środa, 8 lipca 2020

Tort "Agrest w kubku kawy"


Kawowy biszkopt, mocny akcent kawy w czekoladowej masie śmietanowej.
Kruszonka z domieszką chałwy, a we wnętrzu..
skromna ale intensywnie wyczuwalna,
warstwa agrestu w galaretce.
Nie dla kontrastu. Dla stworzenia całości idealnie zgranej.

Miękki, rozpływający się w ustach, delikatny torcik.
Połączenie smaków niezwykle ciekawe i trafione,
w czym utwierdza nas każdy kolejny kawałeczek na widelczyk nadziany.
Pomimo niemałej zawartości czekolady,
ciasto nie jest niepokojąco ciężkawe.

Skąd pomysł na taką kompozycję?
Dwa impulsy: agrest zerwany nieplanowo z działkowego krzaka,
oraz planem wcześniejszym skonkretyzowany,
zamiar pieczenia babki kawowej.
Dwie pieczenie, jeden kompromisowy ogień.
Tyle pokrętnych tłumaczeń.
Dzielę się przepisem z pełnym przekonaniem,
że również w Wasze gusta się wpisze.

Składniki ciasta kawowego:
2 jajka rozmiar L
1 cukier waniliowy
100 gram miękkiego masła
80 gram cukru
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
3 łyżki wrzątku
100 gram mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 batonika chałwy waniliowej lub kakaowej

Składniki masy śmietanowej:
350 ml śmietany kremówki 30 %
100 gram czekolady gorzkiej lub deserowej
60 gram czekolady biało - kawowej ( zawsze na półce w sklepach Aldi )
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej w proszku
1 śmietan - fix

Składniki masy z agrestu:
1 szklanka agrestu
1 łyżka cukru
2 łyżki galaretki agrestowej

Wykonanie:
Etap pierwszy - proponuję rozpocząć od masy śmietanowej.
Najlepiej kilka godzin wcześniej, lub poprzedniego dnia
śmietanę podgrzewamy w małym rondelku, prawie do wrzenia.
Do gorącej wrzucamy połamane na kosteczki czekolady,
dodajemy łyżeczkę kawy rozpuszczalnej
i mieszamy do powstania jednolitej masy.
Wkładamy do lodówki.
Ewentualnie, by skrócić czas chłodzenia, polecam wykorzystanie zamrażarki :)

Drugi etap - agrest.
Oczyszczony, z dodatkiem łyżki cukru
rozgotowujemy w rondelku, do zupełnego rozpadnięcia.
Dosypujemy galaretkę, mieszamy do jej rozpuszczenia i chłodzimy.

Etap trzeci - pieczenie.
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.
Kawę rozpuszczamy w gorącej wodzie i studzimy.
Jaja wbijamy do szklanki,
mieszamy energicznie widelcem z cukrem waniliowym.
Do miski wkładamy miękkie masło i miksujemy minutkę, do spulchnienia.
Wsypujemy cukier i miksujemy na wysokich obrotach,
aż powstanie względnie puszysta masa a cukier się rozpuści.
Wlewamy na cztery raty rozbełtane jaja, cały czas miksując.
Po połączeniu składników, wlewamy kawę i ponownie mieszamy.
Odkładamy mikser.
Przesiewamy na raz mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia
i mieszamy szpatułką do połączenia w gładką, dość gęstą masę.
Wykładamy masę do tortownicy o średnicy około 21 cm.
Ja użyłam silikonowej formy na tartę,
tortownicę smarujemy wcześniej tłuszczem i oprószamy mąką.
Pieczemy w temperaturze 180 stopni, około 30 minut.
Ciasto nie wyrasta wysokie, jest miękkie, wilgotne, ale nie gliniaste.
Przed wyłączeniem piekarnika sprawdźcie patyczkiem, czy jest gotowe.
Wyciągamy i studzimy.

Etap czwarty - składamy tort czyli wrzucamy agrest w kawę :)
Z wystudzonego ciasta odkrajamy cieniutko, równiutko wierzch.
Odkładamy do starcia na tarce.
Ciasto wkładamy do formy, tortownicę zapinamy obręczą
i smarujemy tężejącą masą agrestową
- warstwa nie będzie gruba, ale i tak spełni swe zadanie.
Z lodówki wyciągamy śmietanową masę czekoladową,
ubijamy mikserem na gęsty krem.
Dodałam śmietan - fix, ale nie jest to konieczne.
Puszysty krem wykładamy równą warstwą na masę agrestową.
Ścięty wierzch placka kawowego ścieramy na tarce na wiórki do miski,
wkruszamy do nich chałwę waniliową lub kakaową i mieszamy.
Powstałą kruszonką posypujemy dokładnie wierzch ciasta,
dociskamy delikatnie, by przywarła do śmietanowego kremu.

Gotowe. Wkładamy do lodówki na przynajmniej na dwie godziny.
Ale optymalnym jest zrobienie torcika dzień przed degustacją,
by przenocował w lodówce.
Wspominam o tym, na uwadze mając fakt,
że połowa mego wypieku leżakowała pół dnia w samochodowym bagażniku.
Pół ciepłego dnia.
Na wstępie wspominałam, że to całość idealnie zgrana.
Nawet w cieplarnianych samochodowych warunkach przetrwała.

A my..twórzmy wokół siebie rzeczywistość,
częścią której są kompozycje idealne i spójne.
Z ludźmi, których świata częścią staliśmy się.
Z tymi, którym zależy, by właśnie tej naszej części nie zabrakło.
Bezcenną siła związków, opartych na pewności trwałości. Prawda?







1 komentarz: