wtorek, 8 listopada 2022

Tatrzańska szarlotka - klasyczna


Doczekała się zapisu w Kronice, a czekała za długo.
Wbrew przypuszczeniom, jej przygotowanie nie jest kłopotliwe.
Szarlotka tatrzańska - klasyk, w którym poza dobrej jakości 
kruchym ciastem i zatrważającą ilością jabłek, nie ma nic więcej.
Dlatego zarówno ciasto, jak i jabłka powinny być doskonałe.
Wypiek wymaga przestrzegania sprawdzonej receptury 
bez odstępstw i eksperymentowania.
Zapraszam na szarlotkę - ucztę dla zmysłów miłośników ciast z jabłkami.
Owoce grają pierwsze skrzypce, w ilości wręcz przesadzonej,
wmontowane pomiędzy cienkie warstwy ciasta kruchego. 
Polecam jabłka nie zbyt soczyste, ale mimo wszystko subtelnie słodkie.
Golden deliciousze połączone z szarymi renetami będą doskonałe.
Dobrym rozwiązaniem jest właśnie połączenie dwóch, 
trzech odmian jabłuszek o rożnej skali słodkości.
Do przygotowania jabłek proponuję przystąpić na samym wstępie, 
przed zagniataniem ciasta kruchego.
Najwygodniej zetrzeć je na mandolinie,
ręcznie również można podołać wyzwaniu, ale to potrwa..
Tak czy inaczej, efekt końcowy potwierdza,
że warto poświecić ciastu troszkę czasu. 

Składniki:
Ciasto kruche:
proporcje na tortownicę o średnicy 24 -26 cm
400 gram mąki pszennej ( może być pół na pół z krupczatką )
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
2 żółtka jaj, rozmiar L
2 - 3 łyżki kwaśnej śmietany 18 %
szczypta soli
200 gram zimnego masła ( koniecznie prawdziwego, 82 %)
1 łyżka bułki tartej
Owoce:
1,5 kg - 2 kg jabłek ( u mnie wspomniane golden delicious i szara reneta )
sok z cytryny
opcjonalnie cynamon do smaku, cukier do dosłodzenia

Wykonanie:
Owoce:
Jabłka obieramy i kroimy na ćwiartki, wykrajamy gniazda nasienne.
Każdą ćwiartkę, a będzie ich wiele w tych 2 kg owoców, 
ścieramy na cieniutkie plasterki, na mandolinie lub tarce do plasterków.
Ewentualnie męczymy się z żmudnym krojeniem ręcznym, 
starając się, by plasterki były naprawdę cienkie.
Pokrojone owoce wkładamy do dużej miski,
mieszamy z łyżeczką cukru z prawdziwą wanilią, 
ewentualnie z łyżeczką cynamonu. 
Jeśli są wyjątkowo kwaskowate, można dodać łyżkę lub dwie cukru.
Skrapiamy sokiem z cytryny, mieszamy i odkładamy na czas przygotowania ciasta.

Ciasto kruche:
Do większej miski przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. 
Wsypujemy cukier, łyżeczkę cukru waniliowego, 
szczyptę soli, dwa żółtka, mieszamy. 
Początkowo składniki ciasta kruchego mieszam widelcem.
Zimne masło kroimy w kosteczkę, dodajemy do mąki, 
przez chwilę siekamy całość nożem, dodajemy śmietanę, 
przez chwilę jeszcze łączymy składniki siekając nożem.
Na koniec zagniatamy dłonią w zwarte, nie lepiące się ciasto.
Dzielimy je na dwie części - w proporcjach 1/3 i 2/3.
Tortownicę smarujemy masłem - spód i boki.
Mniejszą część ciasta wkładamy do zamrażarki, 
większą wylepiamy cieńką warstwą spód i boki tortownicy. 
Widelcem nakłuwamy ciasto na całej powierzchni 
i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni,
podpiekamy około 15 minut.
Po podpieczeniu posypujemy ciasto łyżką bułki tartej 
i wykładamy delikatnie, równymi warstwami plasterki jabłek. 
Jabłka wypełnią prawie całą tortownicę.
Na wierzch ścieramy na tarce na grubych oczkach 
pozostałą, mniejszą część ciasta, z zamrażarki.
Tortownicę ponownie wkładamy do piekarnika,
do 180 stopni i pieczemy około 80 minut, na funkcji góra - dół.
Tak długi czas pieczenia jest konieczny, 
by cały gruby wkład jabłkowy zmiękł.
Po upieczeniu ciasto wyciągamy i studzimy.
Ja oczywiście wkroiłam się z obawą w jeszcze gorące, 
ale nawet ten pierwszy, parujący, wykrojony kawałek trzymał fason.
Jabłka były zwarte, nie rozpadały się na boki.
I szczerze nie wiem, czy bardziej odpowiada mi wersja na ciepło, 
czy na drugi dzień.
Tak czy inaczej, jak wspominałam - ta szarlotka to pierwsza liga, 
górna półka. Arystokratka :).









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz