment po segmencie, w każdym kryje się słodka wkładka.
Można kroić na grube kromki, by smarować je masłem.
Jest bardzo delikatna, puszysta.
Nie zawiera w zasadzie zupełnie tłuszczu, nie użyłam do niej jajek.
Przy tak skąpej ilości składników,
stosując ten przepis można upiec naprawdę smaczną drożdżówę
do zajadania z filiżanką kawy.
Polecam, nie tylko w chwilach przedzakupowej pustki lodówkowej.

Pochylając się nad deficytami w innych wymiarach, niż pustka lodówkowa..
Mając nieco więcej czasu, by go zapełnić czymś twórczym,
możemy eksperymentować kuchennie.
Możemy stać się elastyczni i innowacyjni, tworząc nowe receptury.
Może nawet dokonamy rewolucji w spojrzeniu na kwestię odżywiania.
Dotkliwsze natomiast są braki,  których nie sposób zrekompensować.
Przyzwyczajenia, od których odchodzenie czyni lukę,
której niczym nie wypełnimy.
Ograniczona przestrzeń, w której musimy egzystować,
odbiera możliwość doświadczania.
Spłyca świadomość tego, dzięki komu jesteśmy takimi, za jakich się uważamy.
W tym wymiarze deficyt najboleśnieszy.
Tęsknota za ludźmi dotąd wypełniającymi nasze przestrzenie.
Prywatne, zawodowe, domowe.
Za ludźmi uczestniczącymi w wydarzeniach
- wyczekiwanych, zaplanowanych lub przypadkowych.
Deficyt możliwości planowania.
Kolejnych stron kalendarza nie wypełniają podpunkty mniej i bardziej istotne.
Puste strony,  dotąd zapisywane listami zakupów, planami spotkań,
terminami wyjazdów, powitań, pożegnań.

Kalendarz stracił na ważności, choć daty są aktualne.
To, co w nim dawniej bywało zapisywane, wydawało się niezbędne. I było.
O tym nieskładnie właśnie klikam.
Deficycie tego, co wydawało się niezbędne.







poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Chleb żytni ze słonecznikiem


Dla amatorów ciemnego, ciężkiego, wyrazistego w smaku pieczywa.
Chlebek sycący, doskonały do krojenia na niewielkie,
ale pełne wszystkiego co dobre kromeczki.
Dobrze się przechowuje, smaczny nawet po czterech dniach,
choć jego struktura z czasem troszkę traci na miękkości.
Nawet kilkudniowy kroi się bez rozkruszania,
posmarowany serkiem, masłem, jest doskonały.
Z podanych proporcji wychodzi niewielki bochenek
- ja piekłam go w krótkiej keksówce - 22 cm / 9 cm.

Składniki:
20 gram drożdży
100 ml letniej wody
100 ml letniego  mleka
3 łyżeczki miodu
1 szklanka mąki żytniej
1 szklanka mąki pszennej
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka oleju
3 łyżki ziaren słonecznika

Wykonanie:
Drożdże kruszymy do większej miski,
zalewamy wodą wymieszaną z mlekiem i miodem, mieszamy.
Wsypujemy mąkę żytnią, sól, olej i mieszamy całość łyżką.
Następnie przesiewamy mąkę pszenną i dodajemy słonecznik.

Zagniatamy ciasto ręką - błyskawicznie zagniata się w nieklejącą do dłoni kulę.
Miskę z zagniecioną kulą wkładamy do piekarnika nagrzanego do 40 stopni,
Po pół godzinie ciasto powinno znacząco urosnąć.
Wyciągamy, raz jeszcze zagniatamy i wkładamy do krótkiej formy keksowej
( ja używam silikonowej, wiec niczym jej nie wykładam).
Wyrównujemy powierzchnię ciasta
i ponownie wkładamy do piekarnika do 40 stopni - na pół godziny.
Gdy po tym czasie wyraźnie wyrośnie,
podwyższamy temperaturę do 190 stopni i pieczemy około 25 min.
Chlebek nie wyrasta wysoki i ma zwartą strukturę
- urok pieczywa żytniego, razowego, pełnoziarnistego.

Po upieczeniu, wyciągamy pachnący bochenek z piekarnika i czekamy -
kroić doradzam, po zupełnym wystudzeniu.








niedziela, 19 kwietnia 2020

Wieniec z bułeczek - na śniadanie


Pyszne, miękkie, z mąki chlebowej.
Ze słonecznikiem i otrębami. Zdrowe, wartościowe pieczywo o poranku.
Smakują w każdej odsłonie - słodkiej, serowej, maślanej, wędlinowej.
Ich zaletą, poza szybkim zagniataniem jest to,
że wymagają drożdży w proszku.
Świeżej kostki drożdżowej, darmo ostatnio wyglądam.
Bułeczki z wianka odrywają się jedna za drugą, jedną za drugą,
wydają się niepozorne i małe.
Ale są sycące - wystarczą dwie, by rozpocząć pogoń za tym,
co tam w Waszym rozkładzie dnia uwzględnione.
Polecam dziś te bułeczki, bez czynienia odniesień, wstępów,
i opierania się o jakikolwiek kontekst.
Chyba byłabym marudna.
Nie warto.. ale przepisem na te bułeczki, podzielić się mam potrzebę.
Wystarczy jedna miednica, dobre chęci plus głód o poranku
i braki w chlebaku. Do dzieła.

Składniki na wianuszek z  9 - ciu bułeczek:

300 gram mąki pszennej chlebowej
2 łyżki otrębów pszennych
2 łyżki pestek słonecznika
2 łyżeczki suszonych drożdży
3/4 szklanki ciepłej wody
( wymieszałam wodę z mlekiem, łącznie ma być 3/4 szklanki płynu )
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka soli
płatki owsiane do posypania bułeczek

Wykonanie:

W dużej misce mieszamy przesianą mąkę, sól, słonecznik, otręby i drożdże.
W szklance ciepłej wody ( lub wody z mlekiem ) rozpuszczamy cukier i miód.
Płyn wlewamy do miski z mąką.
Początkowo mieszamy łyżką, gdy składniki się połączą - zagniatamy ręką.
Ciasto ma być zwarte, miękkie ale nie kleiste.
Powinno odchodzić od rąk i ścianek miski.
Po około 5 minutach wyrabiania, wkładamy miednicę z ciastem
do piekarnika nagrzanego do około 30 stopni
i zostawiamy tam ciasto do wyrośnięcia -
powinno podwoić objętość, co trwa około 30 minut.
Wyciągamy i raz jeszcze szybko zagniatamy.
Odrywamy kawałeczki ciasta,  formujemy w dłoniach kulki
- takie wielkości piłeczki do ping ponga ( wyszło mi dziewięć ).
Układamy je w formie na babkę z kominem, w niewielkich odstępach,
by w czasie wyrastania skleiły się ze sobą.
Smarujemy z wierzchu mlekiem,
posypujemy płatkami owsianymi lub otrębami
i ponownie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 30 stopni.
Zostawiamy w tej temperaturze około 30 minut - powinny znów podwoić objętość.
Zwiększamy wówczas temperaturę do 180 stopni
i pieczemy około 20 - 25 minut, na rumiano.
Wyciągamy, studzimy chwilkę i wykładamy wianuszek na talerz,
z którego będziemy odrywać bułkowe segmenty.
Życzę smacznego startu w dzień, niosący z sobą
wyłącznie pozytywne informacje.
Z tymi niepomyślnymi ciężko się mierzyć,
nie mogąc robić tego bezpośrednio,
w czasach narzuconej domówki.









wtorek, 14 kwietnia 2020

Babka pszenno - żytnia z jabłkami



Skromna babeczka.
Złośliwcy mogli by ją upchać w kategorię pieczywa,
tego ciemnego, zdroworozsądkowego, zdrowszego.
Znalazła się w niewdzięcznym towarzystwie
na świątecznym stole .
Niedopasowana do tradycyjnych, ociekających lukrem
mazurków, serników, makowców.
Miałam dylemat, wspominać o niej?
Tak, ponieważ kolejny jej kawałek o kolorze kawy z mlekiem,
popijam właśnie poranną kawą z mlekiem.
Nadal pyszna, a to już trzeci jej poranek.
Słodka jabłkowa kosteczka,
otoczona miękkim ciastem, o pełnoziarnistym posmaku.
Pomimo braku tłuszczu, niewielkiej ilości cukru, jest bardzo smaczna.
Wypieczona, mięsista.
Może zastępować poranną chałkę do kakao lub drożdżówkę,
jeśli nie wzbraniacie się przed pełnoziarnistymi wypiekami.
Idealna na drugie śniadanie i popołudniową lekką przekąskę.
Taka codzienna.
Dobra na wynos do pracy - jeśli nie pracujecie zdalnie.
Do pracy zdalnej też się zda :)
Pachnie jabłkami, które nadają jej słodyczy i wilgotności,
a od czasu do czasu trafiający się orzeszek - bonus :)
Prosta w wykonaniu, nie wymaga wielu składników.
Doskonała ciepła, z chrupiącą skórką
i jak się właśnie przekonuję,
po trzech dniach również, choć już bez chrupania.
Jak już umyjecie opróżnione blaszki po tradycyjnych bohaterach wielkanocnego stołu,  dajcie szansę tej skromnej babeczce.
W ramach detoksu cukrowo - tłuszczowego.

Składniki:
15 dag mąki pszennej tortowej
10 dag mąki żytniej lub pszennej pełnoziarnistej
2 jaja "L"
2 niewielkie jabłka
1 łyżeczka cukru waniliowego
3/4 szklanki mleka
1 łyżka golden syropu lub miodu
1 łyżka mleka w proszku
( niekoniecznie -  ja dodałam, ponieważ miałam wodniste mleko 0,5 % )
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka bułki tartej
3 łyżki cukru
szczypta soli
2 garści posiekanych orzechów laskowych lub włoskich

Wykonanie:
Jabłka obieramy i kroimy w dość drobną kostkę.
Posypujemy cukrem waniliowym i odstawiamy.
Mleko wlewamy do rondelka, dodajemy do niego golden syrop lub miód,
łyżkę mleka w proszku i podgrzewamy, aż składniki się połączą. Studzimy.
Maki - żytnią i pszenną, mieszamy ze sobą.
Jaja wbijamy do większej miski i ubijamy z cukrem,
aż zrobią się puszyste i zbieleją - czyli około 5 minut.
Wlewamy powoli do ubitych jaj ostudzone mleko,
na przemian z przesiewaniem mieszanki mąk.
Zróbcie to na dwie raty:
połowa płynu i połowa mąki, szybkie miksowanie.
Ponownie druga połowa płynu, reszta mąki,
bułka tarta i proszek do pieczenia, sól.
I znów szybkie miksowanie, tylko do połączenia składników.
Odkładamy mikser, dodajemy pokrojone jabłka w cukrze waniliowym
i poszatkowane niezbyt drobno orzechy.
Mieszamy dokładnie łyżką, przekładamy do formy babkowej.
Ja jak zwykle użyłam silikonowej, z kominem - 26 cm średnicy.
Pieczemy 35 minut w 180 stopniach.
Po tym czasie sprawdzamy babę patyczkiem - jeśli jest suchy,
wyłączamy grzanie i zostawiamy ciasto w piekarniku jeszcze 5 min.
Następnie wyciągamy na blat.
Z formy wykładamy po 15 minutach.
Tak naprawdę poza posypką z cukru pudru, w moim przekonaniu,
nic innego z babą się nie skomponuje.
Puder podkreśla subtelnie słodycz jabłek,
ciasto samo w sobie jest umiarkowanie słodkie.













sobota, 11 kwietnia 2020

Ciasto doskonałe na mazurka wielkanocnego




Mazurków wypiekaczem nie jestem, nie byłam.
Ta Wielkanoc wymusza ucieczkę - od tradycji, od przyzwyczajeń, od bliskich.
Od wspólnego stołu.
Wielotorową.
Stół będzie zupełnie nie ten sam.
To, co na nim, również.
Upiekłam z rozpędu mazurek. W trzech odsłonach.

Dwie to pisanki mazurkowe z przeznaczeniem na prezent.
Jeden do użytku wewnętrznego. Domowego.
Wszystko obecnie z domowym wnętrzem się kojarzy.
Dziesiąty dzień innych wnętrzy i zewnętrzy nie oglądam.
Sobota.
Od kiedy pamiętam rozpoczynana kawałkiem ciepłej babki drożdżowej.
Wyjątkowej, pieczonej raz w roku.
I wkładaniem do koszyczka tego, co wypełnić go powinno.

Absolutnie odmienny scenariusz Tych Świąt.
Pisany przez zagrożenie, które oddala nas od tego, co bliskie,
zabrania tego, co naszym prawem.
Przeżywanie najbliższych dni otrze się o bunt, irytację.
O chęć przymknięcia oczu na powagę tego, czego doświadczamy.
Może otwórzmy oczy szerzej, tak z przekory.
Albo z narzuconej szansy na zatrzymanie się i skupienie.
Wniosków, oczywistością ujmujących i poruszających, 
wyartykułowano już wiele.
Brutalnie postawiono tezy, z którymi nie sposób polemizować.
To, czego doświadczamy zmusza do czynienia bilansów.
Nie lubię tego. Nie w Święta.
Ale to dobry sposób, by spojrzeć na wszystko mądrzej.
Mądrych Świąt.
W tym roku, to moje kolejne odstępstwo od tradycji, tradycyjnych życzeń.
Tych wesołych, rodzinnych.
Życzę Wam Świąt zdrowych. I mądrych.

Składniki ciasta kruchego:

2 szklanki mąki pszennej
1 kostka masła
1/2 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
3 żółtka z jaj "L"
2 łyżki śmietany 18 %
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Wykonanie:

Przesiewamy do miski mąkę z proszkiem.
Dodajemy pokrojone w kostkę twarde masło i siekamy nożem, by połączyło się z mąką.
Dodajemy żółtka, śmietanę, skórkę, mieszamy i siekamy chwilkę nożem,
po czym zagniatamy w zwartą kulę.
Róbmy to szybko, to nie drożdżowiak, nie powinniśmy rozgrzać ciasta dłońmi.
Kulę owijamy folią i wkładamy na pół godziny do lodówki.

Po wyciągnięciu - wałkujemy na grubość około 5 mm.
I to tyle mojego instruktażu.
Chciałam Wam bowiem zaproponować przepis na doskonałe ciasto.
Na jego bazie czyńcie czego dusza zapragnie.
Ilość ciasta wystarcza na wylepienie sporej blaszki
oraz wykonanie elementów ozdobnych - wałeczka, warkocza wokół, kuleczek, zygzaków.
Można również upiec trzy mniejsze mazurki w kształcie pisanek, lub wąskich prostokątów.
Ja wykonałam dwie pisanki oraz jeden okrągły mazur,
który niestety skojarzenie z pizzą przywołał.
Nie tak miało się stać, cóż.
Co do wypełnienia - do pisanek użyłam rozpuszczonej gorzkiej czekolady,
którą wymalowałam abstrakcyjne zygzaki
oraz masy kawowej na bazie mleka w proszku.
Mojego mazurka ozdobiłam masą kawową,
ale tylko w kilku trójkątach.
Brzegi ozdobiłam kuleczkami z ciasta, w które włożyłam orzeszki laskowe.
Ciasto samo w sobie jest tak pyszne, maślane, kruche i delikatne,
że masa jest absolutnie dopełnieniem o funkcjach ozdobnych.
Wykorzystajcie ten przepis na ciasto kruche.
Cała reszta, w Waszych rękach.
Może wypełnijcie ciasto masą, tym razem zupełnie odmienną od tej,
do której tradycja Was przywiązała?
Jak już wspomniałam, to Święta chwilowego odwrócenia
wzroku, od tego do czego przywykliśmy.
Po to, by znów oczy tym móc cieszyć.
A - mazurkowe ciasto piecze się 20 minut w 180 stopniach.





czwartek, 9 kwietnia 2020

Babka kakaowa, beztłuszczowa z czekoladą



Przepis na czasy krępujące naszą aktywność.
Niewielu składników się domaga,
a ostatnio wszystko, co mieliśmy na wyciągnięcie ręki,
szanujemy bardziej niż zwykliśmy.
Nie tylko zestawy podstawowych artykułów spożywczych,
ale też elementy tworzące i malujące obraz naszej codzienności takim,
jakim był. Do niedawna.

Brutalnie do spożywczych kwestii wracając
oraz do deficytów w lodówki wyposażeniu:
babka nie ma grama tłuszczu.
Poza tłuszczem z mleka w proszku i żółtek. Ale tylko dwóch ;)
Mogłaby zatem być twarda - nie jest.
Ewentualnie płaska jak omlet - nie jest.
Sucha jak tygodniowy chleb graham - nie jest
Zapadnięta z zakalcem - nic z tych rzeczy.
Przepis znaleziony niedawno w starej książce.
Tak ryzykowny, że spróbowałam.
Musiałam go zmodyfikować, ponieważ nie wpisałam mleka na listę zakupów.
Ostatnio nie mam okazji stać w kolejkach.
Tymi przed drzwiami marketów.
Odstępy pomiędzy czekającymi sprawiają wrażenie,
że co drugi klient czegoś zapomniał, prosi tylko o przytrzymanie miejsca..
Łańcuchy, z wyciętymi ogniwami.
Zatem proponowane w przepisie mleko zamieniłam
na kakao ugotowane na wodzie, z łyżeczką kawy rozpuszczalnej
i dwoma pełnymi łyżkami mleka w proszku.
Reszta zgodnie z podejrzanym przepisem.
Babka naprawdę wyrosła, jest bardzo czekoladowa, miękka.
Nie tak puchata jak murzynek i kremowa jak brownie.
Ma strukturę, w której intensywnie wyczuwalne są
kawałki gorzkiej czekolady.
Musi być ich sporo!
Jest pyszna, a jej kaloryczność zapewne nie jest dramatyczna.
Jeśli nie macie w domu bieżni, rowerka, hula hopu albo schodów -
babeczka ta, do kawki na balkonie - idealna.

Składniki:
1 szklanka mleka - w oryginale
u mnie:
1 szklanka wody
2 łyżki mleka w proszku
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
2 płaskie łyżki gorzkiego kakao
1 cukier waniliowy
25 dag mąki pszennej
1 łyżka bułki tartej
25 dag cukru
2 jaja duże jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 gram gorzkiej czekolady, drobno pokrojonej

Wykonanie:
Ja zaczęłam od zagotowania szklanki wody z mlekiem w proszku,
kakao, kawą, cukrem waniliowym i szczyptą soli. Płyn przestudziłam.
Zgodnie z przepisem oryginalnym należy ugotować kakao na szklance mleka
z cukrem waniliowym, łyżeczka kawy i szczyptą soli.

Jaja ubijamy z cukrem, aż masa stanie się puszysta
i prawie biała - zajmuje to około 5 minut.
W tym momencie wlewamy powoli kakao - tak 1/2 szklanki,
przesiewamy połowę mąki i delikatnie mieszamy.
Kolejno dodajemy pozostałe 1/2 szklanki kakao,
resztę mąki, bułkę tartą, proszek do pieczenia
i miksujemy tylko do połączenia się składników.
Masa powinna być dość gęsta.
Wsypujemy poszatkowaną gorzką czekoladę i mieszamy łyżką.
Pokusiłabym się tu również o dodanie orzechów
laskowych lub włoskich, ale ich nie posiadałam.
Ciasto wlewamy do keksówki - u mnie silikonowa (23 cm x 12 cm), więc niczym nie wyłożona.
Pieczemy w 180 stopniach 40 minut.
Przed wyciągnięciem zróbcie test patyczka.
Studziłam babkę 5 minut w piekarniku,  po wyciągnięciu chwilkę w formie.
Po 20 minutach kroiłam chrupiącą piętkę.
Chrupie tylko na świeżo, wiec nie pozwólcie by czekała zbyt długo.







poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Kawowa rolada z masą krówkową i jabłkiem



Biszkoptowa,  mięciutka rolada z domieszką kawy.
Wewnątrz cynamonowe jabłka wtapiające się
w kajmakowo - kawowy podkład, z rozpuszczonych krówek.
Ciasto przepyszne i nieduże -
akuratne na poczęstunek pięciu, sześciu osób.
Ale - jeśli nie przepadacie za krówkami, nie zachwycicie się,
bo są intensywnie wyczuwalne.
Skąd ten pomysł?
Zdemontowałam wczoraj tegoroczny urodzinowy bukiet.
Skomponowany z krówek.
Dwa miesiące me oczy radował.
Teraz z wazonu, który zajmował, wystają zielone gałązki.
Dziękuję przyjaciółce, która ryzykując
upokorzenie przez upomnienie
lub zubożenie przez grzywny płacenie,
w las wkroczyła i urwała kilka zielonych gałązek.
Również dla mnie.
Palma wielkanocna z dostawą pod drzwi.
Mam szczęście.
Wielu z nas nie miało szans
zaopatrzyć się w symbole budzącego się życia.
A te, które wyciągnęłam z pudełek,  wkładaliśmy tam rok temu.
Rok temu plany świąteczne, często bezrefleksyjnie
wcielaliśmy w życie.
Narzekaliśmy na pogodę, brak czasu.
W tym roku o zdrowie i życie walczymy.
A pogoda z nas drwi. Czas również.
Im więcej go mamy, tym więcej tracimy.

Składniki:
3 duże jajka
50 gram cukru
3 i 1/2 łyżki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżka kawy rozpuszczalnej w proszku
1/3 łyżeczki proszku do pieczenia

Dodatkowo: 
1 duże jabłko
łyżeczka cynamonu
10 cukierków krówek
1/4 szklanki mleka
łyżeczka kawy rozpuszczalnej

Wykonanie:
Biszkopt kawowy:
Zacznijmy od przygotowania blaszki z piekarnika
- wykładamy ją całą papierem do pieczenia,
piekarnik nagrzewamy do 190 stopni.

Mieszamy w miseczce obie mąki, proszek do pieczenia i kawę.
Oddzielmy żółtka od białek.
Białka w dużej misce ubijamy ze szczyptą soli.
Gdy piana stanie się zupełnie sztywna,
dosypujemy łyżka po łyżce cukier, cały czas miksując.
Piana powinna być bardzo gęsta i szklista.
Dodajemy pojedynczo żółtka, miksujemy tylko do ich połączenia z białkami.
Odkładamy mikser, przesiewamy do piany wymieszane suche składniki
i delikatnie, ale bardzo dokładnie mieszamy całość łyżką.
Przekładamy na wyłożoną papierem blachę
i rozsmarowujemy równą warstwą na całej powierzchni.
Ważnym jest, by masa w każdym punkcie miała tą samą grubość.
Blaszkę wkładamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika
i pilnujemy czasu pieczenia - to tylko 8 minut.
Ciasto od razu wyciągamy z piekarnika,
biszkopt wykładamy papierem do góry
na wcześniej przygotowaną ściereczkę bawełnianą.
Ściągamy papier - powinien bez problemów się odkleić.
Zwijamy ciasto w roladę, razem ze ściereczką.
Odkładamy do wystygnięcia, na około 20 minut.

Jabłko kroimy na cieniutkie plastry lub małą kosteczkę.
Posypujemy cynamonem i prażymy w rondelku około 5 minut,
aż zupełnie zmiękną. Studzimy zupełnie.
Nie posypujemy ich cukrem, gdyż masa z krówek
wystarczająco podnosi stężenie słodkości w tym wypieku.

Krówki wkładamy do rondelka,
zalewamy mlekiem lub słodką śmietanką
i gotujemy mieszając, aż zupełnie się rozpuszczą.
Dosypujemy płaską łyżeczkę kawy rozpuszczalnej,
mieszamy na gładki krem i studzimy.

Wystudzony biszkopt rozwijamy,
smarujemy całą jego powierzchnię cienką warstwą masą z krówek.
Wykładamy równomiernie plasterki jabłka
i zawijamy rulon ( wzdłuż krótszego boku ).
Odkładamy na około pół godziny,
by wszystko, co we wnętrzu, dokładnie skleiło się ze sobą.
Ostrzegam. Masa z krówek jest wilgotna, kleista.
Jeśli lubicie krówki ciągutki - będzie to dla Was rozkoszne.

Tak więc mimo tego, że nie posiadałam w swych zasobach nic szczególnego,
poza bukietem krówek, jabłkiem, kawą,
kroję teraz kolejny kawałek pysznej rolady
i rozpoczynam sezon balkonowy 2020.












sobota, 4 kwietnia 2020

Puchate bułeczki śniadaniowe




Sześć puchatych bułeczek.
Idealne rodzinne śniadanie.
Sprawiedliwość z równością równać się nie musi.
Zamieszczam instruktarz podziału uwzględniając
rodzinne struktury i apetytów natężenie.
Siłę przebicia i szybkość reagowania.

Model trzyosobowy 
Opcja I
- najada się dwóch zachłannych, jeden trzy sztuki, drugi dwie,
  jedna bułka dla poszczącego.
Opcja II
- trzech sprawiedliwych etycznie do sprawy podchodzi,
   każdy wcina po dwie bułki.
Opcja III
- jedno ogniwo zaspało, dwoje ma szansę na przejedzenie,
  dzieląc się po połowie.

Czworo wygłodniałych
Opcja I
- nasyci się dwóch najszybszych,  po trzy wpychając.
Opcja II
- dwóch wygłodniałych łapie po dwie bułki,
  dwóch z poczuciem krzywdy zjada po jednej.
Opcja III
- troje najada się umiarkowanie, komponując po dwie kanapki,
  jeden pominięty nie odezwie się słowem przez cały dzień.

Piątka przy stole
Opcja I
- czworo po jednej bule, piąty pazerny ma dokładkę.
Opcja II
- dwóch ma dokładkę, dwóch zje po jednej, jeden zostanie z niczym.
Opcja III
- trzech załapuje się na dwie bułki, dwóch cierpi i to demonstruje.

Sześcioro nad talerzami
Opcja I
- sprawiedliwie i skąpo - prosta matematyczna kalkulacja.
Opcja II
- ....wiem, wystarczy. To z nudów.

Połowa dnia.. czwartego dnia w izolacji koniecznej.
Ładnie określonej samokontroloną.
Obaw niemało, tęsknota doskwiera,
ale jesteśmy grzeczne, zaleceń przestrzegając.
Drożdże jeszcze mam.
Więc korzystając z zasobów
i czasu na przygotowywanie wymyślnych śniadań,
upiekłam bułeczki.
Przepis skomponowany przeze mnie.
Wart odtworzenia, bo są puszyste, leciutkie, smaczne.
Warto tak przyjemnym akcentem rozpocząć dzień.




Składniki:

350 gram mąki ( w tym 3 łyżki pełnoziarnistej )
15 gram drożdży
1/4 szklanki ciepłej wody
1/4 szklanki ciepłego mleka
2 łyżeczki masła
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka miodu lub golden syropu
dodatkowo :
1 jabłko pokrojone w drobną kosteczkę,
wymieszane z cukrem cynamonowym lub łyżeczką cukru i cynamonu

Wykonanie:

Mieszamy w szklance bardzo ciepłą wodę z ciepłym mlekiem
- łącznie potrzebujemy 1/2 szklanki płynu.
Wkładamy masło i mieszamy do rozpuszczenia.

Drożdże kruszymy do sporej miski, zasypujemy łyżeczką cukru
i łyżeczką miodu, mieszamy.
Gdy się rozpuszczą,  przesiewamy do miski mąki z solą,
wlewamy masło rozpuszczone w mieszaninie wody i mleka.
Zagniatamy dłonią ciasto w misce, około 5 minut.
Powinno odchodzić od dłoni - jeśli to konieczne,
można dosypać łyżkę lub dwie mąki.
Wyrobioną gładką kulkę ciasta,
w misce wkładamy do piekarnika nagrzanego do 50 stopni
i zostawiamy tam przez pół godziny do wyrośnięcia.
Powinno podwoić objętość.
Gdy tak się stanie,  wyciągamy ciasto z piekarnika
i formujemy w dłoniach 6 równych bułeczek.
Połowę z nich rozpłaszczamy na dłoni i nakładamy łyżeczkę jabłuszek. Zlepiamy.
Wszystkie bułeczki układamy w okrągłej foremce,
jedną po środku, pozostałe wokół.
Urosną zlepiając się brzegami i tworząc kwiatek.
Ponownie wkładamy do 50 stopni i czekamy, aż podwoją swe wymiary,
wypełniając całą foremkę ( u mnie okrągła silikonowa o średnicy 22 cm ).
Zwiększamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy na rumiano, około 25 minut.
Wyciągamy i..  wróć do instruktarzu podziału powyżej.

Bułeczki bez nadzienia - idealne do kanapek z serem, szynką, twarogiem.
Drugą połowę - z nadzieniem jabłkowym, wystarczy posmarować masełkiem.
albo zjeść bez dodatków.
W ramach deseru pośniadaniowego.
Deser po śniadaniu.
Od miesiąca wszystkie zasady dotychczas uznane za normę,
normę stanowić przestały.
Straciło znaczenie to, czym deser, czym śniadanie.
Nie rozróżniam tak naprawdę piątku od poniedziałku.
Rosnące statystyki zachorowań świadczą o upływie czasu.