Po rozpływaniu się nad szarlotkami i ciastami kruchymi,
dla odmiany proponuję sernik.
Dziś miałam możliwość wykorzystania ostatnich dni tegorocznego urlopu
i całkiem znośnej pogody. Pomyślałam o Ostrawie. I serniku.
Tym do kategorii bezkonkurencyjnych zaliczonym,
od kiedy go po raz pierwszy spróbowałam.
Niestety plany zostały zweryfikowane.
Przyjemne popołudnie w tak dobrze oswojonym Rybniku
- równie przyjemna alternatywa.
Lubię to miasto, spacer jego uliczkami.
Lubię liczne cukiernie, które pozwalają odetchnąć nad filiżanką ciepłej kawy i ciepłej szarlotki lub marchewkowca.
Dziś jedno i drugie było pyszne.
Sernik w Ostrawie poczeka.
A tymczasem, we wspomnianym sierpniu prawie udało mi się zbliżyć do czeskiego ideału.
Serniczek bardzo prosty w wykonaniu.
Ciekawy przepis z uwagi na zastosowanie w nim dwóch rodzajów śmietany.
Delikatny, o idealnej konsystencji.
Pięknie się prezentuje, bezproblemowo kroi na równe trójkąty lub kwadraty.
Składniki:
Masa serowo - śmietanowa:
500 gram sera sernikowego " Mój ulubiony"
200 gram śmietany 30 %
3 duże łyżki śmietany kwaśniej 12%
1 szklanka cukru pudru
sok z jednej cytryny
1 cukier waniliowy
2 płaskie łyżki żelatyny
Spód ciasteczkowy:
80 - 100 gram rozpuszczonego masła
200 gram zmiksowanych na proszek herbatników
Wykonanie:
Rozdrobnione herbatniki mieszamy z płynnym masłem i równą warstwą wykładamy
nimi spód tortownicy o 22 cm średnicy.
Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości wody, odstawiamy na chwilkę.
Gdy napęcznieje, podgrzewamy, by była płynna ( nie wolno jej zagotować).
Śmietanę 30 % ubijamy na sztywno.
Ser miksujemy w większej misce z cukrami, sokiem cytrynowym,
śmietaną 12 %.
Wlewamy rozpuszczoną żelatynę i miksujemy ponownie na gładką masę.
Teraz dodajemy ubitą śmietanę kremówkę i szybko miksujemy lub mieszamy trzepaczką.
Masę wylewamy na spód ciasteczkowy przygotowany w tortownicy.
Ciasto wkładamy do lodówki i przygotowujemy galaretkę
w dowolnym smaku i kolorze, na jego wierzch.
Oczywiście można pod galaretkę wyłożyć owoce - brzoskwinie z puszki, winogrona.
Tężejącą galaretkę wylewamy na ciasto, ponownie umieszczamy je w lodówce.
Niestety, kilka godzin trzeba się wstrzymywać przed krojeniem.
Może się mylę, ale przekonałam się ostatnio, że różnie to z żelatynami bywa.
Jestem ostrożna w ich stosowaniu, niejednokrotnie ilość zalecana w przepisie
okazuje się niewystarczająca do właściwego ścięcia i stężenia masy.
Jak mawia moja leciwa ciocia, już nawet żelatyna nie jest taka jak dawniej.
Masz rację ciociu, nie do wszystkiego się ta zasada odnosi, ale tu masz rację.
![]() |
Na ciepło, na chrupiąco.
Ze śmietanową pianką w Piance w Rybniku.Polecam!
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz