Nuta zieleniny nie wyczuwalna w jakimkolwiek stopniu.
Zdarzało mi się próbować ciast z kategorii "opowieści z mchu i paproci" ,
w których szpinak był delikatnie wyczuwalny.
Mogło to przewrażliwionym przez przedszkolne traumy obiadowe przeszkadzać.
Tu - utajony zupełnie. Absolutnie.
Córka podejrzliwie zapytała, czy ten kolor
to zmiksowane kiwi albo skórka zielonego jabłka..
W najśmielszych fantazjach wypiekowych,
nie pomyślałam o zmasakrowaniu blenderem kiwi
i wkomponowaniu go w ciasto.
Kto wie, może to niedopatrzenie.
Jeśli zdarzy się, że kiwi zbyt długo zalegać na mym stole będzie..
Poeksperymentuję.
Zdam relację.
Albo i nie.
Wracając do podejrzliwości dziecka - powiedziałam, że owszem - kiwi.
Zjadła dwa plastry jeszcze ciepłej babki.
I wzięła do ręki przepis. Przeczytała składnik nr 1.
Poprosiła o trzeci kawałek.
Więc - polecam nawet tym, którym składnik nr 1
przekreślał dotąd wszelkie szanse wypieku, na uznanie go za zjadliwy.
Ta baba jest pysznie cytrynowa, przez trawiasty kolor idealna na wiosenny stół.
Składniki:
150 gram mrożonego szpinaku
250 gram mąki pszennej
170 - 180 gram cukru
3 duże jajka
120 ml oleju
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 duża cytryna
cukier waniliowy - paczuszka
cukier puder do posypania wypieku
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Szpinak rozmrażamy, odsączamy na sitku.
Ja wykorzystałam liściasty
( w czasach pandemii problematyczne okazało się zakupienie szpinaku rozdrobnionego ).
Do miski wlewamy olej, dodajemy do niego szpinak
i włączamy blender - miksujemy całość na gładką, zielona pulpę.
Do drugiej miski wbijamy jajka, wsypujemy cukier, cukier waniliowy,
skórkę startą z całej cytryny i miksujemy na puszystą , jasną masę - przynajmniej 5 minut.
Do ubitych jaj dodajemy zmiksowany z olejem szpinak,
sok wyciśnięty z całej cytryny
i znów miksujemy do połączenia.
Przesiewamy na raz mąkę z proszkiem do pieczenia,
szybko miksujemy na najniższych obrotach, tylko do połączenia składników.
Przelewamy ciasto do formy na babkę - keksowej o wymiarach 12 cm / 28 cm,
lub do formy z kominem o średnicy około 24 cm ( jak u mnie tym razem ).
Pieczemy około 45 minut w 180 stopniach,
po tym czasie sprawdzamy patyczkiem - jeśli jest suchy,
wyłączamy piekarnik.
Babeczkę zostawiamy w nim 5 minut i wyciągamy do wystudzenia.
Z formy natomiast wyciągamy po 15 minutach.
Po zupełnym wystudzeniu, wypiekowi dobrze zrobi
posypanie cukrem pudrem, który efektownie kontrastuje z kolorem ciasta.
Chciałam podzielić się kawałkiem tego trawiastego dzieła
z dawnymi współpracownikami.
A oni odizolowani od świata i wirusów w koronie,
za zamkniętymi drzwiami swą rolę pełnią.
W spirytus, termometry, maseczki uzbrojeni. Jak większość z nas.
Ja również za swym biurkiem w izolacji pozostaję.
Uprawniony posłaniec z przepustką,
łącznik ze światem tak odmiennym od tego,
w którym dotąd wypełnialiśmy nasze obowiązki,
moją zieloną przesyłkę dostarczył do miejsca docelowego.
To brzmi, jak scenariusz filmu.
Niestety nim nie jest. Uważajcie na siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz