piątek, 14 czerwca 2019

Szarlotka z rabarbarem na ucieranym ciescie


Idę za ciosem. Rozpędziłam się w ten poranek z wpisami,
spiesząc się przed kolejnym upalnym dniem.
Ciasto proponowane tym razem, upiekłam jakiś czas temu,
gdy jeszcze nie wzięłam rozwodu z piekarnikiem,
na czas przemiany całego mieszkania w piekarnik, bez termoobiegu.

Rabarbar - jak ma go nie być w cieście, jeśli jest wszędzie.
Piękny, czerwony, a mój w dodatku eko - od klienta przyniesiony z ogródka, 
bez nawozów pielęgnowany i uprawiany.
Ofiarowany plon wykorzystany został godziwie.
Ciasto rewelacyjne, puszyste, mięciutkie. Pół blachy obiecane było przyjaciółce, co to męża wielbiciela rabarbaru posiada, ale obietnica niedotrzymaną się stała.
Moja rodzina o słodyczolubną ciocię niedawno się powiększyła,
o czym wspominałam niedawno, a blacha okazała się za mała.

Zaczyna się koszenie traw na osiedlowych przestrzeniach,
pozarastanych na wysokość wzrostu mego.
Lubię ten dźwięk ( niekoniecznie o 6 rano w sobotę ) i zapach ( pora dnia bez znaczenia ).
Idę na spacer, to ostatnia szansa na ochłodę dziś. Będą 34 stopnie.
Wrócę, by do rabarbarowca Was zmotywować.

W lesie roje komarów, a gdyby nie życzliwy pan z pieskiem
spacerujący pięć metrów przede mną, rozdeptałabym zaskrońca.
Ale i tak warto było.

Składniki:
3 jajka
1/2 szklanki cukru
1 łyżka cukru waniliowego
1/2 kostki miękkiego masła
2 łyżki oleju
50 ml mleka
2 szklanki mąki
2 łyżki budyniu śmietankowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 gałązki rabarbaru
1 jabłko
bułka tarta

Kruszonka:
3 łyżki masła
3 łyżki cukru
3 łyżki mąki
1 łyżka zmielonych orzechów włoskich ( opcjonalnie ).

Wykonanie:
Rabarbar i jabłko kroimy w drobną kostkę, zasypujemy cukrem, mieszamy i odstawiamy.
Po pół godzinie odciskamy z soku.

Miękkie masło ucieramy z cukrami na puch. Dodajemy po jednym jajku - po każdym miksujemy przynajmniej pół minuty, Dodajemy partiami mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia,
na zmianę z mlekiem i olejem ( wszystkie produkty w temperaturze pokojowej ).

Ciasto wykładamy do formy kwadratowej o boku 22 cm - może być również tortownica.
Posypujemy wierzch niewielką ilością bułki tartej, wykładamy odciśnięte owoce.
Na owoce wykładamy kruszonkę
( jej składniki wcześniej mieszamy w miseczce, schładzamy w czasie przygotowywania ciasta ).

Pieczemy około 50 minut w 180 stopniach - sprawdźcie patyczkiem, jeśli jest suchy,
ciasto jest gotowe. Studzimy przy otwartych drzwiczkach piekarnika około 5 minut i wyciągamy.

Pachnie tak, że wytrzymacie góra 15 minut, przed wykrojeniem pierwszego kawałka.
Kruszonka chrupie, ciasto rozpływa się w ustach.
Powodzenia!


Wieczorne sprostowanie:
Pomyliłam się rano,  rozpoczynając niniejszy wpis. Nie było 34 stopni w cieniu. Było 37.








Kremówka z owocami


Wczoraj był piątek. W cieniu 35 stopni.
Dziś żegnamy część rodziny uciekającej przed upałami -
przed nimi tygodniowa wycieczka w rejony,
w których powinno być goręcej, ale nie jest.
Szczęśliwcy.
Chciałam upiec coś na wieczór pożegnalny.
Piekarnik nadal jest sprzętem ignorowanym,
wyłączonym z użytku.
Jest zbyteczny, ciasto można piec na zewnętrznym okiennym parapecie.
Przy gotowaniu masy budyniowej
również narazić się można na udar cieplny, ale zrobiłam to.
Masa kremówkowa jest przepyszna,
w naszej rodzinie kultowa w sezonie owocowym
- idealnie komponuje się z truskawkami i jagodami.

Dzieło kompletne tworzy z miękkim biszkoptem, lub ciastem karpatkowym,
ale jak już wspomniałam z piekarnikiem jestem w separacji.
Polecam więc, jako podstawę waniliowy biszkopt,
natomiast tym razem, z uwagi na to, co brutalnie pokazuje termometr,
wersja na słomce ptysiowej.
Mogłam użyć również herbatników, ale.. jest słomka. A co.

Składniki masy kremówkowej:
1 litr mleka 3,2 %
2 żółtka, 2 całe jajka
2/3 szklanki cukru
2 cukry waniliowe
2/3 szklanki mąki pszennej
2 budynie - waniliowy i śmietankowy, bez cukru
230 gram miękkiego masła
owoce: truskawki, jagody - około 30 dag

Wykonanie:
Niewielką część mleka odlewamy do większego garnka lub miski.
Wsypujemy do niego cukry, budynie, mąkę, wbijamy jajka, żółtka i miksujemy dokładnie,
tak by nie pozostały grudki ( jest to wykonalne nawet widelcem ).

Pozostałe mleko zagotowujemy w większym garnku,
wlewamy masę jajeczno - mączną.
Mieszamy dokładnie, aż do zgęstnienia.
Masa powinna pogotować się chwilkę, by utraciła mączny posmak.
Gotowy budyń studzimy.
Miękkie masło miksujemy na puch i łyżka po łyżce,
dodajemy miksując, zupełnie wystudzony budyń.
Jeśli powstaną grudki, proponuję użyć na koniec blendera.
Masa powinna stać się zupełnie gładka i aksamitna.
I teraz - jeśli upiekliście biszkopt, to przetnijcie go na dwa blaty,
na pierwszy nałóżcie połowę masy, wysypcie jagody lub pokrojone w plastry truskawki,
na owoce wyłóżcie drugą część masy i wierzch biszkopta. I do lodówki na kilka godzin.
Jeśli używacie herbatników lub słomki ptysiowej jak ja,
masę nakładajcie w ten sam sposób na wymienione gotowce.
Przy słomce jest troszkę więcej zachodu, trzeba ją elegancko wyłożyć w równych rządkach,
a na górze pamiętać, w którą stronę układaliście rzędy na dole.

Masa ścina się dość szybko, już po 3 godzinach ciasto można śmiało kroić.
Ostrzegam  -  jest dość syte, a smak niepowtarzalny.





Koperty z ciasta serowego



Mamy aurę tropikalną. Od tygodnia ponad 30 stopni.
Jedyne znośne momenty dnia, to takie jak ten - piąta rano, w dodatku sobota.
Okna otwarte na oścież, chłód o zapachu kwitnących już lip.
Jest pięknie.
Zaparzyłam kawę. Dwa razy. Mleko się zważyło.
Ten sam proces co w mleku, zachodzi z moją umiejętnością logicznego formułowania wypowiedzi. Dziś progności złowróżą 34 stopnie.
Więc, by względnie czytelnym było to, co pragnę tu zamieścić, ciesząc się ostatnimi podrygami rześkości - zaczynam.

Ciasteczka z ciasta z ricottą to dobry pomysł na upał,
bo cała procedura ich wykonania jest szybka i banalna.
Ciasto zagniata się błyskawicznie, ciasteczka pieką się 20 minut.
Można wykorzystać do ich nadziewania zarówno owoce jak i konfiturę.
Smak przypomina ciasto drożdżowe, są mięciutkie, nawet na drugi dzień po upieczeniu.

Składniki:
200 gram mąki pszennej
3 łyżki zmielonych orzechów lub pestek dyni ( opcjonalnie )
100 gram masła w temperaturze pokojowej
1 żółtko
1/3 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
100 gram sera ricotta
1 łyżeczka cukru waniliowego

Na nadzienie:
konfitura lub owoce - proponuję jabłka, pocięte w cienkie plasterki,
oprószone cynamonem i odrobiną cukru.

Wykonanie:
Przesiewamy do miski mąkę z proszkiem do pieczenia, cukrami, orzechami.
Dodajemy masło i rozdrobniony wcześniej widelcem ser ricotta.
Mieszamy dokładnie widelcem, aż składniki się połączą.
Wbijamy żółtko, białko przyda się do posmarowania wierzchu ciasteczek.
Całość zagniatamy i wkładamy na około pół godziny do lodówki.

Po wyjęciu wałkujemy na około 2 mm, wycinamy trójkąty lub kwadraty.
Na środek kwadratów nakładamy nadzienie z jabłek i zlepiamy ze sobą przeciwległe rogi
(za dwa dni wakacje - koniec z geometrią piątoklasisty!!!), tworząc kopertki.
Jeśli wolicie rogaliki z konfiturą, to na szerszy bok trójkąta nakładajcie wybraną konfiturę
 i zwijajcie niewielkie rogale.
Gotowe ciacha układamy na blaszce wyłożonej papierem
i smarujemy pozostałym rozbełtanym białkiem.
Pieczemy w 180 stopniach na rumiano, trwa to około 20 min.
Pyszne na ciepło i po wystudzeniu.




niedziela, 9 czerwca 2019

Serowiec z masą rabarbarową



Ależ to był zwariowany tydzień. Nie otworzyłam bloga.

Nie otworzyłam piekarnika. Ale za to otworzyliśmy kilka nowych rozdziałów. Cos za coś :)
I otworzyliśmy drzwi komuś, kogo nie było w naszym życiu bardzo długo,
a teraz będzie intensywnie obecnym elementem naszej rodzinnej układanki.
Po ponad 30 - tu latach, osoba nam bliska pozamykała za sobą
drzwi i wróciła.
Poniekąd tak chciał los, nie ona sama. Teraz oswaja nową rzeczywistość.
To również dla nas ważne wyzwanie - pomoc w odnalezieniu się.
I tak wszystko wokół tych zmian, rozpoczętych powitaniem
chlebem i solą ( nie żartuję :)) ostatnio się zakręca.
To jeszcze nic. W naszym życiu pojawi się kolejny nowy element,
o który toczyliśmy zawzięte boje z mężem.
Wiecie jak zachowuje się mężczyzna szukający
pojazdu odzwierciedlającego jego wnętrze swym wnętrzem?
Właśnie o wnętrze toczyła się gra o tron.
Tron w porządku, wygodny,  ale wnętrze jednak
bez wielu elementów upragnionych.
Może to nieistotne, ale słowo wstępu po wszystkim tym, co spowodowało,
że o blogu zapomniałam, może sens jednak ma.
Czerwiec, już czerwiec.
Za tydzień ostatni dzwonek w szkołach szczebli wszelakich.
Koniec z wypełnianiem śniadaniówek i zadawaniem  natarczywych pytań
czy wszystko, co konieczne na kolejny dzień gotowe.
Pytania absolutnie absurdalne, odpowiedz niezmiennie brzmi - oczywiście.
Co jest oczywiście nieoczywistym absolutnie.
Cieszmy się więc, wszystko co piękne przed nami.
Choć nie zdążyłam łapać chwil, w których zakwitło wszystko,
co upiec, usmażyć lub w sok przemienić można w maju.
Trudno, za rok znów przyjdzie maj. Z akacjami, bzem, dzikim bzem i rabarbarem.
W ten oto przemyślany, przebiegły sposób przechodzę do proponowanego wypieku.
Choć w sumie, to sernik na zimno.
Trzy warstwy.  Każda inna, wspaniale współgrają z sobą.
Kwaśna, słodka, trzecia delikatna.
Ciasto wymaga cierpliwego mieszania, ubijania i czekania na zastyganie.
Warto. Zanim zniknie rabarbar,  zrobię go raz jeszcze.

Masa serowa:
Składniki:
1/2 kubka śmietany 30 %
2 żółtka
1 cukier waniliowy
1/2 szklanki cukru
3 łyżki żelatyny
250 gram mascarpone
250 gram serka Mój Ulubiony lub innego sernikowego
sok z cytryny
Wykonanie:
Ubijamy trzepaczką ręczną w garnku, w kąpieli wodnej,
śmietanę, żółtka, cukry - aż masa zgęstnieje, zbieleje.
Do gorącej dodajemy rozpuszczoną w minimalnej ilości wody żelatynę,
mieszamy do całkowitego jej rozpuszczenia.
Teraz dodajemy serki, sok z cytryny i mieszamy do uzyskania gładkiej masy.

Masa rabarbarowa
Składniki:
1 szklanka musu z rabarbaru
( około 5 grubych gałązek rabarbaru  pociętych na krążki,
rozgotowanych z 1/2 szklanki cukru i zblendowanych na gładką pulpę )
1 kubeczek śmietany 36 %
3 łyżeczki żelatyny
Wykonanie:
Mus z rabarbaru po ugotowaniu i zmiksowaniu,  mieszamy z żelatyną
( wcześniej napęczniałą i rozpuszczoną w wodzie). Studzimy.
Ubijamy śmietanę na sztywno i dodajemy ją delikatnie do rabarbaru, mieszając łyżką.

Masa czekoladowa:
Składniki:

2 tabliczki białej czekolady
2/3 kubeczka śmietanki 30 %
dodatkowo - paczka okrągłych biszkoptów
Wykonanie:
Podgrzewamy śmietankę prawie do jej zagotowania,
dodajemy pokruszoną czekoladę i mieszamy, aż czekolada zupełnie się rozpuści.
Masę wstawiamy do lodówki, by troszkę stężała, ale nadal była półpłynna.

Składamy ciasto:
Dno tortownicy lub formy na tartę - ja wykorzystałam szklaną, wykładamy biszkopcikami.
Na nie wylewamy masę serową.
Wkładamy formę do lodówki, by masa troszkę zastygła - wystarczy pół godziny.
Na masę serową wykładamy czekającą w lodówce masę czekoladową,
na którą bezpośrednio drobno kruszymy kilka biszkoptów.
Całość wygładzamy i znów wkładamy do lodówki.
Gdy czekolada stwardnieje, wykładamy mus rabarbarowy, wyrównujemy jego powierzchnię.
I znów do lodówki.
W między czasie rozpuszczamy jedna galaretkę - pomarańczowa lub cytrynową.
Lekko tężejącą wylewamy delikatnie na mus.
I teraz czas na kilkugodzinne chłodzenie w lodówce.

Powodzenia, pomimo wielu etapów, da się to cudo ogarnąć,
nie denerwując się.
Muszę o tym pamiętać, bo tym razem etap ubijania śmietany
przekleństw wiele z ust mych wycisnął.
To wina śmietany oczywiście.



wtorek, 28 maja 2019

Ciasteczka słonecznikowe



Koniec maja.
Mijał dzień za dniem, przepełniony wydarzeniami mniej lub bardziej ważnymi i absorbującymi.
I w ciągłym oczekiwaniu na ciepło.
Nie pamiętam, czy odważyłam się
choć raz, nie włożyć rano parasola do torebki.
I uświadomiłam sobie, że dawno nie upiekłam niczego,
co chciałabym Wam  polecić. Piekarnik winny.
Jak korzystać z czegoś, co zbuntowało się już jakiś czas temu.
Spec od napraw, termostatów, włączników i wyłączników przyjdzie jutro. Zabiegany jest.
Może to typowo majowa przypadłość piekarnikowa?
Z przeciążania - majówki, Dni Matki, imprezy grillowe, urodzinowe
( u mnie w liczbie trzech).
Wszystko pieczone w piekarniku matki, który to wytrzymał.
Ale mikser nie..
Może dzięki temu, że czerwiec za pasem, wrócę ja i mój piekarnik.
Stary albo nowy ( oby nie była konieczna rozłąka ze sprawdzonym
sprzętem i zakup nowego.. oby nie).

Nareszcie kwitnie wszystko, na co z utęsknieniem czekałam.
Mam dwa przepisy do przetestowania, na ciasta z syropem bzu dzikiego i konfiturą z akacji.
Znów zrywam kiście, znów zapach pozwala wrócić do kuchni babcinej, która w cieście naleśnikowym krokodyle z akacji smażyła.
Nie mam skali by ten smak ocenić, nie jestem go w stanie przecenić.

Dziś wykorzystałam kuchnię matki, jak już wspomniałam.
By jej pięciu misek nie brudzić i miksera nie używać ( cały czas zepsuty ), upiekłam ciasteczka.
100% słonecznika w słoneczniku. Plus cukier, żółtko i żurawina, nic więcej.
Przepis znalazłam w książce "Ale ciacho" naszego rodzimego Master Szefa.
I cóż.. jeśli lubicie smak ziaren palonego słonecznika, będziecie ukontentowani.
Nawet bardzo. Są przepyszne.

Składniki:
- 30 dag słonecznika - zmielonego
- około 1/3 szklanki cukru pudru - można mniej,
w zależności czy wolicie mniej, czy bardziej słodkie ciasteczka
- dwie garście żurawiny suszonej ( posiekałam na drobniejsze cząsteczki)
- 3 żółtka
- cukier waniliowy
- szczypta soli

Wykonanie:
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy w misce, zagniatamy dość lepkie ciasto.
Odrywamy kawałeczki wielkości orzecha włoskiego i  kulamy w dłoniach kuleczki.
Rozpłaszczamy delikatnie, kładziemy na blaszce wyłożonej papierem
i pieczemy w 180 stopniach około 13 - 15 minut.
Po tym czasie wyciągnijcie na test jedno ciasteczko,
u mnie po 13 min w środku było jeszcze delikatnie wilgotne.
Wymagało 3 minut dodatkowych - z termoobiegiem.
Fantastycznie pachną.
Ktokolwiek podchodził i częstował się niepewnie,
komentarz był mniej więcej takowy - Dziwne, dziwne, ale pyszne! Pyszne!







niedziela, 12 maja 2019

Truskawki w smietanie na biszkopcie




Nadal pada. Nadziei brak na przejaśnienia  przynajmniej na kolejnych pięć dni.
A koszyczki z truskawkami już wystawione - na chodnikach,  na targach, w marketach.
Wszędzie kuszą.
Tanieją, ładnieją i mokną.

Proponuję świetną, prostą masę śmietanową, do zatopienia truskawek - by potem w niej zastygły.
Na biszkopcie lub gotowych biszkopcikach, tak jak u mnie w prezentowanej wersji.
Wspominałam już, że piekarnik mi się zacina?
Niestety, nadal nie miałam okazji zahaczyć o warsztat z odpowiednim fachowcem na posterunku.
Więc moje truskawki zostały wykorzystane do ciasta przypominającego w strukturze tiramisu, czego niezaprzeczalnym świadectwem jest zamieszczone zdjęcie.
Jeśli lubicie szybkie uproszczone wersje, to przepis idealny.
Jeśli macie więcej czasu i sprawny piekarnik - zróbcie wersję na blacie upieczonym
i zalejcie górę galaretką. Z truskawkami oczywiście.
Choć, w sumie, w zasadzie to nie takie oczywiste.
Może kolorowa mozaika na talerzyku będzie przyjemniejsza?
Wystarczająco dużo monotonii mamy za oknem. Czyż nie?

Składniki masy truskawkowej:
2/3 szklanki mleka
sok z 1 cytryny
1 biała czekolada
1 - 2 łyżki cukru pudru
2 żółtka
1 kubek śmietany 30 %
1 łyżka cukru waniliowego
30 dag truskawek pokrojonych w kosteczkę
1 pełna łyżka żelatyny

Biszkopty podłużne - fingersy lub okrągłe

Wykonanie:
Mleko zagotowujemy w garnku.
Wrzucamy pokrojoną czekoladę, odstawiamy z ognia i mieszamy, aż czekolada się rozpuści. Stawiamy ponownie na ogniu, wbijamy dwa żółtka, wsypujemy cukier puder,
sok z cytryny  i zagotowujemy - cały czas mieszając trzepaczką, dość energicznie.
Masa zgęstnieje.
Zestawiamy ponownie z ognia, wsypujemy żelatynę, mieszamy do jej dokładnego rozpuszczenia. Przelewamy całość do miski i studzimy.

Śmietanę ubijamy z cukrem waniliowym na sztywno. Dodajemy do wystudzonej  masy z żółtkami. Mieszamy delikatnie, wrzucamy pokrojone truskawki. I gotowe.

Jeśli użyjecie gotowych biszkoptów, naponczujcie je wodą z cytryną i cukrem.
Na dno blaszki wyłożonej papierem wyłóżcie jedną warstwę ciasteczek,
na nich rozsmarujcie  1/2 masy, później drugą warstwę naponczowanych biszkoptów i resztę masy.
Gotowe ciasto trzeba włożyć do lodówki, przynajmniej  na kilka godzin i gotowe.
Najlepsze po nocy spędzonej w lodowce, gdy biszkopty odpowiednio zmiękną i zwilgotnieją.



piątek, 10 maja 2019

Poduszeczki czekoladowo orzechowe



Okrągłe, miękkie delikatne ciasteczka.
Rewelacyjne zaraz po upieczeniu, gdy ciepłe rozpływają się w ustach.

Doskonale się przechowują również dwa, trzy dni w szczelnym ukryciu.
W zasadzie wypiek spontaniczny, stworzony godzinę przed imprezą urodzinową córki.
Tort wprawdzie czekał w lodówce, lecz co do reakcji mojej już od kilku chwil nastolatki
(matko i córko.. to już?) na masę z musem truskawkowym nie byłam pewna.
Może po ukończeniu 11 lat smaki się zmieniają?
Poza tym jedynym pewnikiem. Czekoladowym.
Tegoroczne świętowanie upłynęło.. w zasadzie spłynęło,
w deszczu bezlitosnym, przy samozwańczo powstałych w miejscu chodników rzekach,
bulgoczących bąblami zwiastującymi brak nadziei na przejaśnienia.
W minionym tygodniu, jedyny dzień, w którym wiosna przypomniała nam,
że bywa też przyjemna, wykorzystaliśmy na szybki kurs - Kraków.
Akacje na Rynku nie zakwitły jeszcze.
To dobrze, mam pretekst by wrócić niedługo. Może potrzebują jeszcze dwóch tygodni ?
Warto uchwycić ten moment, cały Kraków pachnie słodkością  białych kiści.
Tak, jak w czerwcu oszałamia zapachem lip.
A teraz ciasteczka:

Składniki:
1 pełna szklanka mąki
1/2 szklanki zmielonych orzechów - u mnie włoskie
1/2 szklanki cukru pudru
1 łyżka cukru waniliowego
1 jajko
1/8 szklanki mleka
1/4 szklanki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 kostki masła
2 pełne łyżki kremu czekoladowego
spora szczypta soli
1 łyżka kakao
1 łyżeczka przyprawy do ciasteczek owsianych lub korzennych (opcjonalnie)

Wykonanie:
Mieszamy w misce suche składniki, tj - mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, orzechy,
kakao, cukier, cukier waniliowy, przyprawy, sól.
Masło roztapiamy razem z mlekiem i kremem czekoladowym,
mieszamy na gładka masę ( ja zrobiłam to w mikrofalówce ).
Jogurt dokładnie mieszamy z jajkiem ( ważne - w temperaturze pokojowej ).

Do suchych składników wlewamy masę czekoladową i jogurt z jajkiem.
Mieszamy łyżką, później zagniatamy ręka. Ciasto powinno być mięciutkie, średnio gęste,
ale nie lepiące. Jeśli byłoby zbyt rzadkie, dodajcie jeszcze troszkę mąki, lub orzechów.
( im więcej zmielonych orzechów, tym mniej miękkie i wilgotne ciasto ).

Ja włożyłam moja masę na 15 min do lodówki,
po wyciągnięciu dłońmi formowałam kuleczki wielkości orzecha włoskiego.
Do każdej wkładałam kawałek około 1 cm pociętego wcześniej batonika Twix,
ale to taka moja fantazja.
Bardzo efektowna, jasne ciasteczko w ciemnej kuleczce prezentuje się elegancko.
I zaskakuje wgryzających się.
Układamy kuleczki na blaszce wyłożonej papierem, w odstępach, bo urosną.
Pieczemy w 180 stopniach 15 minut.

Są tak ładne i kształtne, że nie posypywałam ich cukrem pudrem, nie polewałam czekoladową polewą. Ale jak najbardziej, można:)