Smak, intensywność doznań jakie gwarantuje nam degustacja prawdziwego,
klasycznego, dobrze upieczonego ( czyli sprawiającego wrażenie niedopieczonego )
brownie doceniłam niedawno.
Pewnie dlatego, że ogólnie nie zaliczam się do zagorzałych wielbicieli ciast czekoladowych.
Lubię, ale bardziej w wersji torowej, w-z kowej. Nie kruchej lub murzynkowej.
Ciasto drożdżowe z domieszką czekolady nie przemawia do mnie tym bardziej.
Ale jak już rozsmakowywać się w tym gatunku, to w ich wersji na bogato,
z przepychem i z przesadą. I tak też uczyniłam.
Wiele razy walczyłam z tym wypiekiem - niedopiekiem i za każdym razem miałam wrażenie,
że jednak efekt mógłby być inny. Wyższy, niższy, bardziej płaski, mniej popękany, mniej wilgotny, bardziej słodki, mniej lub bardziej ciężki, ciemniejszy, jaśniejszy.
Aż do tego oto wypieku.
Tak powinno smakować, prezentować się, zachwycać i nasycać brownie.
Nie wyobrażam sobie bardziej czekoladowego ciasta.
Zajadając kawałeczek, ma się wrażenie, że to po prostu kostka doskonałej deserowej czekolady.
Dlatego - ważna jest jakość użytych tabliczek czekoladowych oraz dodatek prawdziwego masła.
Idealnym, będącym kropką nad i dodatkiem są lody waniliowe.
Z nimi ciasto wydaje się lżejsze.
Małe oszustwo, choć nie polecam zjedzenia jednorazowo kawałka większego niż 3 / 3 cm.
Niedziela. Czas zmieniony na zimowy, a jutro zmienia się diametralnie i nieodwołalnie pogoda. Ochłodzenie nadchodzi brutalnie i trzeba się z nim oswoić.
Nie narzekam - po trzech dniach wirusowego przykucia do łóżka,
doceniam wszystko, co wiąże się z umiejętnością wykonywania czynności samoobsługowych.
Z wyjściem z domu nawet na wiatr, chłód i deszcz włącznie.
Wszystko jest względne.
Więc, wstałam, upiekłam brownie, odzyskałam siły i życzę wszystkim zdrowia,
przytulnego szalika na najbliższe miesiące.
Smacznego!!
Składniki:
150 gram masła
4 tabliczki dobrej, gorzkiej czekolady
4 jajka
120 gram mąki pszennej
170 gram cukru
dwie szczypty soli
opcjonalnie dodatki: orzechy lub groszki czekoladowe - garść
Wykonanie:
W rondelku, na niewielkim ogniu, mieszając rozpuszczamy masło.
Do płynnego i gorącego wrzucamy połamane na kostki wszystkie tabliczki czekolady.
Mieszamy tak długo, aż rozpuszczą się zupełnie, a masa czekoladowa zrobi się aksamitna.
Odstawiamy rondelek do ostudzenia.
Jajka wbijamy do dużej miski, dosypujemy cukier, sól i ubijamy mikserem około 5 min,
na białą puszystą masę. Dolewamy powoli rozpuszczoną czekoladę, cały czas miksując.
Gdy składniki się połączą, przesiewamy mąkę i szybko mieszamy.
Jeśli dodajemy czekoladowe groszki lub orzechy, dosypujemy je teraz i mieszamy całość łyżką.
Formę o rozmiarach 20 cm / 20 cm wykładamy papierem do pieczenia,
wylewamy masę i wygładzamy powierzchnię.
Pieczemy w 160 stopniach przez około 40 - 45 min.
Powierzchnia stanie się matowa, troszkę popękana, ale powinna być równa, nie zapadnięta.
Pierwszy kawałek można już kroić po 10 min - troszkę oblepi nam się nóż,
ale własnie o to chodzi :)
Pamiętajcie tylko, nie za duże porcje!
Na drzewach niewiele
zostało. Szeleszczący dywan pod nogami.
niedługo zamieni się w kołderkę. Wiadomo z czego.
|
Klasyczny, pyszny, deser
OdpowiedzUsuń