Może jednak w moim wykonaniu, nieznacznie się wymyka.
Do klasyka klasycy nie wykorzystaliby sera wiaderkowego.
Jedyny akceptowalny to twaróg tłusty, mielony, trzy razy.
No i rodzynki. Namoczone w alkoholu lub herbacie,
dla urozmaicenia smaku, wyglądu i poglądów - tych co wydłubują i tych co zjadają.
W mojej wersji - ser z wiaderka, ale najlepszy, sprawdzony w wielu wersjach sernikowych.
A rodzynki.. jeśli znajduję je w szufladzie, niech będą.
Jeśli nie, też dobrze;)
Składniki:
100 gr miękkiego masła
170 gr cukru drobnego
4 duże rozbełtane jaja
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej do obtoczenia rodzynek
rodzynki ilość dowolna ( tzn. bez przesady :))
800 gram sera sernikowego wiaderkowego
( polecam Mój Ulubiony )
skórka starta z 1/2 cytryny
Wykonanie:
Zaczynamy od ucierania masła z cukrem, dokładnie, długo, na puszysto.
Wsypujemy łyżkę mąki ziemniaczanej i miksujemy,
wbijamy jaja, miksujemy i dodajemy w kilku ratach ser - miksujemy na gładko.
Odkładamy mikser, wrzucamy obtoczone mąką rodzynki
( można je wcześniej namoczyć w czarnej herbacie ), mieszamy łyżką.
Masę serową przelewamy do obsypanej mąką tortownicy - 21 cm lub 23 cm średnicy.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i pieczemy kontrolując jego zachowanie.
Ja pod serniczek ( ewentualnie obok ) wsadzam niewielką foremkę żaroodporną wypełnioną wodą.
Pewność, że jest gotowy możemy mieć, gdy środek wypieku jest równy z brzegami.
Ale to jego prawo. Klasyk musi mieć urokliwy rant.
Studzimy przy otwartych drzwiach piekarnika,
który otwieramy dopiero po pół godzinie.
Tradycja, której
sprzeniewierzyć się raczej nie ośmielam.
Mimo, że jestem miłośnikiem serników na cieście kruchym osadzonych.
Warto zaglądnąć na katowicki jarmark
świąteczny. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz