wtorek, 4 listopada 2025

Pyszny, szybki piernik z miodem


Przerywam dziś kolejną, przewidzianą wcześniej
a tym samym nieuniknioną przerwę w " kronikowaniu ".
Dobrze wrócić. Z nadzieją, że to powrót w ten sam, wytęskniony
rytuał dzielenia się z Wami tym, po co tu zaglądacie.
Zakańczam etap drogi, który ostatnio wymagał zawężonego 
patrzenia na wiele spraw.
Teraz, nie wyobrażam sobie nie wracać tu.
Startujemy z przepisem na ciasto wpisujące się 
w klimat rozpoczynającego się miesiąca.
Nie rozumiem, skąd ta alergia na listopad.
W tym okresie zauważam wszystko, co ulotne. 
Spowalniamy obroty, wyłączamy tryb przyspieszenia. 
Robimy przestrzeń na uważność.
Poranny półmrok właśnie wymusza zaświecenie lampki biurkowej, 
kolejna kawa prosi się o zaparzenie,
a ja proponuję ciasto o zapachu cynamonu, miodu i goździków.
Idealne na listopad.

Składniki:
proporcje na keksówkę ok. 11×30  cm lub tortownicę o średnicy 22 -24 cm

1 1/2 szklanki mąki pszennej tortowej
1/2 szklanki mąki żytniej typ 720
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy korzennej do piernika
2 pełne łyżki cukru - białego lub trzcinowego
1 łyżka gorzkiego kakao ( opcjonalnie, dla koloru i aromatu )
3 jajka, rozmiar L
3/4 szklanki miodu ( u mnie pół na pół lipowy i gryczany )
1/4 szklanki oleju (np. rzepakowego)
50 gram masła
1/2 szklanki mleka 
3 łyżki zmielonych orzechów - włoskich lub laskowych
1/2 szklanki posiekanych orzechów - włoskich lub laskowych
szczypta soli

Wykonanie:

Proponuję rozpocząć od podgrzania w rondelku 
miodu, masła, oleju i mleka. Składniki powinny połączyć się 
w gładką masę, ale nie zagotować. Odstawiamy do przestudzenia.
Następnie, w dużej misce mieszamy - obie mąki, proszek do pieczenia, 
przyprawę do piernika, cukier, kakao, mielone orzechy i sól.
Mąkę wcześniej warto przesiać z kakao, by ją napowietrzyć. 
W drugiej misce roztrzepujemy jajka ( w temperaturze pokojowej ). 
Nie używamy miksera, wystarczy trzepaczka ręczna, 
którą ubijamy jaja przez około 2 minuty, do delikatnego spienienia.
Do ubitych jajek, powoli, cienkim strumieniem wlewamy masę miodową, 
cały czas ubijając masę trzepaczką.
Połączone mokre składniki przelewamy do suchych, 
całość mieszamy łyżką lub szpatułką tylko do połączenia, delikatnie,
nie zbyt długo, masa powinna pozostać lekka, nie zbita.
Na końcu wsypujemy posiekane, ulubione orzechy i delikatnie mieszamy.

Formę, w której będziemy piec pierniczek wykładamy papierem 
lub smarujemy masłem i obsypujemy mąką.
Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni ( góra - dół, bez termoobiegu ).
Ciasto przekładamy do formy ( powinno być średnio gęste ).
Pieczemy około 45 - 50 minut, do „ suchego patyczka ”.
Ważne - nie otwieramy piekarnika przed upływem 40 minut,
dopiero po tym czasie możemy sprawdzić, czy ciasto jest wypieczone.
Powinno sporo urosnąć, pięknie zbrązowieć z wierzchu.
Po upieczeniu wyłączamy piekarnik, uchylamy drzwiczki 
i zostawiamy piernik wewnątrz na 10 - 15 minut.
Po tym czasie wyjmujemy z piekarnika, po chwili z formy, studzimy zupełnie.
Po ostygnięciu można oczywiście polać wierzch 
polewą czekoladową, ozdobić orzechami lub wybranymi posypkami. 
Ja zostawiam w wersji bez dodatków. 
Niech stoi, dojrzewa i czuje się doceniany z każdym dniem bardziej,
za smak, idealną, miękką strukturę, piękny korzenny zapach.
Jest naprawdę dobry. 
Częstujcie się przepisem. A ja częstuję Was satysfakcją 
z wyraźnego znów dostrzegania rzeczy, które niepozorne, 
oswojone rutyną, wymykają się i stają się nieuchwytne.
Fajnie, gdy pozwolimy im wrócić.