Do Wigilii pozostało niewiele - ostatnia prosta.
Działamy z logistycznym planem w dłoni, układanym co roku na nowo,
bez wdrażania zmian jakichkolwiek.
Żadnych odstępstw.
Tradycja ponad wszelkie możliwe udogodnienia i ułatwienia.
Dziś ponownie różnorodność wigilijnych tradycji miałam okazję omówić,
w czasie kolejnego w tym roku spotkania opłatkowego.
Pomimo tak wielu różnic, punkty odniesienia są podobne, często takie same.
Taką mamy kulturę.
Posługując się cytatem, taki też mamy klimat, choć tu normy normami być przestały.
Dziś 18 stopni.
Dlaczego o tym wspominam, chcąc zaprezentować przepis na ciasteczka?
Bo to ciasteczka uniwersalne - w okresie świątecznym
uzupełnieniem niech będą tradycyjnych pierników,
po świętach - pyszną przekąską samą w sobie.
Smak migdałowo - cynamonowy. Kruche, pachnące masłem,
bez proszku do pieczenia, więc idealne do stempelkowania.
Upiekłam je, jako wkład własny w wigilię składkową biurową.
Ale zostały w słoiku - w zastępstwie pojechała miska z sałatką.
Chrupię je teraz z córką, oglądając po raz zapewne dwudziesty film,
ze świętami związany nierozerwalnie.
Jeden z stałych punktów, we wspomnianej logistycznej liście świątecznego od A do Z.
Upieczcie ciasteczka do zalegiwania przy kultowych świątecznych filmach.
Są pyszne. Trochę żałuję, że nie zabrałam ich na zbiorową degustację,
bo zostałyby docenione.
Doceńcie je zatem :).
Składniki:
20 dag masła
20 dag mąki pszennej
10 dag mąki ziemniaczanej
2 łyżki mielonych migdałów
10 dag cukru pudru
2 łyżeczki cukru migdałowego
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
Wykonanie:
Przesiewamy do miski mąki, dosypujemy cukier puder, waniliowy i migdałowy,
cynamon, sól i mieszamy. Dodajemy twarde masło pokrojone na kawałeczki i siekamy nożem.
Na koniec zagniatamy ciasto dłonią - dość szybko. Powinno być plastyczne.
Wkładamy do lodówki na około pół godziny.
Po tym czasie rozwałkowujemy je na grubość około 2 mm i wykrawamy dowolne kształty
- u mnie talarki z motywem gwiazdki, zrobionej stempelkiem i kilka koników.
Ciasteczka układamy na blaszce wyłożonej papierem i pieczemy w 180 stopniach, przez 15 minut. Powinny nabrać złotego odcienia z rumianymi brzegami.
Część po wystudzeniu przełożyłam rozpuszczoną gorzką czekoladą, robiąc z nich markizy.
Zostało już kilka sztuk.
Zostało mi również kilka dni współpracy z ludźmi,
którym przy okazji składania dzisiejszych życzeń świątecznych, dziękowałam.
Dziękuję wyjątkowej szefowej, za dostrzeganie wartości,
o których istnieniu zapominamy zbyt często.
A wszystkim pozostałym życzę, by doceniali tych, którzy zajmują sąsiednie biurko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz