środa, 26 lutego 2020

Kakaowe proste ciasteczka




Obiecałam córce, że zakończę cykl wypiekania
ciasteczek z płatkami owsianymi, mąką pełnoziarnistą,
otrębami, orzechami i dodatkami.
Przerwa w wycinaniu, zagniataniu tego, co w gusta moje trafia najcelniej.
Bezkompromisowe dziecko docenia głównie to,
w co czekolada jest wepchana, wgnieciona, wmiksowana.
Owies i bakalie natomiast prowokują ją do rozpoczęcia diety odcukrzającej.
A jeśli o diecie mowa - dobry dziś moment na poczynienie postanowień.
Wielkiego Postu początek, czas 40 - tu dni,
w trakcie których pokusić się można
o separację z tym, co błogość wywołuje,
element nałogu codziennego stanowi.
Na tę okoliczność upiekłam te oto ulubione ciastka córki.
Włożę do słoja, którego wzrokiem ominąć nie sposób po kuchni się przemieszczając.
Niech tam się ulokują, kuszą i niech dziecko charakter sobie szlifuje.
Może okrucieństwo to zawiera utajony wychowawczy element,
ale przyczyna upieczenia tych krążków, dziś zgoła przeciwna.
Niewychowawczo chciałam wywołać uśmiech na twarzy,
ostatnio skupionej na opanowywaniu umiejętności obliczania pól figur wszelakich.
Cyrkle, ekierki, linijki śnią się jej po nocach i nie tylko jej.
Efekt w postaci oceny z kolejnych sprawdzianów świadczy o tym,
że wymienione pomoce naukowe,
jakąś inną podziałkę od ogólnie przyjętej posiadają.
Więc niech chrupie dziecina na pocieszenie.
Kakao w bezsłonecznym tym okresie, też może stanowić czynnik koncentrację poprawiający.
A poza tym - ciacho na talerzyk, linijka do ręki,
niech przynajmniej pole obliczy, wraz z powierzchnią środka
wyciętego w kształcie serca.
Tylko niechaj mamy o pomoc nie prosi.

Upieczcie dla Waszych pociech, bliskich pogrążonych w nauce,
albo w melancholii czymkolwiek innym wywołanej.
Bardzo szybkie w wykonaniu, klasyczne w smaku, kakaowe ciasteczka.
Nie za twarde, nie za miękkie. Bardzo wyraziste w smaku, dlatego niczym ich nie ozdabiam.
A taki lukier - przykładowo - jeszcze przylepiłby się do przykładanej
do ciasteczka ekierki.
Moment, na myśli kątomierz mam. Oczywiście :)
P.S. Zaczynam poszukiwania korepetytora w geometrii biegłego.

Składniki:
na około 12 całkiem sporych ciasteczek
220 gram mąki pszennej
3 łyżki kakao gorzkiego
85 gram miękkiego masła
6 łyżek cukru
( dałam 4 łyżki cukru i 2 łyżki melasy z winogron,
bo miałam potrzebę przetestowania tego specyfiku ).
1 całe jajko
1 łyżka mleka
2 łyżeczki cukru waniliowego
1/2 łyżeczki soli

Wykonanie:
W misce ucieramy miękkie masło z cukrem i melasą
( jak wspomniałam wystarczy sam cukier, aczkolwiek melasa się sprawdziła,
nadała ciastkom delikatności w ich wnętrzu.
Można w zastępstwie zastosować syrop klonowy ).
Wbijamy jajko i dolewamy pełną łyżkę mleka.
Mieszamy trzepaczką na gładki mus.
Przesiewamy mąkę wymieszaną uprzednio z kakao i solą.
Mieszamy łyżką i zagniatamy po chwili ręką.
Ciasto pozostaje troszkę wilgotne i kleiste, dlatego koniecznym jest
włożenie go na pół godziny do lodówki lub zamrażarki.
Po schłodzeniu rozwałkuje się bez problemów,
ale ważnym jest podsypanie blatu lub silikonowej podkładki mąką.
Ciasto rozwałkujcie przynajmniej na 5 mm grubości.
Wycinamy ciasteczka, najlepiej koliste - inne foremki mogą się nie sprawdzić,
bo ciasto jest delikatne jak puszek.
Ja wycinałam serduszka w środku, by efekt był .. no taki jaki był :)

Układamy na blaszce wyłożonej papierem
i pieczemy w 180 stopniach 12 minut.
Wystarczy tak krótki czas, mimo że nie zarumienią się od spodu.
Studzimy na kratce.
W ramach wychowawczego charakteru ćwiczenia - nie jemy.
W ramach sprawienia sobie małej radości  - wcinamy.
Odmówmy sobie tym razem czego innego.
Smacznego!!




1 komentarz: